Hej. Wiem, długo mnie nie było, nie pisałam..
Blog aż ocieka zapomnieniem.
PRZEPRASZAM.
Może niektórym z Was podobało się czytanie tych pierdół co tu pisałam..
Po tych 3-ch miesiącach nie widzę sensu pisania ciągu dalszego.
Nikt by tego już nie czytał.
A tak w ogóle to dużo osób na blogu Rev i Sandzii sie pozmieniało. Nie ma już tych ludzi co dawniej.. to smutne.
Dobra. Tyle chciałam napisać. Nie wiem, może ktoś to przeczyta, może nie.
Ale .. wolałam to napisać :)
Trzymajcie sie!
wtorek, 7 sierpnia 2012
czwartek, 24 maja 2012
Rozdział -22-
Kiedy dojechali w końcu na tą plażę, zaparkowali samochody i ruszyli na poszukiwanie jakiegos godnego dla nich miejsca. Tak więc, wzięli wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęli szukać.
Ludzi na plaży było mnóstwo więc trudno było znaleźć jeszcze jakiś wolny kawałek. Ale znaleźli w końcu ;) Rozłożyli się, kocyki, parasole, kremy...
Dziewczyny zaczęły się smarować olejkiem do opalania, a chłopcy zaczęli "walczyć" z parasolką. Nie chciała się otworzyć.
- Ała! Max walnąłeś mnie w głowę! - krzyknął Tom.
- Ej nie.. to nie tak się rozkładało..
Kiedy podołali temu zadaniu usiedli sobie na piasku. Jay legnął się kawałek dalej. Zaczął coś budować.
- Jay?
- Tak? - zapytał.
- Co ty robisz?
- Aaaa buduję bank dla biedronek.
- Bank!? - pisnął Siva.
- No...
- Dajecie, gramy w papier, kamień, nożyce. - zaproponował Nath.
- Oh Nath.. fascynujące zajęcie na plaży. - zaśmiała się Kelsey.
- Wy się prażcie.. my gramy.
Tak więc zaczęli grać, minęło trochę czasu a im się to nie nudziło. Jak na razie wygrywał Siva.
- Kto jest mistrzem!? - krzyknął w końcu.
- Mój miś. - odpowiedziała Nareesha cmokając go w policzek.
Wtedy rozległ się histeryczny krzyk Jay'a. Wszyscy spodziewając się jakiejś strasznej rzeczy, faceta z piłą, dziewczynki z "RINGU" odwrócili się do niego.
- Co jest Jay?
Wtedy chłopak popatrzył na nich cały blady.
- Ducha zobaczyłeś, czy co? - przestraszyła się Kate.
- Patrzcie! - pisnął zasłaniając sobie twarz.
Wszyscy przybliżyli się spoglądając mu w twarz, a raczej na ręce które ją zakrywały.
- LOL nie na mnie, na bank! - pisnął gdy ujrzał, że gapią się na niego dziwnie.
Wtedy ujrzeli to.. ujrzeli tą straszną rzecz...
- Eee.. kupa? - zapytał Nathan.
- Tak! Bingo! - załamywał się Jay.
- No Jay.. jak miałeś potrzebę to trzeba było iść za krzaczek. - zaśmiał się Max.
- Aaa to nie ja! To jakiś wredny pies!
- Skąd wiesz, że pies? - zaśmiał się Tom. - Czekajcie, ja się na tym znam.
Tom przykucnął przy kupie którą coś zostawiło na zbudowanym z piasku banku dla mrówek.
- Mhmm... psie. - powiedział Tom.
- taa serio? A myślałem, że ludzkie. - powiedział smutno Jay.
- Czekaj.. - mówił Tom. - jamnik!
- Co?
- Jamnik ci się zerżnął w banku. - wytłumaczył Siva.
- Ale skąd ty wiesz, że to jamnik!? - pisnął Jay.
- Bo grube.
Nathan z Maxem zaczęli pokładać się ze śmiechu.
- Ey to nie jest śmieszne. - burknął Jay. - co teraz?
- Teraz.. akcja, znajdź jamnika na plaży i każ mu posprzątać! - podpowiedział Siva.
- Ale.. tu jest dużo ludu jak znajdziemy gdzieś tu.. jamnika? - śmiała się Kelsey.
- Dzięki mojemu wrażliwemu węchowi. - odpowiedział Tom.
Tom zaczął iść gdzieś. Reszta z ciekawości wstała i poszła za nim. Nathan nadal padał ze śmiechu, tak, że musiał się zatrzymywać i podpierać Kate, żeby nie upaść.
Wtedy nagle Tom zatrzymał się.
- Kolejny ślad. - powiedział.
Wszyscy wyjrzeli w to miejsce. Na piasku leżała sobie kolejna kupa.
- Co za pies! Całą plażę osrał! - wkurzał się Jay.
- Jay.. spokojnie.
- To ten sam pies.. idziemy dalej. - powiedział poważnie Tom.
Nagle znów się zatrzymał i podniósł coś z ziemi.
- Co znów kupa? - zapytał Max.
- Nie.. ośliniony patyk. - odpowiedział.
- Super.. i co, patyk jakoś pomoże w śledztwie? - dopytywała Michelle.
- Otóż .. gdy się przyjrzycie ujrzyie ściekająca z niego ślinę. To znak, że niedawno bawił się tym patykiem. - powiedział Tom pokazując każdemu patyk. - No popatrzcie! - powiedział i podsunął patyk pod twarz Nareeshy. Ta z obrzydzeniem cofnęła się... a Nathan tak kwiczał ze śmiechu, że musiał usiąść.
- Patrzcie jest ten pies! - krzyknął Siva.
Kate z Maxem zaczęli pomagać wstać Nath'owi.
Jay wkurzony podleciał do psa i zaczął na niego się drzeć.
- Nasrałeś mi na bank! - darł się.
Pies za to usiadł i patrzył na Jay'a obojętnie.. jakby go olewał.
- Nie wiem kim jesteś, ani skąd.. ale lepiej idź stąd! - krzyczał.
- Jay, nie działaj pod wpływem emocji. Ten biedny piesek nie chciał, prawda? - zaśmiała się Kate głaskając jamnika.
- Ja jestem biedny Kate! To teraz w moim banku jest wielkie gówno!
Pies wstał, podszedł do Jay'a .. podniósł nogę i nasikał mu na stopę.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! - zaczął wrzeszczeć.
Chłopcy z dziewczynami zaczęli się śmiać, a Jay zaczął gonić biednego pieska po całej plaży.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie pisałam długo.. wiem. wybaczcie!
Muszę dodać linka.. zobaczcie, co o tym myślicie :http://weheartit.com/entry/29195691 Nathan z jakąś dziewczyną! Wie ktoś może kim ona jest i czy to zdjęcie jest nowe czy stare?
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. :)
Ludzi na plaży było mnóstwo więc trudno było znaleźć jeszcze jakiś wolny kawałek. Ale znaleźli w końcu ;) Rozłożyli się, kocyki, parasole, kremy...
Dziewczyny zaczęły się smarować olejkiem do opalania, a chłopcy zaczęli "walczyć" z parasolką. Nie chciała się otworzyć.
- Ała! Max walnąłeś mnie w głowę! - krzyknął Tom.
- Ej nie.. to nie tak się rozkładało..
Kiedy podołali temu zadaniu usiedli sobie na piasku. Jay legnął się kawałek dalej. Zaczął coś budować.
- Jay?
- Tak? - zapytał.
- Co ty robisz?
- Aaaa buduję bank dla biedronek.
- Bank!? - pisnął Siva.
- No...
- Dajecie, gramy w papier, kamień, nożyce. - zaproponował Nath.
- Oh Nath.. fascynujące zajęcie na plaży. - zaśmiała się Kelsey.
- Wy się prażcie.. my gramy.
Tak więc zaczęli grać, minęło trochę czasu a im się to nie nudziło. Jak na razie wygrywał Siva.
- Kto jest mistrzem!? - krzyknął w końcu.
