wtorek, 27 marca 2012

Rozdział -10-

Poszukiwania nie trwały długo. Komórkę znaleźli pod ławką, leżała cała i zdrowa :)
- Uff... na szczęście, nikt jej nie wziął. - odetchnęła z ulgą Kate i schowała komórkę do kieszeni.
- To gdzie się wybieramy?
- Nie wiem...
- No musimy gdzieś Kate zabrać, jeszcze pomyśli, że jesteśmy nudziarzami. - odpowiedział Jay.
- Wcale tak nie pomyślę. - uspokoiła go. - i tak mi się wydaje, że zaraz mama po mnie przyjedzie, dzwoniła 7 razy.

Po kilku minutach, mama znów zadzwoniła. Kate odebrała i zaczęła jej tłumaczyć dlaczego nie mogła wcześniej odebrać, ale mama chyba nie bardzo jej wierzyła.
- No ile razy mam ci mówić, utknęłam w windzie z Nathan'em. - tłumaczyła. - przecież to się ludziom zdarza, no nie?
W końcu Kate usłyszała, że zaraz mama po nią jedzie i za chwilę będzie na miejscu, więc ma wyjść na zewnątrz.

Kiedy odłożyła telefon westchnęła głośno.
- Już jedzie. Jejku, co w tym dziwnego, że utknęłam w windzie?
- Wiesz, gdybyś utknęła sama, to może nie byłoby takiej afery. - zaśmiał się Max.
Kate popatrzyła na Nath'a.
- No wątpię. Muszę jeszcze do toalety. - oznajmiła.
- Iść przypilnować ci drzwi? - zaśmiał się Siva.
- Nie, sama sobie poradzę. - odpowiedziała i poszła w stronę wc. Już w miarę kojarzyła te liczne korytarze.

Całkiem szybko znalazła toaletę. Kiedy załatwiła swoje trudne sprawy, podeszła do umywalki. Umyła ręce i jak zwykle spojrzała w lustro. Poprawiła sobie włosy, pomalowała się błyszczykiem i wyszła. Dość mosno trzasnęła drzwiami. Wracając do chłopców ujrzała ich w tym miejscu gdzie ich zostawiła - przy drzwiach wyjściowych.
- Twoja mama już jest.
- Już? Musi być nieźle wkurzona. - zaśmiała się.
- No to co Kate, nie wiadomo kiedy się spotkamy, więc daj nam po buziaku - zaśmiał się Jay.

Dziewczyna kolejno uściskała i pocałowała w policzek Jay'a, Max'a, Sivę, Tom'a i przyszedł czas na Nath'a.
- No to cześć. - szepnęła i chciała pocałować go w policzek tak jak resztę, lecz wtedy on przytrzymał jej twarz i skierował w kierunku ust. Kate nie wiedziała jak i kiedy zaczęła się z nim całować. Tak się wczuli, że zapomnieli o tym że stoją na korytarzu pełnym ludzi.  ♥
- No w końcu! - zaśmiali się chłopcy.
Usłyszała klakson. Oderwała się od Nathan'a.
Chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej Jay.
- No to leć już.

Mama znów zatrąbiła.
Rzuciła szybko "cześć" i wyszła. Przechodząc przez ulicę, obejrzała się w ich stronę i prawie wtedy potrąciło by ją auto. Jak zaczarowana wsiadła do samochodu.
- Po co ty dziecko masz ten telefon, po to żeby odbierać, prawda? No ale ty chyba nie po to go masz, więc po co? Ja w domu się martwię, zostawiłam cię z obcymi dla mnie facetami i co? No powiedz mi, powinnaś nawet sama do mnie zadzwonić i powiedzieć że żyjesz. - mówiła podminowana mama.- A tak w ogóle, to uważaj jak przechodzisz przez ulicę.

Tylko że Kate jej nie słuchała, złapała się za usta i oparła głowę o szybę. Czy to się zdarzyło na prawdę? Może to był sen? Uszczypnęła się - dość często to robiła. Z głupim uśmieszkiem stwierdziła, że to nie sen. Była tak podekscytowana, to był na prawdę ciekawy koniec dnia :) 

piątek, 23 marca 2012

Rozdział -9-

Zamówili spaghetti. Jay pierwszy sięgnął po sos i zaczął go lać..lać i lać...
- Ej no Jay, zostaw trochę sosu! - oburzył się Tom.
- Ale ja lubię jak mi spaghetti pływa!
- To nie zupa. - wtrącił się Max i zabrał Jay'owi sos.
Wszyscy polali sobie spaghetti i zaczęli wcinać.
Kate, która siedziała w środku pomiędzy Sivą a Tom'em czuła że Nath co chwilę na nią zerka i przez to nie umiała jeść.
- Nie smakuje Ci Kate? - zapytał Max.
- Smakuje. - odpowiedziała szybko.
- Bo jak nie, to ja chętnie zjem po tobie. - zaśmiał się Jay.
- Daj dziewczynie zjeść...
Kiedy wszyscy dokończyli swoje porcje, odnieśli talerze i jeszcze na chwilę usiedli.
Wtedy zadzwoniła komórka Tom'a.
- To Kelsey. - powiedział i odebrał.
W tym momencie Kate nerwowo dotknęła swoich kieszeni.
- Co jest?
- Nie mam komórki, musiałam zostawić ją na dole jak siedziałam z mamą. - odpowiedziała i zaczęła przedzierać się przez chłopców. - Zaraz wracam.
- To Nath pójdzie z tobą! - krzyknął Siva i popchnął Nathan'a w jej stronę.
- No własnie, pójdę z tobą. - dodał zmieszany chłopak i razem z Kate wyszedł z restauracji.
Ruszyli w stronę windy. Korytarz nie był długi więc po kilku sekundach znaleźli się w windzie. Kate wcisnęła przycisk i winda ruszyła. Stanęła sobie obok Natha i gdy odwróciła się do lustra za nimi, przypadkiem dotknęła jego ręki. Poczerwieniała i udała że nie zauważyła tego.
- Mam nadzieję, że ta komórka jeszcze tam jest. - skrzywiła się.
Nath chciał coś odpowiedziec ale wtedy winda się zatrzymała.
Kate pobladła.
- Stoimy? - zapytała przerażona.
- No chyba tak... - odpowiedział i podszedł do drzwi.
- O matko, zginiemy! - zaczęła piszczeć i usiadła na ziemi w kącie.
- Kate uspokój się. - zaśmiał się.
Podszedł do przycisków i wcisnął czerwony z dzwonkiem.
- Widzisz, zaraz ktoś po nas przyjdzie. - powiedział.
- Skąd wiesz.. ja słyszałam kiedyś, że jakaś kobieta siedziała 8 dni w windzie i ledwo co przeżyła. - dodała shisteryzowanym głosem.
- Spokojnie, my posiedzimy najwyżej 10min. - próbował ją uspokoić.
Po 15min.
- Gdzie oni są?
- Nie wiem. - odpowiedział i zaczął znowu wciskać przycisk z dzwonkiem.
Nagle zgasło światło w windzie.
- To koniec Nath, to koniec... - zaczęła znowu histeryzować.
- Czekaj, zadzwonię do chłopaków. - powiedział i gdy wyciągał komórkę upadła mu na ziemię.
- Super - warknął i na kolanach zaczął jej szukać.
Nic nie było widać. Było ciemno jak w... ciemności :)
Po chwili:
- Mam! - krzyknął.
Szybko wybrał jakiś numer.
- Max! Zatrzasnęliśmy się w windzie.. - zaczął i opowiedział całą zaistniałą sytuację.
Kiedy się rozłączył, Kate z ulgą westchnęła.
- A widzisz... przeżyjemy. - zaśmiał się.
- No, chyba jednak tak... - odpowiedziała już uspokojona.
Chwilę musieli poczekać i nagle zapaliło się światło. Winda ruszyła.
- No w końcu - szepnęła.
- W końcu? - zaśmiał się. - Nie chciałaś dłużej ze mną siedzieć?
- Nie powiedziałam tego. - oburzyła się.
Kiedy drzwi się otworzyły, wyszli z ulgą. Przed windą stali chłopcy.
- No witamy, witamy! - powitał ich Tom.


sobota, 17 marca 2012

Rozdział -8-

Co z tego że występ nie udał się? Na początku, Kate trochę się tym przejęła, lecz gdy ujrzała Jay'a od razu humor się jej poprawił. Miło dyskutując z chłopakiem, przypomniała sobie, że przecież mama na nią czeka. Co teraz? Chciała jeszcze spotkać się z resztą chłopaków.
- Moja mama na mnie czeka. - powiedziała. - Miałam iść tylko do ubikacji i wracać, bo już jedziemy.
- Co? O nie.. no to chodź, powiemy Twojej mamie że my Cię odwieziemy do domu. - powiedział i ruszył w stronę korytarza.
- Wątpię że się zgodzi. - mówiła Kate nie nadążając za wielkimi krokami Jay'a.
Kiedy razem doszli do korytarza, w ich stronę rzuciła się mama Kate.
- Ileż można czekać?
- Mamo bo...
- Nie ma czasu, jedziemy. - powiedziała i chyba wtedy zauważyła Jay'a - a pan to kto?
- Jay McGuiness - przedstawił się i podał mamie Kate rękę.
- Niewiele mi to mówi.
- To jest Jay z The Wanted mamo!
Wtedy mama się zamyśliła.
- The Wanted? Tego zespołu?
- No tak, tak!
- Ooh, no to miło mi bardzo poznać. Kate Was uwielbia. Niestety my już musimy jechać.
- No własnie, chciałabym jeszcze tu zostać - powiedziała Kate.
- Dziecko, ja nie będę miała czasu po Ciebie później przyjechać.
- To my ją odwieziemy! - wtrącił się Jay.
Mama Kate zmierzyła go wzrokiem.
- No nie wiem... ja pana nie znam.
- Ja pani też. - zaśmiał się.
- Mamo, ale ja go znam. No proszę, pozwól mi zostać.
- I co? Będziesz wracała sama z czterema facetami do domu?
- Z pięcioma. - poprawił ją Jay.
- Oh, no to jeszcze lepiej.
Kate popatrzyła na nią proszącym wzrokiem, zawsze działał na mamę, ale czy teraz zadziała?
- Kate..
- Mamo, ja ich znam. Przecież nic mi nie zrobią.
- Ile ich znasz? Ile razy ich spotkałaś, dwa, trzy? - szepnęła do niej mama.
- Mam już 17 lat, nie jestem głupia! - pisnęła dziewczyna.
- Ohh, nie mam czasu się z tobą kłócić.
- No to już leć. - popchnęła Kate w stronę wyjścia mamę.
Mama na chwilę jeszcze przystanęła, nie chciała zostawić córki z nieznanymi jej osobami.
- Wiesz co, ja po Ciebie przyjadę. Nie będą Cię obcy ludzie do domu odwozić. - szepnęła jej do ucha mama. - Możesz zostać. Przyjadę po Ciebie pod wieczór.
- O dzięki Ci mamo. - powiedziała Kate i uściskała mamę.
- Proszę jej pilnować. - dodała jeszcze mama wychodząc.
- Zrozumiano! - odpowiedział Jay.
Kiedy mama wyszła, Kate razem z Jayem poszła poszukać chłopaków.
- Było trudno. - Westchnęła.
- Ale się udało.
Idąc długim korytarzem, ujrzeli automat. Jay'owi zachciało się pić i podeszli do niego. Wrzucił monetę i wcisnął przycisk Pepsi.
- Chcesz też coś? - zapytał.
- Nie, dzięki.
Wtedy usłyszała głośne śmiechy i rozmowy. Wielkie drzwi się otworzyły i zza nich wyszli Siva, Tom, Nath i Max z puszkami coca-coli.
- Chłopcy! - pisnęła i rzuciła się w ich stronę.
Po kolei uściskała każdego z nich.
- Co tam Kate? - zapytał Tom.
- Widzieliśmy Cię! A ty nie powiedziałaś nam że śpiewasz! - dodał Max.
- Nie lubię się tym chwalić...
- Ale masz czym. Byłaś świetna. - przerwał jej Siva
- Dzięki.
- My własnie szukamy Jay'a a on sobie z tobą chodzi. Mam być zazdrosny? - zaśmiał się Nath.
- Zazdrosny? - zapytała Kate ze zdziwieniem.
"Mam być zazdrosny?" ciągle słyszała te słowa w myślach. O co mu chodziło?
- To wy się gdzieś szlajacie. - odpowiedział Jay wyrzucając puszkę pepsi.
- To teraz się wszyscy razem poszlajamy.
-No, to co Kate, jesteś głodna? - zapytał Tom.
Wtedy poczuła dopiero pustkę w żołądku.
- No w sumie, to tak.
- Dobrze się składa, bo my też. - powiedział Siva.
- No to idziemy! - powiedzieli razem Tom i Max.
Razem z chłopcami, Kate ruszyła korytarzem do windy. Gdy weszli do niej, Tom wcisnął przycisk 4.
- Maksimum 250kg. - przeczytał Jay. - Mam nadzieję że nie ważymy więcej. - zaśmiał się.
Winda się otworzyła. Ruszyli przed siebie. Idąc tak i dyskutując, w pewnym momencie Siva upadł.
- Co ty Siva, wszystko ok? - zapytał Max.
- Ziemia się zatrzęsła. - odpowiedział chłopak i pozbierał się z ziemi.
Na końcu korytarza, znajdowała się wielka, jasna restauracja. Kiedy weszli do środka, zajęli stół przy oknie.
- Nie no Max, ja chcę usiąść z brzegu! - pisnął Tom.
- Nie! ja często chodzę do wc, więc muszę mieć blisko. -zauważył Max. - wskakuj do środka.


*Sorki że nie pisałam aż tydzień, nie miałam zbytnio czasu. Nadrobię to! :)



czwartek, 8 marca 2012

Rozdział -7-

Minęło trochę czasu od koncertu, dokładnie jakieś dwa, trzy tygodnie. Przez ten czas, Kate kontaktowała się z chłopakami przez twittera i czasem ze sobą rozmawiali. Do tego jeszcze rodzice sprawili Kate niespodziankę, która nie bardzo się jej spodobała- zapisali ją na casting do reklamy. Miała zaśpiewać piosenkę do reklamy mleka. Dziewczynie nie spodobał się ten pomysł, przecież rodzice wiedzieli że wstydzi się śpiewać przed wielką ilością osób i to jeszcze obcą. Do tego jeszcze, nie zapytali jej czy w ogóle chciałaby iść na taki casting. No ale cóż, rodzice jak postanowili, tak zrobili. Wkurzyła się na nich, ale wiedziała że oni chcą po prostu by ktoś zauważył jej talent.
W końcu nadszedł ten dzień, dzień castingu - sobota. 
- Cała się trzęsę. - powiedziała siedząc jeszcze w aucie.
- No co Ty, będzie dobrze. - powiedziała mama łapiąc ją pocieszająco za rękę.
Dziewczyna popatrzyła przez okno. Pogoda była okropna, było pochmurnie i padał deszcz. Do tego, jeszcze ten głupi casting. 
Razem z rodzicami, weszła do wielkiego budynku. Już w środku czuć było napięcie wielu ludzi. Większość siedziała na ławkach i nerwowo czekała na swoją kolej. Niektórzy jednak nie stresowali się, Kate zazdrościła im tego, bo ona trzęsła się jak galareta. Usiadła obok jakiejś dziewczynki, miała około 10-11 lat. 
- Głos mi będzie drżał. - pisnęła do mamy.
- Ah, przestań. Nie masz się o co martwić.
Kate wyobraziła sobie tą scenę: wielka, taka że nie da się jej ogarnąć, a przed nią setki ludzi którzy albo ją wyśmieją albo będą bić brawa.
Na korytarzu zrobiła się cisza. Nagle wielkie czarne drzwi się otworzyły. Wyjrzała z nich niska kobieta z jakąś kartką. 
- Mhm... Josh Lemberth - przeczytała i razem z podstarzałym facetem zniknęła za drzwiami.
~
Po 15min. facet wyszedł zza drzwi.
- I jak? - zapytała jakaś kobieta (chyba była jego żoną)
- Nic. Powiedzieli że jestem za słaby.
- Mamo, mamo idźmy stąd - szepnęła Kate - i tak mnie nie wezmą.
- Oh, już jesteśmy, to zostaniemy.
Ludzie wchodzili i wychodzili. Większość wracała ze smutną miną, ale niektórzy wychodzili całkiem zadowoleni, choć się nie załapali do reklamy. Wielkie czarne drzwi otworzyły się ponownie:
- Kate Walters - powiedziała niska blondynka.
Kate zbladła.
- No teraz Ty, powodzenia! - pisnęła podekscytowana mama.
Dziewczyna niepewnie wstała z ławki i poszła w stronę z której wywołano jej imię. Niska blondynka zamknęła za nimi drzwi.
- Nie martw się. - powiedziała
Kate pokiwała głową bez słowa
- Kiedy mam wejść?
- No już, już.
Niska kobieta wypchnęła Kate na scenę. Dziewczynę zatkało. Ujrzała trójkę ludzi, jakąś starszą kobietę, mężczyznę i jakąś dziewczynę - taki był skład jury. Za nimi nie było tak wielu ludzi jak Kate sobie wyobrażała, było ciemno, więc nie widziała ich dokładnie. Niepewnie podeszła do mikrofonu.
- Więc, kogo tu mamy... - zaczął mężczyzna.
- Dziecko, przedstaw się.
- K-Kate Walters.
Mężczyzna zaczął czytać z kartki:
- A więc Kate, 17lat z Liverpoolu. Zgadza się?
Kate pokiwała głową.
- Tak, zgadza się.
- Co zaśpiewasz? - zapytała starsza kobieta, która nie wyglądała zbyt sympatycznie.
- Piosenkę... - zaczęła i na chwilę głos ugrzązł jej w gardle.
- No to tego się domyślamy, a dokładniej? - zapytał facet.
- "I'll be your strength" od The Wanted.
- Ok.
Wszyscy ucichli. Rozległa się muzyka. Kate wzięła głęboki oddech i zaczęła śpiewać. Nie było tak trudno jak sobie wyobrażała. Po prostu nie myślała o tym że ktoś obcy jej słucha, śpiewała sobie swobodnie, tak jak w domu przed kompem. Kiedy skończyła, zauważyła że już tak nie drży.
Uśmiechnęła się niepewnie.
- No... - zaczęła starsza kobieta - nie powiem że źle... ale usłyszałam w środku trochę fałszowałaś.
- A mi się podobało. - powiedziała dziewczyna siedząca na środku.
- Według mnie, było bardzo dobrze, ale  myślę że... - zaczął facet
- Wydaje mi się dziecko, że to nie Twój czas. - powiedziała sztywno starsza kobieta.
Kate się uśmiechnęła.
" Dobra bierzcie mnie, albo nie bo do kibelka muszę " - pomyślała.
- Masz bardzo ładny głos, ale chyba nie pasujesz do tej reklamy. - powiedział facet.
- A ja sądzę że ona świetnie pasuje! - oburzyła się dziewczyna po środku.
- Nie, kochana nie... - poklepała koleżankę obok staruszka.
Kate się skrzywiła.
- No dobrze, to dziękujemy Kate.
- Dziękuję.
Zbiegła ze sceny, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Wyszła zza tych strasznych czarnych drzwi a mama od razu rzuciła się w jej stronę.
- I jak!?
- Nie wzięli mnie.
- Co? A to idioci! Nie znają się! nie przejmuj się kochanie. - pocieszyła ją mama.
- Trudno... gdzie tu jest wc?
Mama wzruszyła ramionami.
- Tam trzeba iść za te drzwi i prosto cały czas i jest toaleta. - powiedziała jakaś kobieta czekająca na swoją kolej.
- Oh, dziękuję. - powiedziała Kate i poszła w wyznaczonym kierunku. Poszła prosto, przeszła przez drzwi... szła nadal prosto, prosto...
- Gdzie ten kibel? - syknęła.
do tego, jeszcze nikogo tam nie było, więc nie miała kogo zapytać. Pobłądziła trochę, ale w końcu dotarła do ubikacji.
- No nareszcie!
Po załatwieniu spraw w kibelku, najpierw umyła ręce i wyszła z ubikacji. Idąc innym korytarzem usłyszała znaną jej piosenkę "Lightning" odwróciła się i tak się zasłuchała że chwilę szła tyłem. Wtedy do kogoś dobiła.
Odwróciła się.
- Jay! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Kate, cześć!
- Co Ty tu robisz? - zdziwiła się.
Chłopak przeczesał ręką włosy.
- Przyjechaliśmy obejrzeć casting do tej reklamy. Lubimy mleko, więc wszędzie gdzie jest coś z nim związanego, to my tam jesteśmy. - odpowiedział
- Czyli reszta też tu jest?
- No jasne... - zaczął - A ty, nic nie powiedziałaś że idziesz na casting. - roztrzepał jej włosy.
- No jakoś nie było okazji. - powiedziała poprawiając włosy.
- Trzeba przyznać, masz talent. Dziwię się że Cię nie wybrali.
- To nie mój czas. - zaśmiała się.
Głośno westchnęła.
- Widocznie mi nie wyszło...
- Nie wyszło? Świetnie zaśpiewałaś. Reszta też była zachwycona, a szczególnie Nathan. - zaśmiał się - siedział jak zaczarowany.
Kate niepewnie się uśmiechnęła i poczuła że zaś robi się czerwona.



wtorek, 6 marca 2012

Rozdział -6-

Było już bardzo ciemno, księżyc był w pełni, a na niebie było mnóstwo gwiazd.
- Coś Ci spadło. - powiedział i podniósł jej telefon.
- Ojej, dzięki.
Wtedy usłyszeli pisk w telefonie Kate.
- Aaaa! Kate! Kate! Czy ja słyszałam Nathana Sykesa?
Kate złapała oddech.
- No z tego co widzę... to tak.
- Aaaa! Powiedz że ich kocham, wszystkich!
- Dobra...
Kate się rozłączyła.
- Kocha Was.
- Nie dało się nie usłyszeć. - zaśmiał się.
- Często tak chodzisz i ludzi straszysz? - zapytała.
- Haha, nie... a co, tak strasznie wyglądam?
- No nie o to mi chodziło.
Kate poprawiła włosy.
- Właśnie wyszedłem, bo strasznie tam duszno w środku.
- Oh, no tak. W końcu tyle spoconych fanów skacze pod sceną, więc później nie da się oddychać.
Zaśmiał się.
- A może pójdziesz ze mną do chłopaków? Na pewno się ucieszą.
- Tak myślisz?
- Tak myślę.
- No dobra.
Razem z Nathanem poszli do przebieralni chłopaków. Kate miała nadzieję, że nie są w trakcie przebierania się. Weszła do pomieszczenia i usłyszała głośnie rozmowy.
- Ale Jay umył sobie zęby moją szczoteczką!
- Seev przestań, nie pierwszy i nie ostatni raz tak zrobił. - zaśmiał się Max.
Nath zamknął za nimi drzwi.
- Kate! - krzyknął Tom i razem z chłopakami podszedł uściskać dziewczynę.
- Cześć chłopaki.
- No cześć, cześć.
- A ja Cię widziałem. - powiedział (trochę wyśpiewując to) Siva, który zaczął szukać czegoś w kosmetyczce.
- I nic nam nie powiedziałeś. - szturchnął go Max.
- Ups?
- Siadaj. Taki mały syf mamy, ale gdzieś tam da się usiąść.
- O, dzięki.
Kate położyła torbę obok siebie.
- To co Kate, podobał się koncert?
- Jasne, było świetnie. To dużo lepsze niż słuchanie was na fonie. Wszystko nagrałam, nawet upadek Jay'a.
- Ale to przecież była choreografia taka! - oburzył się Jay
- Pokaż!
Kate dziwnie się poczuła. 5-ciu chłopaków okrążyło ją i zaczęło oglądać filmik z koncertu w aparacie który trzymała.
- Haha! Jay, to wygląda jakbyś zachlany był! - wybuchnął śmiechem Tom.
- Patrzcie na tą jego minę! Jakby się ziemniakiem zadławił!
- Czemu akurat ziemniakiem?
- Nie wiem.. tak jakoś jeść mi się zachciało. - powiedział Siva i wybiegł gdzieś. Po chwili wrócił z wielkim kartonem pizzy. Była wielka, wręcz ogromna! Pyszny zapach pizzy zaczął unosić się w powietrzu. Otworzył pudło i położył na stole.
- Gość pierwszy. - powiedział Nath.
- Mhm.. czuję się teraz taka wyróżniona. - powiedziała i chwyciła kawałek pizzy.
Po niej, chłopcy zaczęli wyciągać kolejne kawałki.

~ Po jakimś czasie ~
- Chyba będę się już zbierać.
- Nieee! - zabuczeli chłopcy równocześnie.
Kate sie zaśmiała.
- To podaj nam swój numer telefonu - poprosił Tom.
- Oh, serio chcecie mój numer telefonu?
- No jasne, fajna dziewczyna jesteś.
Kate zrobiła się czerwona. Ah, jak ona tego nie lubiła! Musiała teraz wyglądać jak burak.
Podała chłopakom numer telefonu, oni w zamian podali jej swoje.
- Ej no, dziewczynę zawstydziłeś Max, teraz się czerwona jak truskawka zrobiła. - zaśmiał się Jay.
- Może to ewolucja! Kate, jesteś Strawberry Woman?
- Haha, jak to brzmi: "Spider Man" schodzi z ekranów, ale za to jego miejsce zajmie "Strawberry Woman". Pozdrawiam, dzisiejsze wiadomości prowadził Tom Parker.
Wszyscy zaczęli się śmiać, bo przy tych krótkich "wiadomościach" Tom robił dziwne pozy.
- Jejku, nigdy nie myślałam że was spotkam. - zaczęła.
- Tylko nie płacz... - powiedział poważnie Max i po chwili się roześmiał.
- Przecież nie płaczę. - zauważyła.
- No wiesz, raz spotkaliśmy taką fankę, nazywała się... - zamyślił się Nath - Amber? Amanda? Jakoś tak... w każdym razie, gdy natknęła się na nas, tak się rozryczała, że jej rodzice musieli ją od nas odciągać. Nieźle ich przy tym skopała. Podobno uspokoiła się dopiero kolejnego dnia.
- No w sumie to się jej nie dziwię. - zaśmiała się.
~
Minęło jeszcze trochę czasu, Kate wstała.
- Miło było.. ale się skończyło.
- Serio już musisz lecieć?
- No tak... niestety.
Chwyciła torbę.
- No szkoda, ale będziemy do Ciebie twettać! - powiedział Jay i przytulił ją.
- No mam nadzieję.
Chłopcy po kolei uściskali Kate. Odprowadzili ją do auta jej taty i pomachali jej. Odwróciła się i też im pomachała, patrząc jak oddalają się i w końcu znikają.

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział -5-

- Niebieska bluzka czy różowa? - zapytała Kate przykładając do siebie raz jedną, raz drugą.
- W obydwu Ci ładnie, nie wiem po co tak się stroisz. To tylko koncert. - powiedziała mama.
Kate odwróciła się do wielkiego lustra.
- Ale wyglądać jakoś muszę.
- No to ubierz niebieską.
- Ok
Kate rzuciła różową bluzkę do szafy i szybko ją zamknęła, spodziewając się, że stos ubrań zaraz na nią runie.
- Ale zanim pojedziesz, masz sobie poukładać te ciuchy w szafie.
- No dobra.
~
W końcu nadszedł wieczór. Księżyc zaczął wyłaniać się zza chmur. Kate przywiózł jej tata, Adam. Kiedy wysiadła z samochodu, ujrzała tłum ludzi przed wejściem. Popatrzyła na zegarek - 19:00, czyli do koncertu zostało jeszcze jakieś pół godziny.
- Cześć - przywitała ją jakaś dziewczyna, była wyższa niż Kate, miała ciemne blond włosy i kolorowy aparat na zębach, który rzucał się w oczy. Obok niej stała niższa dziewczyna, była raczej przeciwieństwem tej drugiej. Miała czarne włosy i kolczyk w brwi i nosie, była mocno pomalowana. Wyglądała trochę mrocznie i Kate przez chwilę pomyślała, że ta dziewczyna pomyliła koncerty. Obydwie były gdzieś w przedziale wiekowym 16-18.
- Hej.
- Ja jestem Rose - powiedziała blondyna - a to Mandy - wskazała dziewczynę obok niej.
- Miło, a ja jestem Kate.
Chwilę postały w milczeniu.
- Więc Kate, skąd jesteś?
- Z Liverpoolu.
- My z Londynu. Oh, to takie ekscytujące że w końcu spotkamy The Wanted - mówiła piszczącym głosem Rose. Po chwili złapała Kate za naszyjnik.
- Jaki czad, skąd go masz?
- Od kuzynki dostałam.
- Ou.. ja nie mam kuzynki, szkoda, może też by mi takie cacka kupowała.
Kate się uśmiechnęła.
~
Wszyscy byli już w środku. Kate zaczęła przeciskać się przez tłumy fanów, tak, aby stać jak najbliżej sceny. Rose i Mandy szły za nią i to trochę wkurzało Kate.
Dziewczyny stały prawie przy scenie. Z niecierpliwością czekały na początek.
Po kilku minutach, usłyszały pierwsze dźwięki. Fani zaczęli krzyczeć i piszczeć. Wtedy na scenę wbiegli po kolei Max, Tom, Siva, Jay i Nathan. Obok Kate, stał jakiś facet, miał około 30-lat i trochę dziwnie wyglądał w tłumie skaczących nastolatków.
Koncert zaczął się od "All time low". Wszyscy śpiewali razem z chłopakami. Później zabrzmiało "Gold Forever", "Lose my mind", "Rocket" itd.
W czasie "Glad you came" Kate, miała złudzenie że Siva ją poznał. Po prostu gdy śpiewał, uśmiechnął się w jej stronę. Aj, ale przecież mógł się uśmiechnąć do każdego.
Dziewczyny piszczały jak szalone gdy chłopcy popatrzyli w ich stronę. Kate wszystko nagrywała, w końcu musiała mieć wszystko uwiecznione. Nawet to, gdy Jay się przewrócił o kabel i krzyknął:
- To była część choreografii!
Cały koncert był świetny. Kiedy się skończył, a chłopcy znikli ze sceny, fani ruszyli we wskazane miejsce po autografy i wspólne zdjęcia. Kiedy Kate ujrzała ten tłum przed nią, pomyślała że chyba będzie tu stała ze 3 godziny, no ale nie zniechęciło to jej. Wtedy rozbrzmiał jej telefon. Dzwoniła Alice..
- Możesz mi tu popilnować miejsca?
- Jasne - odpowiedziała pierwszy raz Mandy.
Kate wyszła na zewnątrz. Odebrała.
- No hej.
- I jak?
- Super, to było niesamowite normalnie! - mówiła.
Tak zagadała się z Alice, że kiedy do kogoś dobiła, nie wiedziała o co chodzi.
- Kate!?
Spojrzała na osobę stojącą przed nią i upuściła komórkę.




sobota, 3 marca 2012

Rozdział -4-

- No miałaś to odbić! - krzyknęła Cindy
- Oh, no sory nie udało się. - odpowiedziała Kate
- Piłka leciała prosto na Ciebie! Trzeba być sierotą, żeby tego nie odbić!
Kate się skrzywiła.
- To jak taka mądra jesteś, to sama mogłaś odbić. - powiedziała i usiadła na ławce
- Nie pouczaj mnie!
- Oh dobra, nie pluj się tak, bo się odwodnisz! - warknęła Kate.
Cindy zarzuciła nerwowo burzą czarnych włosów i poszła dalej grać w siatkówkę. Nie tylko ona siedziała na ławce, dużo dziewczyn z jej grupy po prostu nie chciały ćwiczyć. Nauczycielka wf-u to była spoko babka, więc problemów z tym u niej nie było. Sama gdzieś chodziła i wracała po swoje uczennice pod koniec lekcji.
~
Po szkole Kate poszła prosto do domu, w końcu musiała pouczyć się do sprawdzianu z biologii. W domu weszła na komputer, oczywiście najpierw na twittera. Przejrzała twetty innych i wtedy w oczy rzucił się jej jeden:
"Jak to miło spotkać wiernych fanów w najmniej oczekiwanym momencie" - napisał Max
- Hmm.. ciekawe o kogo mu chodziło? - zapytała sama siebie, podejrzewając jaka jest odpowiedź.
Namyśliła się i odpisała:
"Jak to miło spotkać swoich idoli pod McDonaldem"
Wysłała.
Niechętnie chwyciła książkę i zamknęła laptopa. Ah, ta biologia...
Po jakiejś godzinie, coś tam już umiała. Czas leciał szybko i nawet nie spostrzegła się że już pora spać. Odłożyła książkę, przebrała się i położyła do łóżka. Miała nadzieję że z tej biologii jakoś jej pójdzie, w końcu cudownych ocen to z niej nie miała.
~
Usłyszała swoją komórkę, szybko otworzyła oczy. Zerwała się z łóżka i podbiegła do fona. No tak, źle ustawiła budzik. Popatrzyła na zegarek: 2:00 w nocy. Wszyscy w domu spali.
Zachciało się jej pić i bardzo cicho poszła do kuchni. Napiła się wody i wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku    i popatrzyła przez okno. Była pełnia i leciał jakiś samolot. Postanowiła że zerknie, co tam się dzieje na twitterku. Włączyła laptopa i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Max, Tom, Siva, Jay i Nathan dodali ją do obserwowanych! Siedziała tak i patrzyła w laptopa jak zahipnotyzowana. Kiedy otrząsnęła się, dodała twetta "The Wanted mnie obserwują - ale czadd!" i wyłączyła laptopa. Była tak podekscytowana. W ciągu kilku dni, spotkała TW, rozmawiała z nimi, zrobiła sobie z nimi zdjęcie, a teraz, oni obserwują ją na twitterze! Do tego, niedługo jest ich koncert, na który ma bilety... Długo nie umiała usnąć. Pomyślała, że to dzięki naszyjnikowi z żabką - kto wie? może to i prawda że przynosił jej szczęście.