- Kto, ja?
- Nie, ten za tobą. - parsknęła. - jesteś jakaś... taka rozpromieniona.
- Serio?
- Ciekawe dlaczego...
- Nie wiem. - skłamała
- Na pewno? - dopytywała mama.
- Eee.. mamo, ziemniaki już są gotowe. - powiedziała Kate i poszła do swojego pokoju.
Rzuciła się na łóżko i zamarzonym wzrokiem popatrzyła na plakat wiszący na ścianie przed nią.
- Ale on jest boski... - westchnęła. - jejku, to się na prawdę dzieje.. - szepnęła i pomyślała o pocałunku na stacji benzynowej i tych słowach które jej powiedział.
Nie powiedziała o tym rodzicom, nie daliby jej spokoju. Ciągle wypytywaliby ją o Nathana, szczególnie mama... więc Kate wolała jeszcze trochę poczekać z oznajmieniem im tego.
Po kilku dniach, wszyscy umówili się na wyjazd do wesołego miasteczka. Nathan przyjechał pod jej dom.
- Kateee! - krzyknął Matt.
- Co?
- Nathan przyjechał.
- Sam? - zapytała zaciekawiona mama odsłaniając firanę.
- Tak, sam. - potwierdził Matt.
- A czemu sam? Czemu nie z resztą?
- No bo... każdy jedzie swoim autem, a Nath nie chciał jechać sam.
- No a ten w lokach? - zapytała mama.
- Jay... -podpowiedział jej Matt.
- Właśnie, Jay... dlaczego nie przyjechał z Nathanem?
- Oh, mamo ja nie wiem! Dobra idę. - powiedziała.
Wyszła. Idąc do bramki spojrzała do okna z kuchni. Mama stała w oknie z Matt'em. Kate zatrzymała się, skrzywiła i popatrzyła na Nath'a. Dała mu znak żeby zachowywał się normalnie.
Wsiadła do auta.
- Rozumiem, że mam na razie cię nie całować. - powiedział i zaśmiał się.
- Zgadłeś.- powiedziała zaciskając zęby.
Kiedy minęli dom, Nath schylił się ku Kate i namiętnie ją pocałował. Ta po chwili oderwała się od niego.
- Patrz lepiej na drogę.
- Ah, no tak.
Otworzył okno.
- Czemu nie powiedziałaś jeszcze rodzicom? - zapytał.
- O czym?
- O nas...
Kate zawahała się z odpowiedzią.
- Bo... - zaczęła. - nie daliby mi spokoju, ciągle wypytywaliby się o ciebie, szczególnie mama, nigdy nie miałam chłopaka, więc ona strasznie by się zachowywała.
- Skąd wiesz...
- Wiem, znam ją.
- A kiedyś im powiesz? - zaśmiał się.
- Kiedyś...
Słońce strasznie grzało,oboje założyli okulary przeciwsłoneczne.
- Gorąco... - westchnął Nath.
- Tak... bo ty tu jesteś.
Zaśmiał się.
- A koleżanki?
- Co koleżanki? - zapytała.
- Powiesz im o nas?
- Nie mam komu, nikt się ze mną w klasie nie kumpluje.
Zatrzymali się na światłach.
- Co? - zdziwił się. - z tobą?
- No widzisz... bywa.
- Coś ty im zrobiła że cię nie lubią?
- Eh... moja klasa składa się z paniusi, dziwaków i zagorzałych sportowców. Ja nie jestem jakąś pudernicą więc paniusie nie kolegują się ze mną, jestem chyba normalna więc największe świrusy w klasie uważają że jestem za spokojna.. sportowcem to też nie jestem. W ogóle wf to dla mnie czarna magia. - wyżaliła się.
- Serio? A co dokładniej?
- Eee.. wszystko. - zaśmiała się. - Najgorsza jest siatkówka. Zawsze jak przegrywamy, to przeze mnie. Nienawidzę tego, jak po grze wszystkie mają do mnie jakieś zarzuty. - zasmuciła się.
- Ooh, nie smuć się. Co tam wf. - pocieszył ją łapiąc za rękę. - Dla mnie jesteś idealna taka jaka jesteś, a to że z wfu ci nie idzie to mi nie przeszkadza, a nawet będę miał pretekst żeby częściej cię widzieć, nauczę cię grać w siatę.
Uśmiechnęła się. Wtedy właśnie dojechali do wesołego miasteczka.
- Heej, czy tutaj czasem nie było nagrywane "Lose my mind"? - zapytała.
- Tak.
- A czemu nie ma ludzi?
- Mogliby przecież nas rozpoznać. Wynajęliśmy to wesołe miasteczko na cały dzień.
- Tom z Kelsey i Jayem już są. - zauważyła Kate i pomachała im z daleka.
Chwilę poczekali jeszcze na Sivę, Nareeshę, Max'a i Michelle. Kiedy wszyscy byli już w komplecie, ruszyli na autka. Każdy wskoczył do innego.
- Ja chciałem zielone! - krzyknął Jay.
- To wsiadaj do mnie. - powiedział Max.
- Nie, wolę sam. - powiedział chłopak i wskoczył do samochodziku obok. Wszyscy zaczęli jeździć, krzyczeć i dobijać do siebie. Było głośno, bardzo głośno.
- Tooooom! Zepsułeś mi auto! - warknęła Nareesha.
Tom podjechał szybko i przywalił w autko Nareeshy.
- Już działa! - krzyknął.
Hahahah. <3
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy. ;D
Nexta. ^^