- Mój miś. - odpowiedziała Nareesha cmokając go w policzek.
Wtedy rozległ się histeryczny krzyk Jay'a. Wszyscy spodziewając się jakiejś strasznej rzeczy, faceta z piłą, dziewczynki z "RINGU" odwrócili się do niego.
- Co jest Jay?
Wtedy chłopak popatrzył na nich cały blady.
- Ducha zobaczyłeś, czy co? - przestraszyła się Kate.
- Patrzcie! - pisnął zasłaniając sobie twarz.
Wszyscy przybliżyli się spoglądając mu w twarz, a raczej na ręce które ją zakrywały.
- LOL nie na mnie, na bank! - pisnął gdy ujrzał, że gapią się na niego dziwnie.
Wtedy ujrzeli to.. ujrzeli tą straszną rzecz...
- Eee.. kupa? - zapytał Nathan.
- Tak! Bingo! - załamywał się Jay.
- No Jay.. jak miałeś potrzebę to trzeba było iść za krzaczek. - zaśmiał się Max.
- Aaa to nie ja! To jakiś wredny pies!
- Skąd wiesz, że pies? - zaśmiał się Tom. - Czekajcie, ja się na tym znam.
Tom przykucnął przy kupie którą coś zostawiło na zbudowanym z piasku banku dla mrówek.
- Mhmm... psie. - powiedział Tom.
- taa serio? A myślałem, że ludzkie. - powiedział smutno Jay.
- Czekaj.. - mówił Tom. - jamnik!
- Co?
- Jamnik ci się zerżnął w banku. - wytłumaczył Siva.
- Ale skąd ty wiesz, że to jamnik!? - pisnął Jay.
- Bo grube.
Nathan z Maxem zaczęli pokładać się ze śmiechu.
- Ey to nie jest śmieszne. - burknął Jay. - co teraz?
- Teraz.. akcja, znajdź jamnika na plaży i każ mu posprzątać! - podpowiedział Siva.
- Ale.. tu jest dużo ludu jak znajdziemy gdzieś tu.. jamnika? - śmiała się Kelsey.
- Dzięki mojemu wrażliwemu węchowi. - odpowiedział Tom.
Tom zaczął iść gdzieś. Reszta z ciekawości wstała i poszła za nim. Nathan nadal padał ze śmiechu, tak, że musiał się zatrzymywać i podpierać Kate, żeby nie upaść.
Wtedy nagle Tom zatrzymał się.
- Kolejny ślad. - powiedział.
Wszyscy wyjrzeli w to miejsce. Na piasku leżała sobie kolejna kupa.
- Co za pies! Całą plażę osrał! - wkurzał się Jay.
- Jay.. spokojnie.
- To ten sam pies.. idziemy dalej. - powiedział poważnie Tom.
Nagle znów się zatrzymał i podniósł coś z ziemi.
- Co znów kupa? - zapytał Max.
- Nie.. ośliniony patyk. - odpowiedział.
- Super.. i co, patyk jakoś pomoże w śledztwie? - dopytywała Michelle.
- Otóż .. gdy się przyjrzycie ujrzyie ściekająca z niego ślinę. To znak, że niedawno bawił się tym patykiem. - powiedział Tom pokazując każdemu patyk. - No popatrzcie! - powiedział i podsunął patyk pod twarz Nareeshy. Ta z obrzydzeniem cofnęła się... a Nathan tak kwiczał ze śmiechu, że musiał usiąść.
- Patrzcie jest ten pies! - krzyknął Siva.
Kate z Maxem zaczęli pomagać wstać Nath'owi.
Jay wkurzony podleciał do psa i zaczął na niego się drzeć.
- Nasrałeś mi na bank! - darł się.
Pies za to usiadł i patrzył na Jay'a obojętnie.. jakby go olewał.
- Nie wiem kim jesteś, ani skąd.. ale lepiej idź stąd! - krzyczał.
- Jay, nie działaj pod wpływem emocji. Ten biedny piesek nie chciał, prawda? - zaśmiała się Kate głaskając jamnika.
- Ja jestem biedny Kate! To teraz w moim banku jest wielkie gówno!
Pies wstał, podszedł do Jay'a .. podniósł nogę i nasikał mu na stopę.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! - zaczął wrzeszczeć.
Chłopcy z dziewczynami zaczęli się śmiać, a Jay zaczął gonić biednego pieska po całej plaży.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie pisałam długo.. wiem. wybaczcie!
Muszę dodać linka.. zobaczcie, co o tym myślicie :http://weheartit.com/entry/29195691 Nathan z jakąś dziewczyną! Wie ktoś może kim ona jest i czy to zdjęcie jest nowe czy stare?
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. :)
sobota, 12 maja 2012
Rozdział -21-
TW razem z dziewczynami wybierali się na plażę. Chłopcy spakowali potrzebne rzeczy, a dziewczyny pojechały po nowe bikini. Kiedy wróciły, dokładnie przejrzały to, co chłopcy napakowali do bagażników.
- Eee.. - skrzywiła się Kelsey wyciągając z bagażnika szopa. - Uważacie, że to nam się przyda?
- Aaaa ! Dżeremi! - pisnął Tom i wyrwał jej swoje zwierzątko.
- A gdzie koce? - zapytała Kate.
- Jeszcze ich nie spakowaliśmy. - odpowiedział Max.
Kiedy wszystko było już gotowe, zajęli miejsca w samochodach. Dziewczyny jechały razem w jednym aucie, a chłopcy w drugim. Do plaży był kawałek drogi, nie było to tak blisko jak im się wydawało.
- Ej, świetne jest to bikini - pisnęła Nareesha siedząc na tylnim siedzeniu z Michelle. Zachwycona wyjęła je z worka. Było niebieskie z białymi diamencikami które świeciły się gdy padało na nie słońce.
- Heej co chłopcy robią? - zaśmiała się Kelsey.
Wszystkie zaciekawione przyjrzały się samochodowi Max'a , w którym jechali chłopcy. Widzieli, że na tylnim siedzeniu Tom zaczął przeciskać się na przednie siedzenie, zmieniając się z Jay'em. Przy tym oczywiście taranując Sivę i Nathan'a którzy siedzieli z tyłu. Niestety Tom'owi chyba utknęła noga bo zaczął się nerwowo wiercić. Jay zaczął pchać go w tył a chłopcy z tyłu ciągnęli go znów na tylne siedzenie. Max jedną ręką kierując a drugą próbując wydostać nogę Tom'a zaczął jechać zygzakiem. Nagle dziewczyny usłyszały sygnał wozu policyjnego. Przestały się śmiać. Policja jadąc obok samochodu chłopaków, dała im znak żeby zjechali na bok.
Tak też zrobili, zjechali na bok i zatrzymali się. Dziewczyny zrobiły to samo. Otworzyły okna, żeby lepiej wszystko słyszeć. Policjant wyszedł z wozu i podszedł do samochodu chłopców. Max otworzył okno.
- Witam. - powiedział policjant z poważną miną.
- Dzień dobry, o co chodzi? - zapytał Max.
- No, no właśnie o co chodzi? - zapytał Jay przepychając Tom'a na tylne siedzenie. W końcu im się to udało i jego noga się uwolniła.
- No w końcu! - krzyknął.
- Dokumenciki proszę przygotować. - powiedział policjant patrząc dziwnym wzrokiem. - Czy znają panowie powód zatrzymania?
- Nie. - odparł Siva wychylając głowę przez tylne okno. Policjant aż podskoczył ze strachu, nawet nie zauważył kiedy chłopak otworzył okno.
Zmierzył Sivę wzrokiem i ponownie zwrócił się do Max'a:
- Czy jest pan trzeźwy?
- No oczywiście, że tak.
- Tak, to prawda. - odpowiedział Siva nadal z głową na zewnątrz auta. Policjant ponownie podskoczył.
- Sprawdzimy to. - powiedział. - Niech pan wysiądzie.
Max posłusznie wysiadł z samochodu. Policjant podał mu alkomat i kazał dmuchnąć. Kiedy ukazał się wynik, policjant powiedział:
- Ma pan szczęście.
- O mam, widzi pan, tam siedzi moja dziewczyna. - mówił wskazując na samochód w którym były dziewczyny. - Ze mnie to szczęściarz. - powiedział dumnie Max.
- Która? - zapytał policjant.
Michelle pomachała.
- O, właśnie ta. - odpowiedział z uśmiechem Max.
- No to będzie mandacik. - zignorował go.
- Mandat? - zdziwił się Nath. - Za co?
- Jechaliście panowie zygzakiem.
- No bo koledze noga utknęła! - podniósł głos Nathan.
- A co kolega robił, że mu ta noga utknęła?
- Przesiadałem się. - odpowiedział Tom. - Bo ja muszę siedzieć przy oknie, a koledzy tu po bokach.. - mówił wskazując na Nathana i Sivę. - .. niestety nie chcą zamienić się miejscami.
Policjant z dziwnym uśmieszkiem zaczął coś wypisywać:
- Przesiadanie się podczas jazdy... - mówił pisząc coś.
- Ale się nie przesiadłem no! - tłumaczył Tom. - To była tylko próba przesiadki!
- To miał być fajny dzień. - burknął Siva.
- Będzie. - zaśmiał się policjant. - Dajcie panowie autografy to zapomnę o tym zdarzeniu.
Podekscytowany policjant podał Max'owi długopis.
- Ale że.. co?
- Ja was uwielbiam! - pisnął policjant jak mała dziewczynka.
Kiedy Max otrząsnął się ze zdziwienia, podpisał się. Notesik z długopisem powędrowł do samochodu.
- Jak się pan nazywa? - zapytał Jay śmiejąc się głupkowato.
- Jonatan. - odpowiedział policjant z dziwnym zacieszem.
- Dla.. Jonatana.. - mówił Jay pisząc.
Kiedy wszyscy się podpisali policjant wyjął komórkę.
- I zdjęcie! Na komisariacie będą mi zazdrościć. - powiedział i zrobił sobie z chłopakami fotki.
Kiedy sierżant Jonatan odjechał przyjaźnie machając do chłopców, oni ze śmiechem wsiedli do samochodu.
- Już myślałem, że po punktach mi poleci. - westchnął Max z ulgą.
- Dobra, Jay zamień się. - poprosił Tom. - Tylko teraz, drzwiami.
Chłopcy zamienili się miejscami. Kiedy już się otrząsnęli, mogli ruszyć dalej. Wyjechali na prostą drogę, dziewczyny za nimi. Tak się śmiały, że to teraz Kelsey jechała zygzakiem.
- Ej, bo teraz nas zatrzymają. - śmiała sie Kate.
Uspokoiły się. Pogoda była cudna, świeciło słońce.. dosłownie parzyło. Było tak ciepło, że nawet klimatyzacja nie pomagała. Kate włączyła radio, leciało "Wild Ones"
- Okulary! - powiedziała Nareesha i pstryknęła palcami. Na ten znak wszystkie założyły okulary przeciwsłoneczne.
niedziela, 6 maja 2012
Rozdział -20-
BUM! coś przywaliło o okno, Kate odskoczyła. Kiedy podeszła zlękniona do okna ujrzała na dole trzech facetów w kominiarkach. Rzuciła się do telefonu i wykręciła numer na policję. Wtedy telefon się jej wyłączył.
- Ja pierdziele! - syknęła i przerażona zamknęła uchylone okno.
Z przerażeniem spojrzała w dół, facetów nie było.
- Może sobie poszli.. - szepnęła z nadzieją.
Ale wtedy usłyszała trzask drzwi na dole.
- Rodzice! - pisnęła. - Mamo? - przystanęła na schodach.
Nikt się nie odezwał.
- Super, super... - powtarzała i pobiegła do pokoju rodziców.
Było tam chłodniej, bo okno było otwarte. Przerażona, cała blada rzuciła się żeby je zamknąć i wtedy ktoś za oknem podniósł głowę.
Kate zaczęła się drzeć. Facet wskoczył do domu i złapał ją w pasie. Drzwi do pokoju też otworzyły się z trzaskiem, do pokoju wbiegło jeszcze dwóch.
- Kate no co ty. - zaśmiał się.
Dziewczyna przestała piszczeć i krzyczeć. Odwróciła się i zdarła kominiarkę z twarzy.
- Jaaaay !!! - ryknęła.
Popatrzyła na tych dwóch przy drzwiach, wyrwała się od Jay'a i podbiegła do nich. Z nerwami ściągnęła obydwu kominiarki:
- Zabije was! - ryknęła kiedy ściągnęła kominiarkę Sivie i Nathan'owi. - Myślałam, że zawału dostanę! - krzyknęła.
Przez okno weszli jeszcze Max z Tom'em.
- Siemka Kate, co tam? - zapytał Max zdejmując kominiarkę.
- Ale akcja. - śmiał się Tom.
- To nie było śmieszne!!! - wrzasnęła.
- Było, było Kate. - śmiał się Siva.
Dziewczyna wkurzona usiadła na łóżku i z nerwów zaczęła się cała trząść.
- Normalnie chcecie mnie do zawału doprowadzić? - pisnęła.
Nath usiadł obok niej.
- No co ty, to tylko takie żarty.
- Żarty... ładne żarty, już na policję dzwoniłam.
- Łoo, to nieźle. - dodał Max.
- Czym wy rzuciliście mi w okno?
Chłopcy popatrzyli każdy na siebie.
- SZOPEM. - krzyknął Tom i wyciągnął sflaczałego szopa spod kurtki.
- Ale... to żywe to? - przeraziła się.
- No już nie, to znaczy... jakiś pies to niósł to mu wyrwałem. - powiedział.
- Taak, psiak niósł sobie zabawkę a Tom podleciał, złapał go za pysk i wyrwał mu to. - powiedział Siva kręcąc głową.
- Zabawkę!? To nie zabawka. - posmutniał Tom.
- Masz coś do żarcia? - zapytał Max.
- Coś się znajdzie.
Wszyscy zeszli na dół, do kuchni. Max jako pierwszy rzucił się do lodówki.
- Kiełbaaaasa. - warknął jak jakiś głodny pies i wyjął dwie kiełbasy z lodówki.
- Majoooonez! - krzyknął Siva.
- Almette! - ucieszył się Jay.
- Popcorn! - krzyknął Nath wyciągając go z szafki.
- Coca-Cola! - wrzasnął w końcu Tom.
Wszyscy coś wzięli dla siebie.
- Eee.. Siva? - skrzywiła się Kate patrząc jak chłopak wcina majonez łyżką.
- Co?
- To chore! Wbijacie mi do domu po nocy, straszycie mnie na zawał i zżeracie mi wszystko z lodówki!. - pisnęła.
- Eeeeyy.. pozwoliłaś. - warknął Siva mieląc majonez xD.
- Nie no jedzcie sobie, ale na następny raz przyjdźcie drzwiami. - poprosiła.
Kiedy się odwróciła zbladła. Ujrzawszy Nathan'a, Tom'a i Max'a schylających się nad colą, Jay stał obok i własnie wrzucał do niej mentosa.
- WUUUULKAAAN! - krzyknęli kiedy coca-cola rozbryzgała się na wszystkie strony, Kate chcąc zatrzymać ten "pokaz" podbiegła, ale została nieszczęśliwie oblana.
- Aaaaaa. - pisnęła i wtedy usłyszała silnik. - Rodzice!
Chłopcy rzucili się na górę, kiedy Max zniknął na schodach jako ostatni, drzwi się otworzyły.
- A co to... - szepnęła mama wchodząc jako pierwsza.
Jej oczom ukazał się zalany colą salon, rozsypany popcorn, kiełbasa na ziemi, majonez na wylewający się na szafkę.
- Kate! - krzyknął tata.
- Ale czad. - śmiał się Matt.
- Co to ma być? - zapytała mama cała czerwona ze złości.
- Eee.. chciałam, zrobić kolację - powiedziała cała ociekając coca-colą.
- To ja dziękuję za taką kolację. - powiedział tata. - Marsz do pokoju, przebierz się i na dół sprzątać!
Kate posłusznie ruszyła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała dość poważnych chłopców siedzących na jej kanapie. Tak, dość, bo oczywiście Nathan z Tom'em udawali, że są psami.
- I jak? - zapytał Jay.
- Spoko, mam to posprzątać.
- Pomożemy ci. - powiedział Max wstając.
- Nie! Co to by było gdyby o tej porze z mojego pokoju wyszło 5-ciu facetów sprzątać kuchnie! - pisnęła. - wyjdźcie oknem.
Podeszła i otworzyła okno. Chłopcy założyli kominiarki.
- Bez kominiarek by się obeszło - zaśmiała się.
- Niee.. to cześć Kate. - powiedział Siva i wyszedł. Za nim Tom, Max i Jay. Nath odwrócił się do niej i szepnął:
- Pocałuj swojego spidermana.
Kate się zaśmiała.
- Co?
Chłopak wskazał na kominiarkę.
- To jakiś czarny ten spiderman - powiedziała, uniosła kawałek kominiarki i pocałowała go.
- Ja pierdziele! - syknęła i przerażona zamknęła uchylone okno.
Z przerażeniem spojrzała w dół, facetów nie było.
- Może sobie poszli.. - szepnęła z nadzieją.
Ale wtedy usłyszała trzask drzwi na dole.
- Rodzice! - pisnęła. - Mamo? - przystanęła na schodach.
Nikt się nie odezwał.
- Super, super... - powtarzała i pobiegła do pokoju rodziców.
Było tam chłodniej, bo okno było otwarte. Przerażona, cała blada rzuciła się żeby je zamknąć i wtedy ktoś za oknem podniósł głowę.
Kate zaczęła się drzeć. Facet wskoczył do domu i złapał ją w pasie. Drzwi do pokoju też otworzyły się z trzaskiem, do pokoju wbiegło jeszcze dwóch.
- Kate no co ty. - zaśmiał się.
Dziewczyna przestała piszczeć i krzyczeć. Odwróciła się i zdarła kominiarkę z twarzy.
- Jaaaay !!! - ryknęła.
Popatrzyła na tych dwóch przy drzwiach, wyrwała się od Jay'a i podbiegła do nich. Z nerwami ściągnęła obydwu kominiarki:
- Zabije was! - ryknęła kiedy ściągnęła kominiarkę Sivie i Nathan'owi. - Myślałam, że zawału dostanę! - krzyknęła.
Przez okno weszli jeszcze Max z Tom'em.
- Siemka Kate, co tam? - zapytał Max zdejmując kominiarkę.
- Ale akcja. - śmiał się Tom.
- To nie było śmieszne!!! - wrzasnęła.
- Było, było Kate. - śmiał się Siva.
Dziewczyna wkurzona usiadła na łóżku i z nerwów zaczęła się cała trząść.
- Normalnie chcecie mnie do zawału doprowadzić? - pisnęła.
Nath usiadł obok niej.
- No co ty, to tylko takie żarty.
- Żarty... ładne żarty, już na policję dzwoniłam.
- Łoo, to nieźle. - dodał Max.
- Czym wy rzuciliście mi w okno?
Chłopcy popatrzyli każdy na siebie.
- SZOPEM. - krzyknął Tom i wyciągnął sflaczałego szopa spod kurtki.
- Ale... to żywe to? - przeraziła się.
- No już nie, to znaczy... jakiś pies to niósł to mu wyrwałem. - powiedział.
- Taak, psiak niósł sobie zabawkę a Tom podleciał, złapał go za pysk i wyrwał mu to. - powiedział Siva kręcąc głową.
- Zabawkę!? To nie zabawka. - posmutniał Tom.
- Masz coś do żarcia? - zapytał Max.
- Coś się znajdzie.
Wszyscy zeszli na dół, do kuchni. Max jako pierwszy rzucił się do lodówki.
- Kiełbaaaasa. - warknął jak jakiś głodny pies i wyjął dwie kiełbasy z lodówki.
- Majoooonez! - krzyknął Siva.
- Almette! - ucieszył się Jay.
- Popcorn! - krzyknął Nath wyciągając go z szafki.
- Coca-Cola! - wrzasnął w końcu Tom.
Wszyscy coś wzięli dla siebie.
- Eee.. Siva? - skrzywiła się Kate patrząc jak chłopak wcina majonez łyżką.
- Co?
- To chore! Wbijacie mi do domu po nocy, straszycie mnie na zawał i zżeracie mi wszystko z lodówki!. - pisnęła.
- Eeeeyy.. pozwoliłaś. - warknął Siva mieląc majonez xD.
- Nie no jedzcie sobie, ale na następny raz przyjdźcie drzwiami. - poprosiła.
Kiedy się odwróciła zbladła. Ujrzawszy Nathan'a, Tom'a i Max'a schylających się nad colą, Jay stał obok i własnie wrzucał do niej mentosa.
- WUUUULKAAAN! - krzyknęli kiedy coca-cola rozbryzgała się na wszystkie strony, Kate chcąc zatrzymać ten "pokaz" podbiegła, ale została nieszczęśliwie oblana.
- Aaaaaa. - pisnęła i wtedy usłyszała silnik. - Rodzice!
Chłopcy rzucili się na górę, kiedy Max zniknął na schodach jako ostatni, drzwi się otworzyły.
- A co to... - szepnęła mama wchodząc jako pierwsza.
Jej oczom ukazał się zalany colą salon, rozsypany popcorn, kiełbasa na ziemi, majonez na wylewający się na szafkę.
- Kate! - krzyknął tata.
- Ale czad. - śmiał się Matt.
- Co to ma być? - zapytała mama cała czerwona ze złości.
- Eee.. chciałam, zrobić kolację - powiedziała cała ociekając coca-colą.
- To ja dziękuję za taką kolację. - powiedział tata. - Marsz do pokoju, przebierz się i na dół sprzątać!
Kate posłusznie ruszyła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała dość poważnych chłopców siedzących na jej kanapie. Tak, dość, bo oczywiście Nathan z Tom'em udawali, że są psami.
- I jak? - zapytał Jay.
- Spoko, mam to posprzątać.
- Pomożemy ci. - powiedział Max wstając.
- Nie! Co to by było gdyby o tej porze z mojego pokoju wyszło 5-ciu facetów sprzątać kuchnie! - pisnęła. - wyjdźcie oknem.
Podeszła i otworzyła okno. Chłopcy założyli kominiarki.
- Bez kominiarek by się obeszło - zaśmiała się.
- Niee.. to cześć Kate. - powiedział Siva i wyszedł. Za nim Tom, Max i Jay. Nath odwrócił się do niej i szepnął:
- Pocałuj swojego spidermana.
Kate się zaśmiała.
- Co?
Chłopak wskazał na kominiarkę.
- To jakiś czarny ten spiderman - powiedziała, uniosła kawałek kominiarki i pocałowała go.
czwartek, 3 maja 2012
Rozdział -19-
- Jedziemy do sklepu. - powiedziała mama. - Zostaniesz w domu, ok?
- No ok. - niechętnie odparła Kate.
- Nie otwieraj nikomu drzwi. - pouczyła ją jeszcze. - Jest już ciemno, więc nie wiadomo kogo może nieść. A jak my wrócimy to sami sobie otworzymy.
- Oh, mamo ile ja mam lat, idźcie już. - warknęła.
Rodzice z Matt'em wyszli, Kate zamknęła drzwi i poszła do swojego pokoju. Za oknem nie było ciekawie, padał deszcz i było dość zimno. Rzuciła się na swoje łóżko i położyła sobie laptop na kolana.
- Taaa.. bo przyjdzie jakiś złodziej i mnie pooorwie. - zaśmiała się mrocznym śmiechem.
Weszła na twittera, zobaczyła, że dziewczyny z jej klasy zaczęły spamować jej wiadomościami o Nathan'ie i reszcie.
- Trzeba będzie założyć nowe konto. - burknęła.
Wtedy zadzwonił jej telefon. Był to Jay.
- Hej Jay.
- Kate jest problem.
- Co się stało?
- Sam nie wiem, jestem w aucie z Tom'em... chłopaki gdzieś wyszli i nie ma ich już godzinę. - mówił stopniowo coraz ciszej. - Max zabrał kluczyki.
- To wyjdźcie z auta. - poradziła mu.
Wtedy usłyszała głos Tom'a, widocznie wyrwał Jay'owi telefon.
- Nie mam butów Kate! Tylko Jay może iść dalej.
- Co??? Czemu nie masz butów?
- No widzisz, lubię jak mi tak fajnie stopy owiewa.
- Ahaa..? No a dzwoniliście do nich?
- Tak, nie odbierają. - powiedział Tom.
Rozległ się szum i ponownie głos Jay'a.
- A jak dopadł ich jakiś zboczeniec?
- To gdzie oni wyszli!? - zaczęła się niepokoić.
- No w lesie.
- Co? To wy jesteście teraz w lesie?
- Tak, przecież nas tu zostawili.
- To po co oni wyszli? - pisnęła.
- Bo nie było po drodze kibla, a oni mają słabe pęcherze. - powiedział Jay.
- Seriooo? - zaczęła nie dowierzać. - co wy kombinujecie?
Nastała cisza. Kate zdołała usłyszeć głosy Tom'a i Jay'a.
- Nic. - odpowiedział Jay.
- Jay, patrz tam coś idzie! - pisnął przeraźliwie Tom i rozłączył się.
Kate pytająco spojrzała na telefon. O co tu chodzi? Zadzwoniła do Jay'a, nie odebrał, zadzwoniła do Tom'a, też nic. Po kolei próbowała dodzwonić się też do Nath'a, Sivy i Max'a.
- Co to ma być... - warknęła kiedy kolejny z nich nie odebrał.
Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi, Kate aż podskoczyła ze strachu. Serce zaczęło bić jej mocniej.
-"Może to chłopaki"- pomyślała i z trzęsącymi się nogami zbiegła po schodach. Kiedy podeszła, popatrzyła przez oczko w drzwiach. Ujrzała tam ciemność....
- Tom? - szepnęła.
Cisza...
- Jay?
Cisza. Wtedy w głowie usłyszała głos mamy " Nie wiadomo kogo niesie po nocy".
Odsunęła się pomału od drzwi i poszła do kuchni. Usiadła na krześle przy oknie. Rozejrzała się w około i zobaczyła, że ktoś porusza się za choinkami przed jej domem.
Rozbrzmiała jej komórka, odrywając wzrok od postaci za choinkami, pobiegła na górę. Kiedy złapała telefon, z nadzieją popatrzyła na ekran, jakiś zastrzeżony numer.
- Halo?
- Jestem... tutaj.. - powiedział jakiś zachrypnięty głos.
Kate zatkało, nie znała tego głosu. Przerażona podeszła do okna i wtedy....
-----------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak zakończyłam ale mam grila.
Liczę na jakieś komcie ;*
-----------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak zakończyłam ale mam grila.
Liczę na jakieś komcie ;*
środa, 2 maja 2012
Rozdział -18-
Po kilku dniach Kate doszła z mamą do porozumienia w sprawie jej związku z Nathan'em. Mama zaakceptowała chłopaka swej córki i nawet bardzo go polubiła. Matt też był bardzo podekscytowany że jego siostra chodzi z kimś sławnym. Kate trochę zaniedbała też szkołę, ale obiecała mamie że podciągnie oceny.
W klasie ludzie zaczęli miło się do niej odnosić, na pewno dlatego, że chodzi z gwiazdą. Niektórzy nawet zaczęli już pamiętać jak ma na imię.
- Kurcze, gdzie ta kasa? - warknęła Kate przy automacie z piciem.
Nagle podbiegł do niej jakiś chłopak z jej klasy, Rick.
- Pożyczę ci Kate.
To ją bardzo zdziwiło, kiedy podał jej pieniądz otrząsnęła się.
- Nie musisz. - powiedziała.
- A tam, w końcu chodzimy razem do klasy, trzeba sobie pomagać.
- Ta... jasne. - powiedziała.
Rick wrzucił monetę.
- Ale.. - dziwiła się. - przecież ty się nigdy do mnie nie odzywałeś.
- Jakoś tak wyszło. - powiedział. - Może być pepsi?
Kate nie odpowiedziała. Rick wcisnął przycisk.
- Dziwne... od kiedy jestem z Nathan'em jakoś wszyscy mnie lubią.
- Ja cię zawsze lubiłem. - zaśmiał się.
- Co? Lubiłeś? Zawsze?
- Tak... no tak.
- Jasne. - parsknęła.
Podał jej puszkę.
- Dzięki... oddam ci jutro.
- Nie musisz Kate. - powiedział. - Straszna pogoda. Mogę odwieźć się do domu jeśli chcesz.
- Nie... dzięki.
- Szkoda, może kiedy indziej.
- Eee.. może nie. - zaśmiała się i poszła pod klasę. Kiedy usiadła pod drzwiami na około niej zleciało się pełno dziewczyn.
- Czeeeeeść Kate! Ładnie wyglądasz w tej bluzce? Czy Nathan ją dotykał? - zapytała jedna.
- Poznasz nas z nim? - prosiła druga.
- Możesz dać mi tą bluzkę? - zapytała trzecia. - Jeśli on ją dotykał oczywiście.
- Mogłabyś podać mu mój długopis żeby go dotknął? - zapytała czwarta wyjmując piórnik z torby.
Kate się skrzywiła.
- Nie, nie, nie? - parsknęła.
- Ale Kate, no proszę, niech on dotknie tego długopisu. - powiedziała jedna z dziewczyn wyciągając długopis z piórnika.
- No co ty... - zaczęła Kate.
- Kate, a może ja bym do ciebie dzisiaj przyszła? - zapytała kolejna.
- O ja też!
- I ja! Ale tylko jak Nath będzie!
- No, właśnie. To o której idziemy do Kate? - zapytała.
- O 16?
- Mi pasuje.
- Ja się spóźnię.
- A ja będę wcześniej i zabiorę ze sobą kuzynkę.
Kate się otrząsnęła.
- Ale ja was nie zapraszam. - zaśmiała się.
Dziewczyny zmierzyły ją wzrokiem.
- Nie pasuje ci o 16?
- W ogóle mi nie pasuje żebyście przyszły. Chcecie przyjść tylko po to żeby zobaczyć Nath'a! Jak chcecie go obejrzeć do idźcie na koncert, a nie będziecie mi się wszystkie do domu zwalać. - wkurzyła się.
Dziewczyny na chwilę zamilczały.
- To może jutro do ciebie wpadniemy skoro dziś ci nie pasuje. - powiedziała jedna z nich i razem z resztą gdzieś poszły.
wtorek, 1 maja 2012
Rozdział -17-
Zaczęło się ściemniać, zrobiło się chłodniej, wiatr zaczął mocno wiać.
- Zjadłbym gofra.- powiedział Tom
- Ja mogę być twoim gofrem. - zaproponowała zachęcająco Kelsey.
- A masz bitą śmietanę? - dopytywał.
- Nie... - posmutniała.
Tom widać zamyślił się, po chwili jednak dodał.
- A skuszę się. - powiedział i zaczął namiętnie całować się z Kelsey.
- Zimno. - powiedziała Kate.
Nathan po tych słowach zdjął swoją kurtkę i nałożył na nią. Miał pod spodem oczywiście koszulę w kratę ale Kate nie chciała żeby i jemu było zimno.
- A ty? - zapytała. - Nie chcę żebyś mi zamarznął. - dopowiedziała przybliżając się do niego, przyciągając go za koszulę.
- Tobie ma być ciepło.- powiedział i pocałował ją.
