wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział -14-

Padał deszcz, było ponuro. Kate wybiegła przed dom, Alice już czekała w samochodzie. Dziewczyna podbiegła do samochodu, popatrzyła przez okno i ujrzała, że przycisk w aucie jest na dole.
- "lol czemu nie otworzyła" - pomyślała.
Alice wysiadła z auta.
- A to pannie trzeba drzwi otworzyć? - zaśmiała się - no przepraszam, nie wiedziałam. - powiedziała i obeszła auto. Otworzyła drzwi.
- Alee... no ten przycisk był w dole. - usprawiedliwiała się Kate.
- No bo mi się zwalił. 
Obydwie szybko wsiadły do auta. Przez tą chwilkę na dworze nieźle zmokły.
- No i jak ja się teraz przebiorę. - warknęła Alice ruszając.
- A tak w ogóle.. to gdzieś się wybierasz? 
- Czemu pytasz?
- No bo.. jedziemy kupić Ci sukienkę, tak?
- Tak, poprawna odpowiedź. Wygrywasz milion. - odpowiedziała Alice i dodała po chwili. - Pamiętasz... tego kolesia w McDonaldzie?
- Którego?
- Tego co na mnie wylał colę.
- Aaa.. przecież to ty specjalnie spowodowałaś. 
- No.. i on, zaprosił mnie na wesele swojej siostry, czaisz to? - ucieszyła się. - No i tak patrzę i sobie myślę, takie ciacho, to trzeba jakąś nową kieckę sobie sprawić co nie?
Kate się zaśmiała. 
Deszcz obijał się o szyby, zrobiło się strasznie ponuro. Dziewczyny jechały jakiś czas autem, aż w końcu dojechały do centrum handlowego. Na raz, dwa, trzy wyskoczyły z auta i pognały do środka, tak szybko żeby tylko nie zmoknąć. W środku ludzie chodzili zostawiając za sobą wielkie kałuże.
- lol, dobra... to co, zaczynamy! - pisnęła Alice.
Najpierw w oczy rzuciła się jej niebieska sukienka z koronką. Szybko chwyciła ją i wskoczyła do przebieralni. Kate cierpliwie czekała, w końcu kuzynka odsłoniła zasłonę. Sukienka była fajna, ale jakoś za dużo odsłaniała.
- Eee.. nie. - powiedziała Kate.
- Nie? Fajna jest.
- Może i fajna... ale nie. - powtórzyła.
- Pff... co ty gadasz, mi się podoba. - powiedziała Alice i przejrzała się w lustrze.
- Na wesele.. może coś nie tak bardzo odkrywającego?
Alice odwróciła się do niej.
- Za dużo odsłania?
- No w sumie.. tak, za dużo.
Ze skrzywioną miną dziewczyna zasłoniła zasłonę. Kate podeszła do sukienek i przejrzała je. W oczy rzuciła się jej śliczna pomarańczowa sukienka przed kolana. Złapała ją i podała Alice.
- Ta jest fajna. - powiedziała.
- Eee.. nie.
- Ale przymierz. - poprosiła ją Kate.
Alice chwyciła kieckę i znów zasłoniła zasłonę. Kiedy ją odsłoniła, miała jakąś dziwną minę.
- Wyglądam jak... jakaś baletnica.
- Śliczna jest ta kiecka. - pisnęła Kate. - świetna!
- No nie wiem, wolałabym tą niebieską.
- Nie, ta niebieska odpada.
- Ta też. - dodała Alice przeglądając się w lustrze. 
Zasłoniła zasłonkę. Kiedy się już przebrała i wyszła, podeszła z Kate do innych sukienek. Wybrały kilka do przymierzenia. Kate robiła za wieszak, stała obwieszona kieckami.
- Podaj tę różową, żółtą... - mówiła Alice ciągle przebierając się w inną kieckę.
Po 2-ch godzinach, Kate była już tym znudzona.
- Przymierzyłaś chyba już wszystkie. - warknęła Kate.
- Nie, jeszcze zostało kilka.
- Nie Alice, serio. Przymierzyłaś już wszystkie. - przeliterowała ostatnie słowo Kate.
- No co ty gadasz.
Pochodziły po centrum handlowym jeszcze kolejne 2godziny, no prawie 3. 
- Usiądźmy i się napijmy czegoś. - poprosiła Kate.
- Nie teraz, nie mam sukienki a popatrz która godzina! - podniosła głos już trochę wkurzona Alice.
