Kiedy dojechali w końcu na tą plażę, zaparkowali samochody i ruszyli na poszukiwanie jakiegos godnego dla nich miejsca. Tak więc, wzięli wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęli szukać.
Ludzi na plaży było mnóstwo więc trudno było znaleźć jeszcze jakiś wolny kawałek. Ale znaleźli w końcu ;) Rozłożyli się, kocyki, parasole, kremy...
Dziewczyny zaczęły się smarować olejkiem do opalania, a chłopcy zaczęli "walczyć" z parasolką. Nie chciała się otworzyć.
- Ała! Max walnąłeś mnie w głowę! - krzyknął Tom.
- Ej nie.. to nie tak się rozkładało..
Kiedy podołali temu zadaniu usiedli sobie na piasku. Jay legnął się kawałek dalej. Zaczął coś budować.
- Jay?
- Tak? - zapytał.
- Co ty robisz?
- Aaaa buduję bank dla biedronek.
- Bank!? - pisnął Siva.
- No...
- Dajecie, gramy w papier, kamień, nożyce. - zaproponował Nath.
- Oh Nath.. fascynujące zajęcie na plaży. - zaśmiała się Kelsey.
- Wy się prażcie.. my gramy.
Tak więc zaczęli grać, minęło trochę czasu a im się to nie nudziło. Jak na razie wygrywał Siva.
- Kto jest mistrzem!? - krzyknął w końcu.
- Mój miś. - odpowiedziała Nareesha cmokając go w policzek.
Wtedy rozległ się histeryczny krzyk Jay'a. Wszyscy spodziewając się jakiejś strasznej rzeczy, faceta z piłą, dziewczynki z "RINGU" odwrócili się do niego.
- Co jest Jay?
Wtedy chłopak popatrzył na nich cały blady.
- Ducha zobaczyłeś, czy co? - przestraszyła się Kate.
- Patrzcie! - pisnął zasłaniając sobie twarz.
Wszyscy przybliżyli się spoglądając mu w twarz, a raczej na ręce które ją zakrywały.
- LOL nie na mnie, na bank! - pisnął gdy ujrzał, że gapią się na niego dziwnie.
Wtedy ujrzeli to.. ujrzeli tą straszną rzecz...
- Eee.. kupa? - zapytał Nathan.
- Tak! Bingo! - załamywał się Jay.
- No Jay.. jak miałeś potrzebę to trzeba było iść za krzaczek. - zaśmiał się Max.
- Aaa to nie ja! To jakiś wredny pies!
- Skąd wiesz, że pies? - zaśmiał się Tom. - Czekajcie, ja się na tym znam.
Tom przykucnął przy kupie którą coś zostawiło na zbudowanym z piasku banku dla mrówek.
- Mhmm... psie. - powiedział Tom.
- taa serio? A myślałem, że ludzkie. - powiedział smutno Jay.
- Czekaj.. - mówił Tom. - jamnik!
- Co?
- Jamnik ci się zerżnął w banku. - wytłumaczył Siva.
- Ale skąd ty wiesz, że to jamnik!? - pisnął Jay.
- Bo grube.
Nathan z Maxem zaczęli pokładać się ze śmiechu.
- Ey to nie jest śmieszne. - burknął Jay. - co teraz?
- Teraz.. akcja, znajdź jamnika na plaży i każ mu posprzątać! - podpowiedział Siva.
- Ale.. tu jest dużo ludu jak znajdziemy gdzieś tu.. jamnika? - śmiała się Kelsey.
- Dzięki mojemu wrażliwemu węchowi. - odpowiedział Tom.
Tom zaczął iść gdzieś. Reszta z ciekawości wstała i poszła za nim. Nathan nadal padał ze śmiechu, tak, że musiał się zatrzymywać i podpierać Kate, żeby nie upaść.
Wtedy nagle Tom zatrzymał się.
- Kolejny ślad. - powiedział.
Wszyscy wyjrzeli w to miejsce. Na piasku leżała sobie kolejna kupa.
- Co za pies! Całą plażę osrał! - wkurzał się Jay.
- Jay.. spokojnie.
- To ten sam pies.. idziemy dalej. - powiedział poważnie Tom.
Nagle znów się zatrzymał i podniósł coś z ziemi.
- Co znów kupa? - zapytał Max.
- Nie.. ośliniony patyk. - odpowiedział.
- Super.. i co, patyk jakoś pomoże w śledztwie? - dopytywała Michelle.
- Otóż .. gdy się przyjrzycie ujrzyie ściekająca z niego ślinę. To znak, że niedawno bawił się tym patykiem. - powiedział Tom pokazując każdemu patyk. - No popatrzcie! - powiedział i podsunął patyk pod twarz Nareeshy. Ta z obrzydzeniem cofnęła się... a Nathan tak kwiczał ze śmiechu, że musiał usiąść.
- Patrzcie jest ten pies! - krzyknął Siva.
Kate z Maxem zaczęli pomagać wstać Nath'owi.
Jay wkurzony podleciał do psa i zaczął na niego się drzeć.
- Nasrałeś mi na bank! - darł się.
Pies za to usiadł i patrzył na Jay'a obojętnie.. jakby go olewał.
- Nie wiem kim jesteś, ani skąd.. ale lepiej idź stąd! - krzyczał.
- Jay, nie działaj pod wpływem emocji. Ten biedny piesek nie chciał, prawda? - zaśmiała się Kate głaskając jamnika.
- Ja jestem biedny Kate! To teraz w moim banku jest wielkie gówno!
Pies wstał, podszedł do Jay'a .. podniósł nogę i nasikał mu na stopę.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! - zaczął wrzeszczeć.
Chłopcy z dziewczynami zaczęli się śmiać, a Jay zaczął gonić biednego pieska po całej plaży.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie pisałam długo.. wiem. wybaczcie!
Muszę dodać linka.. zobaczcie, co o tym myślicie :http://weheartit.com/entry/29195691 Nathan z jakąś dziewczyną! Wie ktoś może kim ona jest i czy to zdjęcie jest nowe czy stare?
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. :)
czwartek, 24 maja 2012
sobota, 12 maja 2012
Rozdział -21-
TW razem z dziewczynami wybierali się na plażę. Chłopcy spakowali potrzebne rzeczy, a dziewczyny pojechały po nowe bikini. Kiedy wróciły, dokładnie przejrzały to, co chłopcy napakowali do bagażników.
- Eee.. - skrzywiła się Kelsey wyciągając z bagażnika szopa. - Uważacie, że to nam się przyda?
- Aaaa ! Dżeremi! - pisnął Tom i wyrwał jej swoje zwierzątko.
- A gdzie koce? - zapytała Kate.
- Jeszcze ich nie spakowaliśmy. - odpowiedział Max.
Kiedy wszystko było już gotowe, zajęli miejsca w samochodach. Dziewczyny jechały razem w jednym aucie, a chłopcy w drugim. Do plaży był kawałek drogi, nie było to tak blisko jak im się wydawało.
- Ej, świetne jest to bikini - pisnęła Nareesha siedząc na tylnim siedzeniu z Michelle. Zachwycona wyjęła je z worka. Było niebieskie z białymi diamencikami które świeciły się gdy padało na nie słońce.
- Heej co chłopcy robią? - zaśmiała się Kelsey.
Wszystkie zaciekawione przyjrzały się samochodowi Max'a , w którym jechali chłopcy. Widzieli, że na tylnim siedzeniu Tom zaczął przeciskać się na przednie siedzenie, zmieniając się z Jay'em. Przy tym oczywiście taranując Sivę i Nathan'a którzy siedzieli z tyłu. Niestety Tom'owi chyba utknęła noga bo zaczął się nerwowo wiercić. Jay zaczął pchać go w tył a chłopcy z tyłu ciągnęli go znów na tylne siedzenie. Max jedną ręką kierując a drugą próbując wydostać nogę Tom'a zaczął jechać zygzakiem. Nagle dziewczyny usłyszały sygnał wozu policyjnego. Przestały się śmiać. Policja jadąc obok samochodu chłopaków, dała im znak żeby zjechali na bok.
Tak też zrobili, zjechali na bok i zatrzymali się. Dziewczyny zrobiły to samo. Otworzyły okna, żeby lepiej wszystko słyszeć. Policjant wyszedł z wozu i podszedł do samochodu chłopców. Max otworzył okno.
- Witam. - powiedział policjant z poważną miną.
- Dzień dobry, o co chodzi? - zapytał Max.
- No, no właśnie o co chodzi? - zapytał Jay przepychając Tom'a na tylne siedzenie. W końcu im się to udało i jego noga się uwolniła.
- No w końcu! - krzyknął.
- Dokumenciki proszę przygotować. - powiedział policjant patrząc dziwnym wzrokiem. - Czy znają panowie powód zatrzymania?
- Nie. - odparł Siva wychylając głowę przez tylne okno. Policjant aż podskoczył ze strachu, nawet nie zauważył kiedy chłopak otworzył okno.
Zmierzył Sivę wzrokiem i ponownie zwrócił się do Max'a:
- Czy jest pan trzeźwy?
- No oczywiście, że tak.
- Tak, to prawda. - odpowiedział Siva nadal z głową na zewnątrz auta. Policjant ponownie podskoczył.
- Sprawdzimy to. - powiedział. - Niech pan wysiądzie.
Max posłusznie wysiadł z samochodu. Policjant podał mu alkomat i kazał dmuchnąć. Kiedy ukazał się wynik, policjant powiedział:
- Ma pan szczęście.
- O mam, widzi pan, tam siedzi moja dziewczyna. - mówił wskazując na samochód w którym były dziewczyny. - Ze mnie to szczęściarz. - powiedział dumnie Max.
- Która? - zapytał policjant.
Michelle pomachała.
- O, właśnie ta. - odpowiedział z uśmiechem Max.
- No to będzie mandacik. - zignorował go.
- Mandat? - zdziwił się Nath. - Za co?
- Jechaliście panowie zygzakiem.
- No bo koledze noga utknęła! - podniósł głos Nathan.
- A co kolega robił, że mu ta noga utknęła?
- Przesiadałem się. - odpowiedział Tom. - Bo ja muszę siedzieć przy oknie, a koledzy tu po bokach.. - mówił wskazując na Nathana i Sivę. - .. niestety nie chcą zamienić się miejscami.
Policjant z dziwnym uśmieszkiem zaczął coś wypisywać:
- Przesiadanie się podczas jazdy... - mówił pisząc coś.
- Ale się nie przesiadłem no! - tłumaczył Tom. - To była tylko próba przesiadki!
- To miał być fajny dzień. - burknął Siva.
- Będzie. - zaśmiał się policjant. - Dajcie panowie autografy to zapomnę o tym zdarzeniu.
Podekscytowany policjant podał Max'owi długopis.
- Ale że.. co?
- Ja was uwielbiam! - pisnął policjant jak mała dziewczynka.
Kiedy Max otrząsnął się ze zdziwienia, podpisał się. Notesik z długopisem powędrowł do samochodu.
- Jak się pan nazywa? - zapytał Jay śmiejąc się głupkowato.
- Jonatan. - odpowiedział policjant z dziwnym zacieszem.
- Dla.. Jonatana.. - mówił Jay pisząc.
Kiedy wszyscy się podpisali policjant wyjął komórkę.
- I zdjęcie! Na komisariacie będą mi zazdrościć. - powiedział i zrobił sobie z chłopakami fotki.
Kiedy sierżant Jonatan odjechał przyjaźnie machając do chłopców, oni ze śmiechem wsiedli do samochodu.
- Już myślałem, że po punktach mi poleci. - westchnął Max z ulgą.
- Dobra, Jay zamień się. - poprosił Tom. - Tylko teraz, drzwiami.
Chłopcy zamienili się miejscami. Kiedy już się otrząsnęli, mogli ruszyć dalej. Wyjechali na prostą drogę, dziewczyny za nimi. Tak się śmiały, że to teraz Kelsey jechała zygzakiem.
- Ej, bo teraz nas zatrzymają. - śmiała sie Kate.
Uspokoiły się. Pogoda była cudna, świeciło słońce.. dosłownie parzyło. Było tak ciepło, że nawet klimatyzacja nie pomagała. Kate włączyła radio, leciało "Wild Ones"
- Okulary! - powiedziała Nareesha i pstryknęła palcami. Na ten znak wszystkie założyły okulary przeciwsłoneczne.
niedziela, 6 maja 2012
Rozdział -20-
BUM! coś przywaliło o okno, Kate odskoczyła. Kiedy podeszła zlękniona do okna ujrzała na dole trzech facetów w kominiarkach. Rzuciła się do telefonu i wykręciła numer na policję. Wtedy telefon się jej wyłączył.
- Ja pierdziele! - syknęła i przerażona zamknęła uchylone okno.
Z przerażeniem spojrzała w dół, facetów nie było.
- Może sobie poszli.. - szepnęła z nadzieją.
Ale wtedy usłyszała trzask drzwi na dole.
- Rodzice! - pisnęła. - Mamo? - przystanęła na schodach.
Nikt się nie odezwał.
- Super, super... - powtarzała i pobiegła do pokoju rodziców.
Było tam chłodniej, bo okno było otwarte. Przerażona, cała blada rzuciła się żeby je zamknąć i wtedy ktoś za oknem podniósł głowę.
Kate zaczęła się drzeć. Facet wskoczył do domu i złapał ją w pasie. Drzwi do pokoju też otworzyły się z trzaskiem, do pokoju wbiegło jeszcze dwóch.
- Kate no co ty. - zaśmiał się.
Dziewczyna przestała piszczeć i krzyczeć. Odwróciła się i zdarła kominiarkę z twarzy.
- Jaaaay !!! - ryknęła.
Popatrzyła na tych dwóch przy drzwiach, wyrwała się od Jay'a i podbiegła do nich. Z nerwami ściągnęła obydwu kominiarki:
- Zabije was! - ryknęła kiedy ściągnęła kominiarkę Sivie i Nathan'owi. - Myślałam, że zawału dostanę! - krzyknęła.
Przez okno weszli jeszcze Max z Tom'em.
- Siemka Kate, co tam? - zapytał Max zdejmując kominiarkę.
- Ale akcja. - śmiał się Tom.
- To nie było śmieszne!!! - wrzasnęła.
- Było, było Kate. - śmiał się Siva.
Dziewczyna wkurzona usiadła na łóżku i z nerwów zaczęła się cała trząść.
- Normalnie chcecie mnie do zawału doprowadzić? - pisnęła.
Nath usiadł obok niej.
- No co ty, to tylko takie żarty.
- Żarty... ładne żarty, już na policję dzwoniłam.
- Łoo, to nieźle. - dodał Max.
- Czym wy rzuciliście mi w okno?
Chłopcy popatrzyli każdy na siebie.
- SZOPEM. - krzyknął Tom i wyciągnął sflaczałego szopa spod kurtki.
- Ale... to żywe to? - przeraziła się.
- No już nie, to znaczy... jakiś pies to niósł to mu wyrwałem. - powiedział.
- Taak, psiak niósł sobie zabawkę a Tom podleciał, złapał go za pysk i wyrwał mu to. - powiedział Siva kręcąc głową.
- Zabawkę!? To nie zabawka. - posmutniał Tom.
- Masz coś do żarcia? - zapytał Max.
- Coś się znajdzie.
Wszyscy zeszli na dół, do kuchni. Max jako pierwszy rzucił się do lodówki.
- Kiełbaaaasa. - warknął jak jakiś głodny pies i wyjął dwie kiełbasy z lodówki.
- Majoooonez! - krzyknął Siva.
- Almette! - ucieszył się Jay.
- Popcorn! - krzyknął Nath wyciągając go z szafki.
- Coca-Cola! - wrzasnął w końcu Tom.
Wszyscy coś wzięli dla siebie.
- Eee.. Siva? - skrzywiła się Kate patrząc jak chłopak wcina majonez łyżką.
- Co?
- To chore! Wbijacie mi do domu po nocy, straszycie mnie na zawał i zżeracie mi wszystko z lodówki!. - pisnęła.
- Eeeeyy.. pozwoliłaś. - warknął Siva mieląc majonez xD.
- Nie no jedzcie sobie, ale na następny raz przyjdźcie drzwiami. - poprosiła.
Kiedy się odwróciła zbladła. Ujrzawszy Nathan'a, Tom'a i Max'a schylających się nad colą, Jay stał obok i własnie wrzucał do niej mentosa.
- WUUUULKAAAN! - krzyknęli kiedy coca-cola rozbryzgała się na wszystkie strony, Kate chcąc zatrzymać ten "pokaz" podbiegła, ale została nieszczęśliwie oblana.
- Aaaaaa. - pisnęła i wtedy usłyszała silnik. - Rodzice!
Chłopcy rzucili się na górę, kiedy Max zniknął na schodach jako ostatni, drzwi się otworzyły.
- A co to... - szepnęła mama wchodząc jako pierwsza.
Jej oczom ukazał się zalany colą salon, rozsypany popcorn, kiełbasa na ziemi, majonez na wylewający się na szafkę.
- Kate! - krzyknął tata.
- Ale czad. - śmiał się Matt.
- Co to ma być? - zapytała mama cała czerwona ze złości.
- Eee.. chciałam, zrobić kolację - powiedziała cała ociekając coca-colą.
- To ja dziękuję za taką kolację. - powiedział tata. - Marsz do pokoju, przebierz się i na dół sprzątać!
Kate posłusznie ruszyła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała dość poważnych chłopców siedzących na jej kanapie. Tak, dość, bo oczywiście Nathan z Tom'em udawali, że są psami.
- I jak? - zapytał Jay.
- Spoko, mam to posprzątać.
- Pomożemy ci. - powiedział Max wstając.
- Nie! Co to by było gdyby o tej porze z mojego pokoju wyszło 5-ciu facetów sprzątać kuchnie! - pisnęła. - wyjdźcie oknem.
Podeszła i otworzyła okno. Chłopcy założyli kominiarki.
- Bez kominiarek by się obeszło - zaśmiała się.
- Niee.. to cześć Kate. - powiedział Siva i wyszedł. Za nim Tom, Max i Jay. Nath odwrócił się do niej i szepnął:
- Pocałuj swojego spidermana.
Kate się zaśmiała.
- Co?
Chłopak wskazał na kominiarkę.
- To jakiś czarny ten spiderman - powiedziała, uniosła kawałek kominiarki i pocałowała go.
- Ja pierdziele! - syknęła i przerażona zamknęła uchylone okno.
Z przerażeniem spojrzała w dół, facetów nie było.
- Może sobie poszli.. - szepnęła z nadzieją.
Ale wtedy usłyszała trzask drzwi na dole.
- Rodzice! - pisnęła. - Mamo? - przystanęła na schodach.
Nikt się nie odezwał.
- Super, super... - powtarzała i pobiegła do pokoju rodziców.
Było tam chłodniej, bo okno było otwarte. Przerażona, cała blada rzuciła się żeby je zamknąć i wtedy ktoś za oknem podniósł głowę.
Kate zaczęła się drzeć. Facet wskoczył do domu i złapał ją w pasie. Drzwi do pokoju też otworzyły się z trzaskiem, do pokoju wbiegło jeszcze dwóch.
- Kate no co ty. - zaśmiał się.
Dziewczyna przestała piszczeć i krzyczeć. Odwróciła się i zdarła kominiarkę z twarzy.
- Jaaaay !!! - ryknęła.
Popatrzyła na tych dwóch przy drzwiach, wyrwała się od Jay'a i podbiegła do nich. Z nerwami ściągnęła obydwu kominiarki:
- Zabije was! - ryknęła kiedy ściągnęła kominiarkę Sivie i Nathan'owi. - Myślałam, że zawału dostanę! - krzyknęła.
Przez okno weszli jeszcze Max z Tom'em.
- Siemka Kate, co tam? - zapytał Max zdejmując kominiarkę.
- Ale akcja. - śmiał się Tom.
- To nie było śmieszne!!! - wrzasnęła.
- Było, było Kate. - śmiał się Siva.
Dziewczyna wkurzona usiadła na łóżku i z nerwów zaczęła się cała trząść.
- Normalnie chcecie mnie do zawału doprowadzić? - pisnęła.
Nath usiadł obok niej.
- No co ty, to tylko takie żarty.
- Żarty... ładne żarty, już na policję dzwoniłam.
- Łoo, to nieźle. - dodał Max.
- Czym wy rzuciliście mi w okno?
Chłopcy popatrzyli każdy na siebie.
- SZOPEM. - krzyknął Tom i wyciągnął sflaczałego szopa spod kurtki.
- Ale... to żywe to? - przeraziła się.
- No już nie, to znaczy... jakiś pies to niósł to mu wyrwałem. - powiedział.
- Taak, psiak niósł sobie zabawkę a Tom podleciał, złapał go za pysk i wyrwał mu to. - powiedział Siva kręcąc głową.
- Zabawkę!? To nie zabawka. - posmutniał Tom.
- Masz coś do żarcia? - zapytał Max.
- Coś się znajdzie.
Wszyscy zeszli na dół, do kuchni. Max jako pierwszy rzucił się do lodówki.
- Kiełbaaaasa. - warknął jak jakiś głodny pies i wyjął dwie kiełbasy z lodówki.
- Majoooonez! - krzyknął Siva.
- Almette! - ucieszył się Jay.
- Popcorn! - krzyknął Nath wyciągając go z szafki.
- Coca-Cola! - wrzasnął w końcu Tom.
Wszyscy coś wzięli dla siebie.
- Eee.. Siva? - skrzywiła się Kate patrząc jak chłopak wcina majonez łyżką.
- Co?
- To chore! Wbijacie mi do domu po nocy, straszycie mnie na zawał i zżeracie mi wszystko z lodówki!. - pisnęła.
- Eeeeyy.. pozwoliłaś. - warknął Siva mieląc majonez xD.
- Nie no jedzcie sobie, ale na następny raz przyjdźcie drzwiami. - poprosiła.
Kiedy się odwróciła zbladła. Ujrzawszy Nathan'a, Tom'a i Max'a schylających się nad colą, Jay stał obok i własnie wrzucał do niej mentosa.
- WUUUULKAAAN! - krzyknęli kiedy coca-cola rozbryzgała się na wszystkie strony, Kate chcąc zatrzymać ten "pokaz" podbiegła, ale została nieszczęśliwie oblana.
- Aaaaaa. - pisnęła i wtedy usłyszała silnik. - Rodzice!
Chłopcy rzucili się na górę, kiedy Max zniknął na schodach jako ostatni, drzwi się otworzyły.
- A co to... - szepnęła mama wchodząc jako pierwsza.
Jej oczom ukazał się zalany colą salon, rozsypany popcorn, kiełbasa na ziemi, majonez na wylewający się na szafkę.
- Kate! - krzyknął tata.
- Ale czad. - śmiał się Matt.
- Co to ma być? - zapytała mama cała czerwona ze złości.
- Eee.. chciałam, zrobić kolację - powiedziała cała ociekając coca-colą.
- To ja dziękuję za taką kolację. - powiedział tata. - Marsz do pokoju, przebierz się i na dół sprzątać!
Kate posłusznie ruszyła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała dość poważnych chłopców siedzących na jej kanapie. Tak, dość, bo oczywiście Nathan z Tom'em udawali, że są psami.
- I jak? - zapytał Jay.
- Spoko, mam to posprzątać.
- Pomożemy ci. - powiedział Max wstając.
- Nie! Co to by było gdyby o tej porze z mojego pokoju wyszło 5-ciu facetów sprzątać kuchnie! - pisnęła. - wyjdźcie oknem.
Podeszła i otworzyła okno. Chłopcy założyli kominiarki.
- Bez kominiarek by się obeszło - zaśmiała się.
- Niee.. to cześć Kate. - powiedział Siva i wyszedł. Za nim Tom, Max i Jay. Nath odwrócił się do niej i szepnął:
- Pocałuj swojego spidermana.
Kate się zaśmiała.
- Co?
Chłopak wskazał na kominiarkę.
- To jakiś czarny ten spiderman - powiedziała, uniosła kawałek kominiarki i pocałowała go.
czwartek, 3 maja 2012
Rozdział -19-
- Jedziemy do sklepu. - powiedziała mama. - Zostaniesz w domu, ok?
- No ok. - niechętnie odparła Kate.
- Nie otwieraj nikomu drzwi. - pouczyła ją jeszcze. - Jest już ciemno, więc nie wiadomo kogo może nieść. A jak my wrócimy to sami sobie otworzymy.
- Oh, mamo ile ja mam lat, idźcie już. - warknęła.
Rodzice z Matt'em wyszli, Kate zamknęła drzwi i poszła do swojego pokoju. Za oknem nie było ciekawie, padał deszcz i było dość zimno. Rzuciła się na swoje łóżko i położyła sobie laptop na kolana.
- Taaa.. bo przyjdzie jakiś złodziej i mnie pooorwie. - zaśmiała się mrocznym śmiechem.
Weszła na twittera, zobaczyła, że dziewczyny z jej klasy zaczęły spamować jej wiadomościami o Nathan'ie i reszcie.
- Trzeba będzie założyć nowe konto. - burknęła.
Wtedy zadzwonił jej telefon. Był to Jay.
- Hej Jay.
- Kate jest problem.
- Co się stało?
- Sam nie wiem, jestem w aucie z Tom'em... chłopaki gdzieś wyszli i nie ma ich już godzinę. - mówił stopniowo coraz ciszej. - Max zabrał kluczyki.
- To wyjdźcie z auta. - poradziła mu.
Wtedy usłyszała głos Tom'a, widocznie wyrwał Jay'owi telefon.
- Nie mam butów Kate! Tylko Jay może iść dalej.
- Co??? Czemu nie masz butów?
- No widzisz, lubię jak mi tak fajnie stopy owiewa.
- Ahaa..? No a dzwoniliście do nich?
- Tak, nie odbierają. - powiedział Tom.
Rozległ się szum i ponownie głos Jay'a.
- A jak dopadł ich jakiś zboczeniec?
- To gdzie oni wyszli!? - zaczęła się niepokoić.
- No w lesie.
- Co? To wy jesteście teraz w lesie?
- Tak, przecież nas tu zostawili.
- To po co oni wyszli? - pisnęła.
- Bo nie było po drodze kibla, a oni mają słabe pęcherze. - powiedział Jay.
- Seriooo? - zaczęła nie dowierzać. - co wy kombinujecie?
Nastała cisza. Kate zdołała usłyszeć głosy Tom'a i Jay'a.
- Nic. - odpowiedział Jay.
- Jay, patrz tam coś idzie! - pisnął przeraźliwie Tom i rozłączył się.
Kate pytająco spojrzała na telefon. O co tu chodzi? Zadzwoniła do Jay'a, nie odebrał, zadzwoniła do Tom'a, też nic. Po kolei próbowała dodzwonić się też do Nath'a, Sivy i Max'a.
- Co to ma być... - warknęła kiedy kolejny z nich nie odebrał.
Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi, Kate aż podskoczyła ze strachu. Serce zaczęło bić jej mocniej.
-"Może to chłopaki"- pomyślała i z trzęsącymi się nogami zbiegła po schodach. Kiedy podeszła, popatrzyła przez oczko w drzwiach. Ujrzała tam ciemność....
- Tom? - szepnęła.
Cisza...
- Jay?
Cisza. Wtedy w głowie usłyszała głos mamy " Nie wiadomo kogo niesie po nocy".
Odsunęła się pomału od drzwi i poszła do kuchni. Usiadła na krześle przy oknie. Rozejrzała się w około i zobaczyła, że ktoś porusza się za choinkami przed jej domem.
Rozbrzmiała jej komórka, odrywając wzrok od postaci za choinkami, pobiegła na górę. Kiedy złapała telefon, z nadzieją popatrzyła na ekran, jakiś zastrzeżony numer.
- Halo?
- Jestem... tutaj.. - powiedział jakiś zachrypnięty głos.
Kate zatkało, nie znała tego głosu. Przerażona podeszła do okna i wtedy....
-----------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak zakończyłam ale mam grila.
Liczę na jakieś komcie ;*
-----------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak zakończyłam ale mam grila.
Liczę na jakieś komcie ;*
środa, 2 maja 2012
Rozdział -18-
Po kilku dniach Kate doszła z mamą do porozumienia w sprawie jej związku z Nathan'em. Mama zaakceptowała chłopaka swej córki i nawet bardzo go polubiła. Matt też był bardzo podekscytowany że jego siostra chodzi z kimś sławnym. Kate trochę zaniedbała też szkołę, ale obiecała mamie że podciągnie oceny.
W klasie ludzie zaczęli miło się do niej odnosić, na pewno dlatego, że chodzi z gwiazdą. Niektórzy nawet zaczęli już pamiętać jak ma na imię.
- Kurcze, gdzie ta kasa? - warknęła Kate przy automacie z piciem.
Nagle podbiegł do niej jakiś chłopak z jej klasy, Rick.
- Pożyczę ci Kate.
To ją bardzo zdziwiło, kiedy podał jej pieniądz otrząsnęła się.
- Nie musisz. - powiedziała.
- A tam, w końcu chodzimy razem do klasy, trzeba sobie pomagać.
- Ta... jasne. - powiedziała.
Rick wrzucił monetę.
- Ale.. - dziwiła się. - przecież ty się nigdy do mnie nie odzywałeś.
- Jakoś tak wyszło. - powiedział. - Może być pepsi?
Kate nie odpowiedziała. Rick wcisnął przycisk.
- Dziwne... od kiedy jestem z Nathan'em jakoś wszyscy mnie lubią.
- Ja cię zawsze lubiłem. - zaśmiał się.
- Co? Lubiłeś? Zawsze?
- Tak... no tak.
- Jasne. - parsknęła.
Podał jej puszkę.
- Dzięki... oddam ci jutro.
- Nie musisz Kate. - powiedział. - Straszna pogoda. Mogę odwieźć się do domu jeśli chcesz.
- Nie... dzięki.
- Szkoda, może kiedy indziej.
- Eee.. może nie. - zaśmiała się i poszła pod klasę. Kiedy usiadła pod drzwiami na około niej zleciało się pełno dziewczyn.
- Czeeeeeść Kate! Ładnie wyglądasz w tej bluzce? Czy Nathan ją dotykał? - zapytała jedna.
- Poznasz nas z nim? - prosiła druga.
- Możesz dać mi tą bluzkę? - zapytała trzecia. - Jeśli on ją dotykał oczywiście.
- Mogłabyś podać mu mój długopis żeby go dotknął? - zapytała czwarta wyjmując piórnik z torby.
Kate się skrzywiła.
- Nie, nie, nie? - parsknęła.
- Ale Kate, no proszę, niech on dotknie tego długopisu. - powiedziała jedna z dziewczyn wyciągając długopis z piórnika.
- No co ty... - zaczęła Kate.
- Kate, a może ja bym do ciebie dzisiaj przyszła? - zapytała kolejna.
- O ja też!
- I ja! Ale tylko jak Nath będzie!
- No, właśnie. To o której idziemy do Kate? - zapytała.
- O 16?
- Mi pasuje.
- Ja się spóźnię.
- A ja będę wcześniej i zabiorę ze sobą kuzynkę.
Kate się otrząsnęła.
- Ale ja was nie zapraszam. - zaśmiała się.
Dziewczyny zmierzyły ją wzrokiem.
- Nie pasuje ci o 16?
- W ogóle mi nie pasuje żebyście przyszły. Chcecie przyjść tylko po to żeby zobaczyć Nath'a! Jak chcecie go obejrzeć do idźcie na koncert, a nie będziecie mi się wszystkie do domu zwalać. - wkurzyła się.
Dziewczyny na chwilę zamilczały.
- To może jutro do ciebie wpadniemy skoro dziś ci nie pasuje. - powiedziała jedna z nich i razem z resztą gdzieś poszły.
wtorek, 1 maja 2012
Rozdział -17-
Zaczęło się ściemniać, zrobiło się chłodniej, wiatr zaczął mocno wiać.
- Zjadłbym gofra.- powiedział Tom
- Ja mogę być twoim gofrem. - zaproponowała zachęcająco Kelsey.
- A masz bitą śmietanę? - dopytywał.
- Nie... - posmutniała.
Tom widać zamyślił się, po chwili jednak dodał.
- A skuszę się. - powiedział i zaczął namiętnie całować się z Kelsey.
- Zimno. - powiedziała Kate.
Nathan po tych słowach zdjął swoją kurtkę i nałożył na nią. Miał pod spodem oczywiście koszulę w kratę ale Kate nie chciała żeby i jemu było zimno.
- A ty? - zapytała. - Nie chcę żebyś mi zamarznął. - dopowiedziała przybliżając się do niego, przyciągając go za koszulę.
- Tobie ma być ciepło.- powiedział i pocałował ją.
Wtedy rozjaśniał blask flesza. Para oderwała się od siebie, nie wiadomo skąd pojawili się przy nich paparazzi. Kate pierwszy raz była w takiej sytuacji, była zmieszana i trochę wystraszona. Chłopcy nie byli ucieszeni, dziewczyny też, no jak można tak besczelnie nie dawać komuś normalnie spędzić czasu...
- No ludzie, no wiecie co!? - warknął Jay.
- Znowu... - parsknęła Michelle.
Ale faceci nie przestawali pstrykać zdjęć, byli tak natrętni, że aż wkurzający.
The Wanted i dziewczyny odwrócili się i szybszym krokiem poszli w stronę aut. Każdy szybko wsiadł do swojego i odjechał.
- Przyzwyczajaj się. - zaśmiał się Nath.
- Spróbuję.
Kiedy podjechali pod jej dom, oczywiście świeciło się światło... w końcu nie było jeszcze tak późno, rodzice nie spali.
- No tak, a teraz będę miała przesłuchanie, co robiłam i w ogóle. - powiedziała przewracając oczami. Kiedy zauważyła że za firaną porusza się jakaś postać, zaśmiała się. - No... własnie, mamuśka już czeka.
Dziewczyna zdjęła kurtkę którą pożyczył jej Nath.
- Masz boskie perfumy. - powiedziała i zamykając oczy wwąchała się w jego kurtkę podsuwając ją sobie do nosa.
- Podobają ci się? Mogę dla ciebie oblewać się nimi litrami.
Zaśmiała się.
- Idę. - oznajmiła.
- Na buziaka nie mam co liczyć? - posmutniał.
Kate popatrzyła w okno, mamy nie było. Schyliła się ku Nathowi i cmoknęła go w usta.
Kiedy chciała wejść do domu, mama otworzyła jej drzwi.
- I jak było? - zapytała.
Kate się zaśmiała.
- No tak, wywiad rozpoczęty.
- No mów, fajnie było? Co robiliście?
- No fajnie, fajnie. - powiedziała Kate i przeszła obok mamy. Lecz ta złapała ją za ramię. Ze zdziwieniem przysunęła nos bliżej jej koszulki.
- Pachniesz męskimi perfumami. - powiedziała.
- Co? - pisnęła Kate i powąchała koszulkę. - Nie..
- Tak.
- Może... może dlatego, że Nathan dał mi swoją kurtkę. - powiedziała.
Mama z namysłem podniosła wzrok.
- Taaak?
- No tak. - powiedziała trochę zakłopotana.
- A dlaczego znowu on?
- Bo... - zaczęła.
- Bo Kate się w nim kocha! - krzyknął Matt.
- Matt, zamknij się!
- Kate kooooocha Nath'a!
Na chwilę nastała cisza.
- Zakochałaś się w nim Kate? - zapytała mama. - Ja wiem, że zawsze ci się podobał, ale...
- Dobranoc. - powiedziała Kate i schowała się do swojego pokoju.
Przebrała się w piżamę i wskoczyła do łóżka. Szybko, tak żeby mama czasem nie przyszła i nie kontynuowała tego wywiadu. Tak jak podejrzewała, mama po chwili otworzyła drzwi.
- Kate, śpisz?
Dziewczyna nie odezwała się. Zamknęła oczy i usnęła. Kiedy rano wstała i popatrzyła na plan lekcji, prawie dostała zawału.
- O nie... sprawdzian z geografii... - warknęła.
Z nadzieją nie pójścia do szkoły poszła do kuchni do mamy. Mama czytała z zaciekawieniem jakąś gazetę. Kiedy Kate weszła do kuchni, odłożyła ją.
- I jak tam? - zapytała.
- Źle, głowa mnie boli. - skłamała i chwyciła kanapkę z talerza.
Mama sztucznie się uśmiechnęła.
- Boli? A wczoraj jakoś cię nie bolała. - powiedziała, podniosła gazetę i odwróciła ją do Kate. Kiedy dziewczyna ujrzała zdjęcia zamieszczone w artykule, zbladła i zakrztusiła się kawałkiem kanapki. Zaczęła się dusić, mama klepnęła ją w plecy. Po czym szybko napiła się herbaty.
- Więc...? - zapytała mama.
Kate wyrwała jej gazetę z rąk i zaczęła czytać nagłówek: "NATHAN SYKES MA DZIEWCZYNĘ!?"
Teraz to mama wyrwała jej gazetę. Zaśmiała się i przeczytała:
- Nathan Sykes, członek zespołu The Wanted był widziany wczoraj wieczorem w wesołym miasteczku ze swoimi przyjaciółmi i... pewną dziewczyną. - czytała mama co chwile spoglądając na Kate. - Nathan razem z tajemniczą nieznajomą nie oszczędzali sobie czułości. Czy fanki powinny być zazdrosne? Kim jest ta dziewczyna?
- Super...- zaczęła i bezbronnym wzrokiem popatrzyła na mamę.
- Chyba o czymś mi nie powiedziałaś. - powiedziała mama. - Choć, rzeczywiście miałaś na sobie jego kurtkę, o widzisz? - zapytała i wskazała jej jedno ze zdjęć na którym się całowali. - Tak mu podziękowałaś za troskę, tak?
Kate nic nie odpowiedziała.
- O, a patrz na to. - powiedziała mama i wskazała kolejne zdjęcie, na którym Kate stała z jakąś dziwną miną. - Zaskoczyli cię, co? Hm... może gdyby nie to, to nigdy bym się o tym nie dowiedziała.
- Bo... kurcze, ja nie chciałam ci mówić bo wiesz jaka jesteś. - powiedziała Kate patrząc nerwowo w sufit.
Mama chyba się oburzyła tymi słowami.
- Jaka jestem? co!? - warknęła. - Dlaczego mi nie powiedziałaś że z nim jesteś!?- krzyknęła - no bo jesteś z nim tak!?
- No...
- Super! - krzyknęła. - Fajnie wiedzieć.
- Powiedziałabym ci.
- Serio? Jakoś mi się nie wydaje. - parsknęła mama. - Możesz mi o wszystkim mówić, dlaczego tego nie zrobiłaś?
- Bo nie dałabyś mi spokoju! - warknęła dziewczyna.
- Co!? - oburzyła się mama. - Własna córka nie mówi mi, że ma chłopaka...
- No powiedziałabym ci!
- To mogłaś to zrobić, a tak w ogóle to marsz do szkoły!!! - podniosła głos.
Kate nawet zapomniała o sprawdzianie z geografii, zmieszana wyszła z kuchni i poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła jakieś ciuchy i kiedy była gotowa ruszyła w stronę wyjścia. Mama stała w progu.
- Możesz mi o wszystkim powiedzieć, myślałam że wiesz. - powiedziała teraz już spokojnie. - Jestem nadopiekuńcza, wiem... może cię to wkurza, ale ludzi się nie zmieni. Smutno mi, że nie chciałaś mi o tym powiedzieć.
Kate nic nie powiedziała, dziwnie się czuła.
- A teraz leć do szkoły, mam nadzieję że nauczyłaś się na geografię. - powiedziała i otworzyła jej drzwi na zewnątrz.
- No właśnie nie.
- Nie?
- Nie.
- To trzeba było się uczyć, a nie zajmować chłopakiem. - powiedziała mama i otworzyła jej drzwi.
Kate chciała coś powiedzieć, ale wolała nie kłócić się z mamą. Bez słowa wyszła.
-------------------------------------------------------------------------------------
♥ liczę na jakieś komcie - z góry dzięki ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)