Wtedy rozjaśniał blask flesza. Para oderwała się od siebie, nie wiadomo skąd pojawili się przy nich paparazzi. Kate pierwszy raz była w takiej sytuacji, była zmieszana i trochę wystraszona. Chłopcy nie byli ucieszeni, dziewczyny też, no jak można tak besczelnie nie dawać komuś normalnie spędzić czasu...
- No ludzie, no wiecie co!? - warknął Jay.
- Znowu... - parsknęła Michelle.
Ale faceci nie przestawali pstrykać zdjęć, byli tak natrętni, że aż wkurzający.
The Wanted i dziewczyny odwrócili się i szybszym krokiem poszli w stronę aut. Każdy szybko wsiadł do swojego i odjechał.
- Przyzwyczajaj się. - zaśmiał się Nath.
- Spróbuję.
Kiedy podjechali pod jej dom, oczywiście świeciło się światło... w końcu nie było jeszcze tak późno, rodzice nie spali.
- No tak, a teraz będę miała przesłuchanie, co robiłam i w ogóle. - powiedziała przewracając oczami. Kiedy zauważyła że za firaną porusza się jakaś postać, zaśmiała się. - No... własnie, mamuśka już czeka.
Dziewczyna zdjęła kurtkę którą pożyczył jej Nath.
- Masz boskie perfumy. - powiedziała i zamykając oczy wwąchała się w jego kurtkę podsuwając ją sobie do nosa.
- Podobają ci się? Mogę dla ciebie oblewać się nimi litrami.
Zaśmiała się.
- Idę. - oznajmiła.
- Na buziaka nie mam co liczyć? - posmutniał.
Kate popatrzyła w okno, mamy nie było. Schyliła się ku Nathowi i cmoknęła go w usta.
Kiedy chciała wejść do domu, mama otworzyła jej drzwi.
- I jak było? - zapytała.
Kate się zaśmiała.
- No tak, wywiad rozpoczęty.
- No mów, fajnie było? Co robiliście?
- No fajnie, fajnie. - powiedziała Kate i przeszła obok mamy. Lecz ta złapała ją za ramię. Ze zdziwieniem przysunęła nos bliżej jej koszulki.
- Pachniesz męskimi perfumami. - powiedziała.
- Co? - pisnęła Kate i powąchała koszulkę. - Nie..
- Tak.
- Może... może dlatego, że Nathan dał mi swoją kurtkę. - powiedziała.
Mama z namysłem podniosła wzrok.
- Taaak?
- No tak. - powiedziała trochę zakłopotana.
- A dlaczego znowu on?
- Bo... - zaczęła.
- Bo Kate się w nim kocha! - krzyknął Matt.
- Matt, zamknij się!
- Kate kooooocha Nath'a!
Na chwilę nastała cisza.
- Zakochałaś się w nim Kate? - zapytała mama. - Ja wiem, że zawsze ci się podobał, ale...
- Dobranoc. - powiedziała Kate i schowała się do swojego pokoju.
Przebrała się w piżamę i wskoczyła do łóżka. Szybko, tak żeby mama czasem nie przyszła i nie kontynuowała tego wywiadu. Tak jak podejrzewała, mama po chwili otworzyła drzwi.
- Kate, śpisz?
Dziewczyna nie odezwała się. Zamknęła oczy i usnęła. Kiedy rano wstała i popatrzyła na plan lekcji, prawie dostała zawału.
- O nie... sprawdzian z geografii... - warknęła.
Z nadzieją nie pójścia do szkoły poszła do kuchni do mamy. Mama czytała z zaciekawieniem jakąś gazetę. Kiedy Kate weszła do kuchni, odłożyła ją.
- I jak tam? - zapytała.
- Źle, głowa mnie boli. - skłamała i chwyciła kanapkę z talerza.
Mama sztucznie się uśmiechnęła.
- Boli? A wczoraj jakoś cię nie bolała. - powiedziała, podniosła gazetę i odwróciła ją do Kate. Kiedy dziewczyna ujrzała zdjęcia zamieszczone w artykule, zbladła i zakrztusiła się kawałkiem kanapki. Zaczęła się dusić, mama klepnęła ją w plecy. Po czym szybko napiła się herbaty.
- Więc...? - zapytała mama.
Kate wyrwała jej gazetę z rąk i zaczęła czytać nagłówek: "NATHAN SYKES MA DZIEWCZYNĘ!?"
Teraz to mama wyrwała jej gazetę. Zaśmiała się i przeczytała:
- Nathan Sykes, członek zespołu The Wanted był widziany wczoraj wieczorem w wesołym miasteczku ze swoimi przyjaciółmi i... pewną dziewczyną. - czytała mama co chwile spoglądając na Kate. - Nathan razem z tajemniczą nieznajomą nie oszczędzali sobie czułości. Czy fanki powinny być zazdrosne? Kim jest ta dziewczyna?
- Super...- zaczęła i bezbronnym wzrokiem popatrzyła na mamę.
- Chyba o czymś mi nie powiedziałaś. - powiedziała mama. - Choć, rzeczywiście miałaś na sobie jego kurtkę, o widzisz? - zapytała i wskazała jej jedno ze zdjęć na którym się całowali. - Tak mu podziękowałaś za troskę, tak?
Kate nic nie odpowiedziała.
- O, a patrz na to. - powiedziała mama i wskazała kolejne zdjęcie, na którym Kate stała z jakąś dziwną miną. - Zaskoczyli cię, co? Hm... może gdyby nie to, to nigdy bym się o tym nie dowiedziała.
- Bo... kurcze, ja nie chciałam ci mówić bo wiesz jaka jesteś. - powiedziała Kate patrząc nerwowo w sufit.
Mama chyba się oburzyła tymi słowami.
- Jaka jestem? co!? - warknęła. - Dlaczego mi nie powiedziałaś że z nim jesteś!?- krzyknęła - no bo jesteś z nim tak!?
- No...
- Super! - krzyknęła. - Fajnie wiedzieć.
- Powiedziałabym ci.
- Serio? Jakoś mi się nie wydaje. - parsknęła mama. - Możesz mi o wszystkim mówić, dlaczego tego nie zrobiłaś?
- Bo nie dałabyś mi spokoju! - warknęła dziewczyna.
- Co!? - oburzyła się mama. - Własna córka nie mówi mi, że ma chłopaka...
- No powiedziałabym ci!
- To mogłaś to zrobić, a tak w ogóle to marsz do szkoły!!! - podniosła głos.
Kate nawet zapomniała o sprawdzianie z geografii, zmieszana wyszła z kuchni i poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła jakieś ciuchy i kiedy była gotowa ruszyła w stronę wyjścia. Mama stała w progu.
- Możesz mi o wszystkim powiedzieć, myślałam że wiesz. - powiedziała teraz już spokojnie. - Jestem nadopiekuńcza, wiem... może cię to wkurza, ale ludzi się nie zmieni. Smutno mi, że nie chciałaś mi o tym powiedzieć.
Kate nic nie powiedziała, dziwnie się czuła.
- A teraz leć do szkoły, mam nadzieję że nauczyłaś się na geografię. - powiedziała i otworzyła jej drzwi na zewnątrz.
- No właśnie nie.
- Nie?
- Nie.
- To trzeba było się uczyć, a nie zajmować chłopakiem. - powiedziała mama i otworzyła jej drzwi.
Kate chciała coś powiedzieć, ale wolała nie kłócić się z mamą. Bez słowa wyszła.
-------------------------------------------------------------------------------------
♥ liczę na jakieś komcie - z góry dzięki ;*
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
Rozdział-16-
- Co ty z takim zacieszem latasz? - zapytała mama
- Kto, ja?
- Nie, ten za tobą. - parsknęła. - jesteś jakaś... taka rozpromieniona.
- Serio?
- Ciekawe dlaczego...
- Nie wiem. - skłamała
- Na pewno? - dopytywała mama.
- Eee.. mamo, ziemniaki już są gotowe. - powiedziała Kate i poszła do swojego pokoju.
Rzuciła się na łóżko i zamarzonym wzrokiem popatrzyła na plakat wiszący na ścianie przed nią.
- Ale on jest boski... - westchnęła. - jejku, to się na prawdę dzieje.. - szepnęła i pomyślała o pocałunku na stacji benzynowej i tych słowach które jej powiedział.
- Kto, ja?
- Nie, ten za tobą. - parsknęła. - jesteś jakaś... taka rozpromieniona.
- Serio?
- Ciekawe dlaczego...
- Nie wiem. - skłamała
- Na pewno? - dopytywała mama.
- Eee.. mamo, ziemniaki już są gotowe. - powiedziała Kate i poszła do swojego pokoju.
Rzuciła się na łóżko i zamarzonym wzrokiem popatrzyła na plakat wiszący na ścianie przed nią.
- Ale on jest boski... - westchnęła. - jejku, to się na prawdę dzieje.. - szepnęła i pomyślała o pocałunku na stacji benzynowej i tych słowach które jej powiedział.
Nie powiedziała o tym rodzicom, nie daliby jej spokoju. Ciągle wypytywaliby ją o Nathana, szczególnie mama... więc Kate wolała jeszcze trochę poczekać z oznajmieniem im tego.
Po kilku dniach, wszyscy umówili się na wyjazd do wesołego miasteczka. Nathan przyjechał pod jej dom.
- Kateee! - krzyknął Matt.
- Co?
- Nathan przyjechał.
- Sam? - zapytała zaciekawiona mama odsłaniając firanę.
- Tak, sam. - potwierdził Matt.
- A czemu sam? Czemu nie z resztą?
- No bo... każdy jedzie swoim autem, a Nath nie chciał jechać sam.
- No a ten w lokach? - zapytała mama.
- Jay... -podpowiedział jej Matt.
- Właśnie, Jay... dlaczego nie przyjechał z Nathanem?
- Oh, mamo ja nie wiem! Dobra idę. - powiedziała.
Wyszła. Idąc do bramki spojrzała do okna z kuchni. Mama stała w oknie z Matt'em. Kate zatrzymała się, skrzywiła i popatrzyła na Nath'a. Dała mu znak żeby zachowywał się normalnie.
Wsiadła do auta.
- Rozumiem, że mam na razie cię nie całować. - powiedział i zaśmiał się.
- Zgadłeś.- powiedziała zaciskając zęby.
Kiedy minęli dom, Nath schylił się ku Kate i namiętnie ją pocałował. Ta po chwili oderwała się od niego.
- Patrz lepiej na drogę.
- Ah, no tak.
Otworzył okno.
- Czemu nie powiedziałaś jeszcze rodzicom? - zapytał.
- O czym?
- O nas...
Kate zawahała się z odpowiedzią.
- Bo... - zaczęła. - nie daliby mi spokoju, ciągle wypytywaliby się o ciebie, szczególnie mama, nigdy nie miałam chłopaka, więc ona strasznie by się zachowywała.
- Skąd wiesz...
- Wiem, znam ją.
- A kiedyś im powiesz? - zaśmiał się.
- Kiedyś...
Słońce strasznie grzało,oboje założyli okulary przeciwsłoneczne.
- Gorąco... - westchnął Nath.
- Tak... bo ty tu jesteś.
Zaśmiał się.
- A koleżanki?
- Co koleżanki? - zapytała.
- Powiesz im o nas?
- Nie mam komu, nikt się ze mną w klasie nie kumpluje.
Zatrzymali się na światłach.
- Co? - zdziwił się. - z tobą?
- No widzisz... bywa.
- Coś ty im zrobiła że cię nie lubią?
- Eh... moja klasa składa się z paniusi, dziwaków i zagorzałych sportowców. Ja nie jestem jakąś pudernicą więc paniusie nie kolegują się ze mną, jestem chyba normalna więc największe świrusy w klasie uważają że jestem za spokojna.. sportowcem to też nie jestem. W ogóle wf to dla mnie czarna magia. - wyżaliła się.
- Serio? A co dokładniej?
- Eee.. wszystko. - zaśmiała się. - Najgorsza jest siatkówka. Zawsze jak przegrywamy, to przeze mnie. Nienawidzę tego, jak po grze wszystkie mają do mnie jakieś zarzuty. - zasmuciła się.
- Ooh, nie smuć się. Co tam wf. - pocieszył ją łapiąc za rękę. - Dla mnie jesteś idealna taka jaka jesteś, a to że z wfu ci nie idzie to mi nie przeszkadza, a nawet będę miał pretekst żeby częściej cię widzieć, nauczę cię grać w siatę.
Uśmiechnęła się. Wtedy właśnie dojechali do wesołego miasteczka.
- Heej, czy tutaj czasem nie było nagrywane "Lose my mind"? - zapytała.
- Tak.
- A czemu nie ma ludzi?
- Mogliby przecież nas rozpoznać. Wynajęliśmy to wesołe miasteczko na cały dzień.
- Tom z Kelsey i Jayem już są. - zauważyła Kate i pomachała im z daleka.
Chwilę poczekali jeszcze na Sivę, Nareeshę, Max'a i Michelle. Kiedy wszyscy byli już w komplecie, ruszyli na autka. Każdy wskoczył do innego.
- Ja chciałem zielone! - krzyknął Jay.
- To wsiadaj do mnie. - powiedział Max.
- Nie, wolę sam. - powiedział chłopak i wskoczył do samochodziku obok. Wszyscy zaczęli jeździć, krzyczeć i dobijać do siebie. Było głośno, bardzo głośno.
- Tooooom! Zepsułeś mi auto! - warknęła Nareesha.
Tom podjechał szybko i przywalił w autko Nareeshy.
- Już działa! - krzyknął.
niedziela, 22 kwietnia 2012
Rozdział -15-
- Jejku Michelle, ale ty jesteś ładna, ale masz fajne legginsy gdzie kupiłaś? - zapytała podekscytowana Alice.
- A wiesz... nie pamiętam nawet. - zaśmiała się dziewczyna.
- Ona ich nie kupiła, to są moje. - wtrącił Max. - Wiecie, lubię czasem ubrać coś...
- ... kobiecego? - zapytała Michelle. - fajnie wiedzieć, muszę baczniej pilnować moich ciuchów.
Kate nieśmiało spojrzała na Nathan'a. Przypomniał się jej ich pocałunek. Na samą myśl się uśmiechnęła, choć trochę smutno jej było, że nie odzywał się do niej po tym zdarzeniu.
- Spaaaaać mi się chce. - ziewnął Siva. - Dziś mieliśmy trudny dzień.
- Tak, to było coś, ludzie oblegali nas z każdej strony, wywiady, zdjęcia...
- Haha ludzie, głównie dziewczyny, nie oszukujmy się. Choć dziś Nathan miał większa grupę lasek. - skrzywił się Jay.
Kate sztucznie się uśmiechnęła.
- Kate, weź idź za te batoniki zapłać i zanieś do auta, ok? - zapytała Alice.
- Dobra... - odrzekła, choć trochę nie spodobało się jej to, że Alice zaczyna nią rządzić. Odwróciła się i poszła w stronę kasy. Kiedy nadeszła jej kolej, usłyszała za sobą głos Alice.
- Weź mi kawę!
- Jeszcze co... - szepnęła do siebie.
- Weź też coca-colę!
Kate się odwróciła.
- Może jeszcze frytki do tego!? - krzyknęła z ironią.
- Nie, lepiej hot-dogi.
Kate zaczęło już to nieźle denerwować. Z coca-colą, dwoma hot-dogami i batonami ruszyła w stronę wyjścia. Lecz wtedy skapła się, że nie da rady otworzyć drzwi. Nie wiadomo kiedy, pojawił się przy niej Nathan.
- Pomogę ci. - powiedział i otworzył jej drzwi.
Kiedy wyszli na zewnątrz, deszcz nadal padał. Nath chciał pomóc jej nieść, ale ona twierdziła, że sobie poradzi.
- Możesz otworzyć auto? - zapytała go. - klucz mam w kieszeni w kurtce.
Nath podszedł do niej bliżej i zaczął szukać jej po kieszeniach klucza. Kiedy go znalazł, otworzył samochód.