- Dopiero siedemnasta. - odburknęła Kate i niechętnie ruszyła za kuzynką.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu z sukienkami. Oglądały każdą z zainteresowaniem, no może Kate z trochę mniejszym bo była juz na prawdę znudzona! Alice wybrała 7 sukienek. Zaczęła je przymierzać i przymierzać i minuty mijały...
- Bierzesz którąś? - zapytała Kate z nadzieją.
- Nie. - odpowiedziała smutno.
- No chyba sobie żartujesz, wiesz ile ty już ich przymierzyłaś?
- Kate! Nie krzycz na mnie!
- To ty na mnie krzyczysz!
- Dobra, uspokój się. - warknęła Alice. - wrócimy się do tego pierwszego.
Kate się skrzywiła.
- Przecież tamte wszystkie już przymierzyłaś.
- Tak. - potwierdziła Alice - ale chyba wezmę tamtą ciemną zieloną.
- Była jakaś zielona? Ja już nawet nie pamiętam.
- Chodź. - powiedziała Alice i pociągnęła Kate za rękę.
Kiedy weszły do sklepu w którym już były, pani dziwnie na nie spojrzała. Alice złapała zgnito zieloną kieckę i jeszcze raz poszła do przymierzalni.
Po chwili odsłoniła zasłonę.
- No i? - zapytała.
- Piękna, cudowna jedźmy już. - poprosiła Kate.
- Też tak uważam. Biorę.
- Taaaak! W końcu! - ucieszyła się Kate.
Alice szybko się przebrała. Podeszła do kasy i zapłaciła. Z zadowoleniem wyszły z centrum handlowego. Kate była tak ucieszona że w końcu wychodzi na świeże powietrze, że aż zapomniała że na dworze strasznie pada.
- Ojejku, dalej pada. - warknęła Alice.
Szybko otworzyły samochód. Całe przemoknięte do suchej nitki wsiadły.
- Już dziewiętnasta!? - pisnęła Kate.
- Co? No to szybko zleciało.
- Głodna jestem.
- Ja też. Zaraz pojedziemy zatankować auto i kupimy sobie po hot-dog'u.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Na dworze było już dość ciemno. Dziewczyny dojechały na stację.
- Pójdziesz zapłacić? - zapytała Alice.
- Dobra.
Wyskoczyły z auta. Alice otworzyła bak i zaczęła lać benzynę, a Kate poszła zapłacić. Kiedy weszła do środka, ujrzała kilku ludzi. Stanęła za jakąś kobietą. Po chwili Alice do niej dołączyła.
- Ja zapłacę, weź batoniki. - powiedziała.
Kate odwróciła się i poszła po jakieś batony. Długo zastanawiała się czy orzechowe czy czekoladowe. Kiedy w końcu wybrała, z zacieszem odwróciła się i do kogoś dobiła.
- Sorki - szepnęła.
Wtedy ta osoba się odwróciła. Kiedy Kate ją ujrzała, upuściła batoniki.
- Mi-Michelle.. - wyjąkała.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Tak, to ja.
Kate schyliła się po batony, wtedy ktoś stanął obok niej. Kiedy ujrzała kto to, znów upuściła batony.
- Max! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Mam być zazdrosna? - zaśmiała się Michelle.
- Kate, Kate cześć. - śmiał się Max.
Kiedy dziewczyna się uspokoiła podniosła batoniki.
- Jestem Kate. - powiedziała i wyciągnęła rękę do Michelle. - Jejku, nie wierzę to ty, to na prawdę ty. Michelle Keegan.
- A to wy się znacie? - zapytała Michelle.
- Tak, to Kate, mówiliśmy ci o niej.
- Aaa... wiem, wiem. Mówiliście, szczególnie Nath.
Kate zrobiła się czerwona.
- Ta.. - szepnęła. Wtedy usłyszała za sobą znajome głosy. Odwróciła się i upuściła batoniki
- Kate!? - krzyknęli i rzucili się na nią.
- Prawie cię nie poznałem, wyglądasz jak jakiś zmoknięty pies. - skomplementował ją Siva.
- Nawzajem. - odpowiedziała i schyliła się po batony, lecz w tym samym momencie zrobił to Nathan.
- Dzięki. - powiedziała gdy podał jej batonika.
- Jejku, ale dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Tom. - Sama jesteś?
- Nie jestem z... - zaczęła ale przerwał jej pisk Alice.
- The Wanted! No nie ogarniam no! - krzyknęła.

2 komentarze: