poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział-16-

- Co ty z takim zacieszem latasz? - zapytała mama
- Kto, ja?
- Nie, ten za tobą. - parsknęła. - jesteś jakaś... taka rozpromieniona.
- Serio?
- Ciekawe dlaczego...
- Nie wiem. - skłamała
- Na pewno? - dopytywała mama.
- Eee.. mamo, ziemniaki już są gotowe. - powiedziała Kate i poszła do swojego pokoju.

Rzuciła się na łóżko i zamarzonym wzrokiem popatrzyła na plakat wiszący na ścianie przed nią.

- Ale on jest boski... - westchnęła. - jejku, to się na prawdę dzieje.. - szepnęła i pomyślała o pocałunku na stacji benzynowej i tych słowach które jej powiedział.
Nie powiedziała o tym rodzicom, nie daliby jej spokoju. Ciągle wypytywaliby ją o Nathana, szczególnie mama... więc Kate wolała jeszcze trochę poczekać z oznajmieniem im tego.

Po kilku dniach, wszyscy umówili się na wyjazd do wesołego miasteczka. Nathan przyjechał pod jej dom.
- Kateee! - krzyknął Matt. 

- Co?
- Nathan przyjechał.
- Sam? - zapytała zaciekawiona mama odsłaniając firanę.
- Tak, sam. - potwierdził Matt.
- A czemu sam? Czemu nie z resztą?
- No bo... każdy jedzie swoim autem, a Nath nie chciał jechać sam.
- No a ten w lokach? - zapytała mama.
- Jay... -podpowiedział jej Matt.
- Właśnie, Jay... dlaczego nie przyjechał z Nathanem?
- Oh, mamo ja nie wiem! Dobra idę. - powiedziała.
Wyszła. Idąc do bramki spojrzała do okna z kuchni. Mama stała w oknie z Matt'em. Kate zatrzymała się, skrzywiła i popatrzyła na Nath'a. Dała mu znak żeby zachowywał się normalnie. 
Wsiadła do auta.
- Rozumiem, że mam na razie cię nie całować. - powiedział i zaśmiał się.
- Zgadłeś.- powiedziała zaciskając zęby. 
Kiedy minęli dom, Nath schylił się ku Kate i namiętnie ją pocałował. Ta po chwili oderwała się od niego.
- Patrz lepiej na drogę.
- Ah, no tak.
Otworzył okno.
- Czemu nie powiedziałaś jeszcze rodzicom? - zapytał.
- O czym?
- O nas...
Kate zawahała się z odpowiedzią.
- Bo... - zaczęła. - nie daliby mi spokoju, ciągle wypytywaliby się o ciebie, szczególnie mama, nigdy nie miałam chłopaka, więc ona strasznie by się zachowywała.
- Skąd wiesz...
- Wiem, znam ją.
- A kiedyś im powiesz? - zaśmiał się.
- Kiedyś...
Słońce strasznie grzało,oboje założyli okulary przeciwsłoneczne.
- Gorąco... - westchnął Nath.
- Tak... bo ty tu jesteś. 
Zaśmiał się.
- A koleżanki?
- Co koleżanki? - zapytała.
- Powiesz im o nas?
- Nie mam komu, nikt się ze mną w klasie nie kumpluje.
Zatrzymali się na światłach.
- Co? - zdziwił się. - z tobą?
- No widzisz... bywa.
- Coś ty im zrobiła że cię nie lubią?
- Eh... moja klasa składa się z paniusi, dziwaków i zagorzałych sportowców. Ja nie jestem jakąś pudernicą więc paniusie nie kolegują się ze mną, jestem chyba normalna więc największe świrusy w klasie uważają że jestem za spokojna.. sportowcem to też nie jestem. W ogóle wf to dla mnie czarna magia. - wyżaliła się.
- Serio? A co dokładniej?
- Eee.. wszystko. - zaśmiała się. - Najgorsza jest siatkówka. Zawsze jak przegrywamy, to przeze mnie. Nienawidzę tego, jak po grze wszystkie mają do mnie jakieś zarzuty. - zasmuciła się. 
- Ooh, nie smuć się. Co tam wf. - pocieszył ją łapiąc za rękę. - Dla mnie jesteś idealna taka jaka jesteś, a to że z wfu ci nie idzie to mi nie przeszkadza, a nawet będę miał pretekst żeby częściej cię widzieć, nauczę cię grać w siatę. 
Uśmiechnęła się. Wtedy właśnie dojechali do wesołego miasteczka.
- Heej, czy tutaj czasem nie było nagrywane "Lose my mind"? - zapytała.
- Tak.
- A czemu nie ma ludzi?
- Mogliby przecież nas rozpoznać. Wynajęliśmy to wesołe miasteczko na cały dzień.
- Tom z Kelsey i Jayem już są. - zauważyła Kate i pomachała im z daleka.
Chwilę poczekali jeszcze na Sivę, Nareeshę, Max'a i Michelle. Kiedy wszyscy byli już w komplecie, ruszyli na autka. Każdy wskoczył do innego.
- Ja chciałem zielone! - krzyknął Jay.
- To wsiadaj do mnie. - powiedział Max.
- Nie, wolę sam. - powiedział chłopak i wskoczył do samochodziku obok. Wszyscy zaczęli jeździć, krzyczeć i dobijać do siebie. Było głośno, bardzo głośno. 
- Tooooom! Zepsułeś mi auto! - warknęła Nareesha.
Tom podjechał szybko i przywalił w autko Nareeshy.
- Już działa! - krzyknął.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział -15-

- Jejku Michelle, ale ty jesteś ładna, ale masz fajne legginsy gdzie kupiłaś? - zapytała podekscytowana Alice.
- A wiesz... nie pamiętam nawet. - zaśmiała się dziewczyna.
- Ona ich nie kupiła, to są moje. - wtrącił Max. - Wiecie, lubię czasem ubrać coś...
- ... kobiecego? - zapytała Michelle. - fajnie wiedzieć, muszę baczniej pilnować moich ciuchów.
Kate nieśmiało spojrzała na Nathan'a. Przypomniał się jej ich pocałunek. Na samą myśl się uśmiechnęła, choć trochę smutno jej było, że nie odzywał się do niej po tym zdarzeniu.
- Spaaaaać mi się chce. - ziewnął Siva. - Dziś mieliśmy trudny dzień.
- Tak, to było coś, ludzie oblegali nas z każdej strony, wywiady, zdjęcia... 
- Haha ludzie, głównie dziewczyny, nie oszukujmy się. Choć dziś Nathan miał większa grupę lasek. - skrzywił się Jay.
Kate sztucznie się uśmiechnęła.
- Kate, weź idź za te batoniki zapłać i zanieś do auta, ok? - zapytała Alice.
- Dobra... - odrzekła, choć trochę nie spodobało się jej to, że Alice zaczyna nią rządzić. Odwróciła się i poszła w stronę kasy. Kiedy nadeszła jej kolej, usłyszała za sobą głos Alice.
- Weź mi kawę!
- Jeszcze co... - szepnęła do siebie.
- Weź też coca-colę!
Kate się odwróciła.
- Może jeszcze frytki do tego!? - krzyknęła z ironią.
- Nie, lepiej hot-dogi.
Kate zaczęło już to nieźle denerwować. Z coca-colą, dwoma hot-dogami i batonami ruszyła w stronę wyjścia. Lecz wtedy skapła się, że nie da rady otworzyć drzwi. Nie wiadomo kiedy, pojawił się przy niej Nathan.
- Pomogę ci. - powiedział i otworzył jej drzwi.
Kiedy wyszli na zewnątrz, deszcz nadal padał. Nath chciał pomóc jej nieść, ale ona twierdziła, że sobie poradzi.
- Możesz otworzyć auto? - zapytała go. - klucz mam w kieszeni w kurtce.
Nath podszedł do niej bliżej i zaczął szukać jej po kieszeniach klucza. Kiedy go znalazł, otworzył samochód.
Kate wpakowała zakupy do środka.
- Dzięki. - powiedziała.
- Możemy pogadać? - zapytał.
- Tutaj? - zapytała.
- Tak.
Kate oparła się o auto.
- Ok, co jest?
- Nie pamiętasz?
Kate zaczęła udawać, że nie wie o co mu chodzi.
- Ale co?
- No.. ostatnio jak się widzieliśmy.
- Noo i?
- No... przecież się całowaliśmy, nie pamiętasz? - zdziwił się.
Kate się zamyśliła.
- Jakoś nie...
Zaśmiał się.
- Jasne, nie umiesz kłamać.
- Serio?
- Serio.
- Ok, pamiętam. - powiedziała zmieszana. - I z tego co pamiętam... to ty się na mnie rzuciłeś.
- Rzuciłem? - zaśmiał się. - Ale ty się w to zaangażowałaś.
Kate na samą myśl zrobiła się czerwona.
- Czemu to zrobiłeś?
Nath widocznie się zdziwił.
- Nad tym się nie panuje. - powiedział.
- Nad czym?
- Kate...
- No co?
- No wiesz...
- Ale co? - zapytała.
Chłopak się zaśmiał.
- Utrudniasz mi to.
- Sorki.
Nastała cisza.
- Zakochałem się w tobie. - powiedział patrząc jej w oczy.
Kate z wrażenia zapomniała jak się oddycha i przez to zaczęła kaszleć.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie-e - odpowiedziała kaszląc.
Potrwało to chwilę, ale kiedy się uspokoiła, złapała głęboki wdech.
- Czekałam aż to powiesz. - powiedziała, podeszła do niego bliżej i powoli przybliżając swoje usta do jego ust, zaczęli się całować. ♥
Nie obchodziło ich to, że jest ulewa a oni są cali mokrzy od deszczu, nieważne było też to, że w około było kilku ludzi tankujących swe auta. Nagle ktoś zatrąbił. Oderwali się od siebie i popatrzyli w tamtym kierunku. Byli to oczywiście chłopcy w swoich autach, nie wiadomo jak się tam znaleźli.
- No gołąbki korek robicie! - krzyknął Tom.
Zaśmiali się. Nathan złapał Kate za rękę i odciągnął trochę na bok.
- Myślisz że nam się uda? - zapytała. - Ty jesteś gwiazdą a ja... - mówiła, ale Nath uciszył ją pocałunkiem.
- A ty... jesteś moją gwiazdą. - powiedział.


wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział -14-

Padał deszcz, było ponuro. Kate wybiegła przed dom, Alice już czekała w samochodzie. Dziewczyna podbiegła do samochodu, popatrzyła przez okno i ujrzała, że przycisk w aucie jest na dole.
- "lol czemu nie otworzyła" - pomyślała.
Alice wysiadła z auta.
- A to pannie trzeba drzwi otworzyć? - zaśmiała się - no przepraszam, nie wiedziałam. - powiedziała i obeszła auto. Otworzyła drzwi.
- Alee... no ten przycisk był w dole. - usprawiedliwiała się Kate.
- No bo mi się zwalił. 
Obydwie szybko wsiadły do auta. Przez tą chwilkę na dworze nieźle zmokły.
- No i jak ja się teraz przebiorę. - warknęła Alice ruszając.
- A tak w ogóle.. to gdzieś się wybierasz? 
- Czemu pytasz?
- No bo.. jedziemy kupić Ci sukienkę, tak?
- Tak, poprawna odpowiedź. Wygrywasz milion. - odpowiedziała Alice i dodała po chwili. - Pamiętasz... tego kolesia w McDonaldzie?
- Którego?
- Tego co na mnie wylał colę.
- Aaa.. przecież to ty specjalnie spowodowałaś. 
- No.. i on, zaprosił mnie na wesele swojej siostry, czaisz to? - ucieszyła się. - No i tak patrzę i sobie myślę, takie ciacho, to trzeba jakąś nową kieckę sobie sprawić co nie?
Kate się zaśmiała. 
Deszcz obijał się o szyby, zrobiło się strasznie ponuro. Dziewczyny jechały jakiś czas autem, aż w końcu dojechały do centrum handlowego. Na raz, dwa, trzy wyskoczyły z auta i pognały do środka, tak szybko żeby tylko nie zmoknąć. W środku ludzie chodzili zostawiając za sobą wielkie kałuże.
- lol, dobra... to co, zaczynamy! - pisnęła Alice.
Najpierw w oczy rzuciła się jej niebieska sukienka z koronką. Szybko chwyciła ją i wskoczyła do przebieralni. Kate cierpliwie czekała, w końcu kuzynka odsłoniła zasłonę. Sukienka była fajna, ale jakoś za dużo odsłaniała.
- Eee.. nie. - powiedziała Kate.
- Nie? Fajna jest.
- Może i fajna... ale nie. - powtórzyła.
- Pff... co ty gadasz, mi się podoba. - powiedziała Alice i przejrzała się w lustrze.
- Na wesele.. może coś nie tak bardzo odkrywającego?
Alice odwróciła się do niej.
- Za dużo odsłania?
- No w sumie.. tak, za dużo.
Ze skrzywioną miną dziewczyna zasłoniła zasłonę. Kate podeszła do sukienek i przejrzała je. W oczy rzuciła się jej śliczna pomarańczowa sukienka przed kolana. Złapała ją i podała Alice.
- Ta jest fajna. - powiedziała.
- Eee.. nie.
- Ale przymierz. - poprosiła ją Kate.
Alice chwyciła kieckę i znów zasłoniła zasłonę. Kiedy ją odsłoniła, miała jakąś dziwną minę.
- Wyglądam jak... jakaś baletnica.
- Śliczna jest ta kiecka. - pisnęła Kate. - świetna!
- No nie wiem, wolałabym tą niebieską.
- Nie, ta niebieska odpada.
- Ta też. - dodała Alice przeglądając się w lustrze. 
Zasłoniła zasłonkę. Kiedy się już przebrała i wyszła, podeszła z Kate do innych sukienek. Wybrały kilka do przymierzenia. Kate robiła za wieszak, stała obwieszona kieckami.
- Podaj tę różową, żółtą... - mówiła Alice ciągle przebierając się w inną kieckę.
Po 2-ch godzinach, Kate była już tym znudzona.
- Przymierzyłaś chyba już wszystkie. - warknęła Kate.
- Nie, jeszcze zostało kilka.
- Nie Alice, serio. Przymierzyłaś już wszystkie. - przeliterowała ostatnie słowo Kate.
- No co ty gadasz.
Pochodziły po centrum handlowym jeszcze kolejne 2godziny, no prawie 3. 
- Usiądźmy i się napijmy czegoś. - poprosiła Kate.
- Nie teraz, nie mam sukienki a popatrz która godzina! - podniosła głos już trochę wkurzona Alice.
- Dopiero siedemnasta. - odburknęła Kate i niechętnie ruszyła za kuzynką.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu z sukienkami. Oglądały każdą z zainteresowaniem, no może Kate z trochę mniejszym bo była juz na prawdę znudzona! Alice wybrała 7 sukienek. Zaczęła je przymierzać i przymierzać i minuty mijały...
- Bierzesz którąś? - zapytała Kate z nadzieją.
- Nie. - odpowiedziała smutno.
- No chyba sobie żartujesz, wiesz ile ty już ich przymierzyłaś?
- Kate! Nie krzycz na mnie!
- To ty na mnie krzyczysz!
- Dobra, uspokój się. - warknęła Alice. - wrócimy się do tego pierwszego.
Kate się skrzywiła.
- Przecież tamte wszystkie już przymierzyłaś.
- Tak. - potwierdziła Alice - ale chyba wezmę tamtą ciemną zieloną.
- Była jakaś zielona? Ja już nawet nie pamiętam.
- Chodź. - powiedziała Alice i pociągnęła Kate za rękę.
Kiedy weszły do sklepu w którym już były, pani dziwnie na nie spojrzała. Alice złapała zgnito zieloną kieckę i jeszcze raz poszła do przymierzalni.
Po chwili odsłoniła zasłonę.
- No i? - zapytała.
- Piękna, cudowna jedźmy już. - poprosiła Kate.
- Też tak uważam. Biorę.
- Taaaak! W końcu! - ucieszyła się Kate.
Alice szybko się przebrała. Podeszła do kasy i zapłaciła. Z zadowoleniem wyszły z centrum handlowego. Kate była tak ucieszona że w końcu wychodzi na świeże powietrze, że aż zapomniała że na dworze strasznie pada.
- Ojejku, dalej pada. - warknęła Alice.
Szybko otworzyły samochód. Całe przemoknięte do suchej nitki wsiadły.
- Już dziewiętnasta!? - pisnęła Kate.
- Co? No to szybko zleciało.
- Głodna jestem.
- Ja też. Zaraz pojedziemy zatankować auto i kupimy sobie po hot-dog'u.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Na dworze było już dość ciemno. Dziewczyny dojechały na stację.
- Pójdziesz zapłacić? - zapytała Alice.
- Dobra.
Wyskoczyły z auta. Alice otworzyła bak i zaczęła lać benzynę, a Kate poszła zapłacić. Kiedy weszła do środka, ujrzała kilku ludzi. Stanęła za jakąś kobietą. Po chwili Alice do niej dołączyła.
- Ja zapłacę, weź batoniki. - powiedziała.
Kate odwróciła się i poszła po jakieś batony. Długo zastanawiała się czy orzechowe czy czekoladowe. Kiedy w końcu wybrała, z zacieszem odwróciła się i do kogoś dobiła.
- Sorki - szepnęła.
Wtedy ta osoba się odwróciła. Kiedy Kate ją ujrzała, upuściła batoniki.
- Mi-Michelle.. - wyjąkała.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Tak, to ja.
Kate schyliła się po batony, wtedy ktoś stanął obok niej. Kiedy ujrzała kto to, znów upuściła batony.
- Max! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Mam być zazdrosna? - zaśmiała się Michelle.
- Kate, Kate cześć. - śmiał się Max.
Kiedy dziewczyna się uspokoiła podniosła batoniki.
- Jestem Kate. - powiedziała i wyciągnęła rękę do Michelle. - Jejku, nie wierzę to ty, to na prawdę ty. Michelle Keegan.
- A to wy się znacie? - zapytała Michelle.
- Tak, to Kate, mówiliśmy ci o niej.
- Aaa... wiem, wiem. Mówiliście, szczególnie Nath.
Kate zrobiła się czerwona.
- Ta.. - szepnęła. Wtedy usłyszała za sobą znajome głosy. Odwróciła się i upuściła batoniki
- Kate!? - krzyknęli i rzucili się na nią.
- Prawie cię nie poznałem, wyglądasz jak jakiś zmoknięty pies. - skomplementował ją Siva.
- Nawzajem. - odpowiedziała i schyliła się po batony, lecz w tym samym momencie zrobił to Nathan.
- Dzięki. - powiedziała gdy podał jej batonika.
- Jejku, ale dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Tom. - Sama jesteś?
- Nie jestem z... - zaczęła ale przerwał jej pisk Alice.
- The Wanted! No nie ogarniam no! - krzyknęła.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział -13-

Po przyjeździe na miejsce, chwilę poczekali aż autokar nadjedzie. Po chwili jednak Matt wyskoczył jako pierwszy i rzucił się na rodziców.
- Sieeeema! - krzyknął
- Aleś ty wielki - zdziwiła się Kate. - nie było cię 2 miesiące a urosłeś jak nie wiem...
Chłopak z zadowoleniem stanął obok siostry i stwierdził:
- Już cię przerosłem! - ucieszył się. - w koooońcu!
- Ale i tak jesteś młodszy.
- Ale wyższy!
- Ale nie dużo!
- Ile masz wzrostu? - zapytał.
- No 173. - odpowiedziała z zawachaniem.
- A ja 175! - krzyknął i podskoczył.
- Ale jesteś 3 lata młodszy i jesteś dzieciakiem.
- Ty też.
Zaczął padać deszcz, więc szybko zwinęli się do samochodu. Usadzając się w suchym i miłym miejscu Kate wyjęła komórkę. ehh.. nikt nie napisał.
- Ale pogoda. - warknął Matt. - w Hiszpani to cały czas się opalaliśmy i biegaliśmy po plaży, a tu... masakra.
- My też się cieszymy że wróciłeś synku.
Matt zaczął rozgadywać się jak to było ekstra i w ogóle, ale Kate już to nudziło. Napisała do Alice:
~ ' hej, co u Ciebie? '
Ale kuzynka nie odpisała. Pff.. no trudno. Ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
- A ty Kate? - zapytał Matt.
- C-co, co. - ożywiła się.
- Nico. - odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Ześwirowałeś w tej Hiszpanii.
- Taaatoo, włącz radio. - poprosił Matt.
Tata posłusznie włączył. Klik, klik... nic ciekawego nie leciało, aż nagle.
- The Wante... - i tata przełączył.
Kate się zerwała.
- Tato cofnij to!
Kiedy tata wrócił na poprzednią stację, Kate usłyszała tylko:
- ... no i tyle o The Wanted. Zajmijmy się teraz innymi gwiazdami. - powiedział facet w radiu.
- No dzięki.  - warknęła dziewczyna i ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
Wtedy zapiszczał jej telefon.
~ ` Kate pojedziesz ze mną jutro po sukienkę? ' ~ przeczytała.
- Mogę jechać jutro z Alice po sukienkę? - zapytała.
- E... no a czemu nie. - odpowiedziała mama. - A jaką sukienkę?
- No nie wiem, ale co mam lepszego do roboty. - westchnęła i odpisała szybko
~ ' Ok '
Nagle samochód się zatrzymał, wszyscy aż podskoczyli. Kate wyleciał nawet telefon z rąk.
- Co za idiota! - krzyknął tata - kto dał mu prawo jazdy!?
Dziewczyna schyliła się w poszukiwaniu telefonu. Kiedy go znalazła, ze zdziwieniem ujrzała, że włączyło się na nim jakieś zdjęcie. Kiedy się przyjrzała zauważyła że na tym zdjęciu są The Wanted.
- Dziwne przecież nie oglądałam ich zdjęć... - szepnęła do siebie.
- Co ty gadasz? - zapytał Matt
- Eee.. nic co by cię ciekawiło. - powiedziała i schowała komórkę do kieszeni.

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział -12-

- Alice, co ty tu robisz? - zapytała Kate.
- Przyszłam na koncert The Wanted! - pisnęła kuzynka.
- C-co? Koncert w moim pokoju? - zapytała Kate. Wtedy się rozejrzała, nie była w swoim pokoju, ale na zewnątrz domu. - Ej no ja latam po dworze w piżamie? 
- Cicho Kate! - uciszyła ją Alice.
Wtedy rozległa się dobrze znana jej piosenka. Odwróciła się. Ujrzała kilka wrzeszczących dziewczyn pod ich domem a na dachu.... na dachu stali The Wanted i śpiewali "Glad you came". Nie mogąc uwierzyć własnym oczom podeszła bliżej. 
- Ej no co wy... weźcie na dół złaźcie! - pisnęła.
- Kate specjalnie dla ciebie przyszliśmy, nie cieszysz się!? - wrzasnął Nathan.
- Zaraz któryś z was spanie i nie będzie wam tak wesoło! - krzyknęła wystraszona. Ale chłopcy nadal sobie śpiewali, jak gdyby nigdy nic.
- Zejdźcie no!
- Uspokój się Kate. - krzyknął Max.
- Nie no ok, siedźcie tam sobie! Ja idę do domu i później nie będę was składać!
- Ok, schodzimy. - oznajmił Tom. - Kate się denerwuje.
Wszyscy zsunęli się z dachu jakby zjeżdżali na zjeżdżalni. Kate bardzo to zdziwiło, o co tu chodzi? Nagle wrzeszczące dziewczyny zniknęły. Zrobiło się cicho, no prawie. W głowie grało jej nadal "Glad you came". Odwróciła się, Alice też nie było. Kiedy popatrzyła przed siebie aż podskoczyła. Nath stał bardzo blisko niej, jak mogła nie zauważyć kiedy podszedł. 
- Kate, kochanie.... - zaczął.

OTWORZYŁA OCZY. Nad nią stała jej mama.
- Kate, kochanie wstawaj bo się spóźnimy! 
- Ale.. ale...
- Wstawaj! Budzę Cię już 15min!
- Ale... gdzie są The Wanted? - zapytała.
Mama popatrzyła na nią dziwnie.
- No na ścianie. - odpowiedziała i odsunęła się tak, że Kate ujrzała ich plakat.
- Uh.. to był sen. - szepnęła.
- Co ty tam mówisz?
- A nie nic...
- No to zbieraj się! Ileż można czekać!?
Dziewczyna posłusznie wstała z łóżka i poszła się umyć. Zamykając za sobą drzwi łazienki popatrzyła w lustro. Była jeszcze bardzo zaspana i nie wiedziała nadal o co chodzi.
Chwyciła szczoteczkę do zębów i wycisnęła trochę pasty. Zaczęła nudno szorować zęby. Zamykając przy tym oczy, tak by przynajmniej na stojąco jeszcze chwile sobie pospać. Minęło około 10min.
- Kate spiesz się! - krzyknęła mama.
Dziewczyna otworzyła oczy, spojrzała w lustro i kogo tam powinna ujrzeć? No tak, siebie.. ale ujrzała tam JAY'A! Przerażona wypluła pastę z wodą na lustro. Wtedy otworzyły się drzwi do łazienki.
- Ruchy!!! - pisnęła mama. Kiedy popatrzyła na lustro dodała - To teraz tak młodzież myje zęby?
Kate z rozdziawioną buzią patrzyła na nią nie wierząc w to, co zobaczyła w lustrze... To było dziwne, nie dość że miała taki dziwny sen to jeszcze zaczyna ich widzieć w lustrze! Mama zamknęła drzwi.
- "Może ja jestem nawiedzona jakaś" - pomyślała. Ze strachem popatrzyła w lustro, z pomiędzy ściekającej pasty do zębów ujrzała siebie. 
Kiedy w końcu wyszła z łazienki i umyła lustro, poszła coś zjeść.
- Umyłaś lustro?
- No... - powiedziała i usiadła.
- Ale nie ma czasu na jedzenie! - pisnęła mama - po drodze coś zjemy.
- Ale gdzie my jedziemy?
Mama zmierzyła ją wzrokiem.
- Dziecko.. twój brat wraca z wycieczki, trzeba go odebrać, no nie?
- O lol to dzisiaj? - pisnęła.
- No tak, dzisiaj. O czym ty myślisz, no ja nie wiem po prostu... - powiedziała i popchnęła Kate w stronę wyjścia.

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział -11-

Minęły trzy tygodnie. Przez ten czas Kate nie rozmawiała z chłopakami. Rozumiała to, w końcu mieli wiele koncertów i zaproszeń do różnych programów. Na twitterze też ze sobą nie pisali, bo zepsuł się jej komputer. Czy to był już koniec znajomości? Nie.. po tym co się stało, po tym jak Nathan ją pocałował, to nie mógł być koniec. To mógł być dopiero początek.
- Kate, a ty? - zapytała nauczycielka.
Dziewczyna wyrwała się z zamyślenia.
- No tego.. no ten, ekhem... śledziona. - odpowiedziała bez namysłu.
Klasa się zaśmiała, nauczycielka też.
- To bardzo ciekawe, Sophie gra na gitarze, Adam na perkusji a ty na śledzionie... - powiedziała siadając za biurko. - Chyba pomyliły ci się lekcje panno. Jedyneczka się za takie coś należy.
- E... nie słyszałam pytania po prostu.
Nauczycielka spojrzała na nią spod okularów.
- Nie słyszałaś? No to trzeba było słyszeć.
- Takie banalne rady to może pani dawać swoim dzieciom. - warknęła poddenerwowana Kate.
- Słucham?
- Ugh.. nic. - odwarknęła.

Wieczorem wyszła z Alice do kina. Poszły na horror, wszyscy siedzieli w napięciu, patrząc jak główna bohaterka zostaje pozbawiona głowy. Nie wiadomo czemu, akurat wtedy Kate przypomniała sobie o jej pocałunku z Nath'em. Zaśmiała się.
- Co ty głupia? Przecież to nie było śmieszne! - warknęła Alice.
- Nie sory, o czymś sobie przypomniałam. - odpowiedziała nadal rozbawiona.
- No to sobie przypomnij o tym później, teraz oglądaj!
Film skończył się masakrycznie, wszyscy bohaterowie zostali nadziani w słoiki przez psychopatę.
- Ale czad no nie? Normalnie rzeźnia! - mówiła podekscytowana Alice.
- No...
- A ten koleś to fajne ciacho był no nie? Tylko szkoda że tak skończył.
- Który?
- No ten cały Jonatan.
- E... nie pamiętam.
Alice przystanęła.
- Te! Ty w ogóle patrzyłaś na ten film?
- No... - skłamała Kate. - rzeźnia, jak cholera!
- Ta...
Poszły dalej. Przystanęły sobie przy McDonald'zie. Patrząc na te pamiętne drzwi którymi przywaliła Nathan'owi znów zaczęła się śmiać.
- Ty jesteś nienormalna! - pisnęła Alice. - Cały dzień się śmiejesz jak jakaś głupia!
- Uwierz mi, nie tylko dziś mi tak odbija.
- Oh, słyszałam. Twoja mama mi mówiła, że już pare tygodni zachowujesz się jak świr.
- Ooo... tak Ci mówiła? To miło.
Zajęły stolik i kupiły sobie po hamburgerze.
- Kate... - szepnęła Alice. - Widzisz tego kolesia przy ladzie?
Kate zerknęła w wyznaczone miejsce. Za kasą stał jakiś koleś, wysoki napakowany blondyn.
- No.
- Fajny. Zaraz go poderwę, czekaj. - powiedziała Alice. - Poczekamy tylko na odpowiedni moment.
Akurat wtedy właśnie koleś wyszedł zza lady niosąc na tacy dwa hamburgery i colę. Alice wyskoczyła jak z procy. Poprawiła szybko włosy i szybkim krokiem ruszyła w jego stronę. Kiedy przechodziła obok, niby przypadkiem uderzyła w niego tak, że cała cola wylała się na jej białą bluzkę.
- Ups. - szepnęła
- Ojej, przepraszam! - krzyknął chłopak.
- Oj, to ja przepraszam. Powinnam była uważać.
- Nie, to moja wina.. - zaczął i odłożył tacę na stół.
Siedząca przy stoliku Kate patrzyła na swoją kuzynkę z dziwną miną.
- Żałosne. - powiedziała do siebie.
Jednak sprawa zrobiła się ciekawsza.
- Dlaczego ja mam takiego pecha przy ładnych dziewczynach!? - warknął.
Widać było że Alice się ożywiła.
- Jak mogę Ci to wynagrodzić? - zapytał zmieszany.
- Ty, ja, jutro. - odpowiedziała.
Więcej Kate już nie usłyszała, ale widać było że Alice napisała "ciachu" swój numer na kartce.
- No to do jutra.
Dziewczyna wróciła do stolika. Usiadła z dziwnym uśmieszkiem.
- A nie mogłaś po prostu podejść i zapytać czy nie chciałby się umówić? - zapytała Kate.
- Kochana, ty mnie nie pouczaj, ja jestem w tym ekspertem. - odpowiedziała wycierając chusteczką bluzkę.
- No właśnie widziałam. - zaśmiała się Kate i dopiła resztki coli.