Kate wpakowała zakupy do środka.
- Dzięki. - powiedziała.
- Możemy pogadać? - zapytał.
- Tutaj? - zapytała.
- Tak.
Kate oparła się o auto.
- Ok, co jest?
- Nie pamiętasz?
Kate zaczęła udawać, że nie wie o co mu chodzi.
- Ale co?
- No.. ostatnio jak się widzieliśmy.
- Noo i?
- No... przecież się całowaliśmy, nie pamiętasz? - zdziwił się.
Kate się zamyśliła.
- Jakoś nie...
Zaśmiał się.
- Jasne, nie umiesz kłamać.
- Serio?
- Serio.
- Ok, pamiętam. - powiedziała zmieszana. - I z tego co pamiętam... to ty się na mnie rzuciłeś.
- Rzuciłem? - zaśmiał się. - Ale ty się w to zaangażowałaś.
Kate na samą myśl zrobiła się czerwona.
- Czemu to zrobiłeś?
Nath widocznie się zdziwił.
- Nad tym się nie panuje. - powiedział.
- Nad czym?
- Kate...
- No co?
- No wiesz...
- Ale co? - zapytała.
Chłopak się zaśmiał.
- Utrudniasz mi to.
- Sorki.
Nastała cisza.
- Zakochałem się w tobie. - powiedział patrząc jej w oczy.
Kate z wrażenia zapomniała jak się oddycha i przez to zaczęła kaszleć.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie-e - odpowiedziała kaszląc.
Potrwało to chwilę, ale kiedy się uspokoiła, złapała głęboki wdech.
- Czekałam aż to powiesz. - powiedziała, podeszła do niego bliżej i powoli przybliżając swoje usta do jego ust, zaczęli się całować. ♥
Nie obchodziło ich to, że jest ulewa a oni są cali mokrzy od deszczu, nieważne było też to, że w około było kilku ludzi tankujących swe auta. Nagle ktoś zatrąbił. Oderwali się od siebie i popatrzyli w tamtym kierunku. Byli to oczywiście chłopcy w swoich autach, nie wiadomo jak się tam znaleźli.
- No gołąbki korek robicie! - krzyknął Tom.
Zaśmiali się. Nathan złapał Kate za rękę i odciągnął trochę na bok.
- Myślisz że nam się uda? - zapytała. - Ty jesteś gwiazdą a ja... - mówiła, ale Nath uciszył ją pocałunkiem.
- A ty... jesteś moją gwiazdą. - powiedział.
- Kate, weź idź za te batoniki zapłać i zanieś do auta, ok? - zapytała Alice.
- Dobra... - odrzekła, choć trochę nie spodobało się jej to, że Alice zaczyna nią rządzić. Odwróciła się i poszła w stronę kasy. Kiedy nadeszła jej kolej, usłyszała za sobą głos Alice.
- Weź mi kawę!
- Jeszcze co... - szepnęła do siebie.
- Weź też coca-colę!
Kate się odwróciła.
- Może jeszcze frytki do tego!? - krzyknęła z ironią.
- Nie, lepiej hot-dogi.
Kate zaczęło już to nieźle denerwować. Z coca-colą, dwoma hot-dogami i batonami ruszyła w stronę wyjścia. Lecz wtedy skapła się, że nie da rady otworzyć drzwi. Nie wiadomo kiedy, pojawił się przy niej Nathan.
- Pomogę ci. - powiedział i otworzył jej drzwi.
Kiedy wyszli na zewnątrz, deszcz nadal padał. Nath chciał pomóc jej nieść, ale ona twierdziła, że sobie poradzi.
- Możesz otworzyć auto? - zapytała go. - klucz mam w kieszeni w kurtce.
Nath podszedł do niej bliżej i zaczął szukać jej po kieszeniach klucza. Kiedy go znalazł, otworzył samochód.
Kate wpakowała zakupy do środka.
- Dzięki. - powiedziała.
- Możemy pogadać? - zapytał.
- Tutaj? - zapytała.
- Tak.
Kate oparła się o auto.
- Ok, co jest?
- Nie pamiętasz?
Kate zaczęła udawać, że nie wie o co mu chodzi.
- Ale co?
- No.. ostatnio jak się widzieliśmy.
- Noo i?
- No... przecież się całowaliśmy, nie pamiętasz? - zdziwił się.
Kate się zamyśliła.
- Jakoś nie...
Zaśmiał się.
- Jasne, nie umiesz kłamać.
- Serio?
- Serio.
- Ok, pamiętam. - powiedziała zmieszana. - I z tego co pamiętam... to ty się na mnie rzuciłeś.
- Rzuciłem? - zaśmiał się. - Ale ty się w to zaangażowałaś.
Kate na samą myśl zrobiła się czerwona.
- Czemu to zrobiłeś?
Nath widocznie się zdziwił.
- Nad tym się nie panuje. - powiedział.
- Nad czym?
- Kate...
- No co?
- No wiesz...
- Ale co? - zapytała.
Chłopak się zaśmiał.
- Utrudniasz mi to.
- Sorki.
Nastała cisza.
- Zakochałem się w tobie. - powiedział patrząc jej w oczy.
Kate z wrażenia zapomniała jak się oddycha i przez to zaczęła kaszleć.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie-e - odpowiedziała kaszląc.
Potrwało to chwilę, ale kiedy się uspokoiła, złapała głęboki wdech.
- Czekałam aż to powiesz. - powiedziała, podeszła do niego bliżej i powoli przybliżając swoje usta do jego ust, zaczęli się całować. ♥
Nie obchodziło ich to, że jest ulewa a oni są cali mokrzy od deszczu, nieważne było też to, że w około było kilku ludzi tankujących swe auta. Nagle ktoś zatrąbił. Oderwali się od siebie i popatrzyli w tamtym kierunku. Byli to oczywiście chłopcy w swoich autach, nie wiadomo jak się tam znaleźli.
- No gołąbki korek robicie! - krzyknął Tom.
Zaśmiali się. Nathan złapał Kate za rękę i odciągnął trochę na bok.
- Myślisz że nam się uda? - zapytała. - Ty jesteś gwiazdą a ja... - mówiła, ale Nath uciszył ją pocałunkiem.
- A ty... jesteś moją gwiazdą. - powiedział.
wtorek, 17 kwietnia 2012
Rozdział -14-
Padał deszcz, było ponuro. Kate wybiegła przed dom, Alice już czekała w samochodzie. Dziewczyna podbiegła do samochodu, popatrzyła przez okno i ujrzała, że przycisk w aucie jest na dole.
- "lol czemu nie otworzyła" - pomyślała.
Alice wysiadła z auta.
- A to pannie trzeba drzwi otworzyć? - zaśmiała się - no przepraszam, nie wiedziałam. - powiedziała i obeszła auto. Otworzyła drzwi.
- Alee... no ten przycisk był w dole. - usprawiedliwiała się Kate.
- No bo mi się zwalił.
Obydwie szybko wsiadły do auta. Przez tą chwilkę na dworze nieźle zmokły.
- No i jak ja się teraz przebiorę. - warknęła Alice ruszając.
- A tak w ogóle.. to gdzieś się wybierasz?
- Czemu pytasz?
- No bo.. jedziemy kupić Ci sukienkę, tak?
- Tak, poprawna odpowiedź. Wygrywasz milion. - odpowiedziała Alice i dodała po chwili. - Pamiętasz... tego kolesia w McDonaldzie?
- Którego?
- Tego co na mnie wylał colę.
- Aaa.. przecież to ty specjalnie spowodowałaś.
- No.. i on, zaprosił mnie na wesele swojej siostry, czaisz to? - ucieszyła się. - No i tak patrzę i sobie myślę, takie ciacho, to trzeba jakąś nową kieckę sobie sprawić co nie?
Kate się zaśmiała.
Deszcz obijał się o szyby, zrobiło się strasznie ponuro. Dziewczyny jechały jakiś czas autem, aż w końcu dojechały do centrum handlowego. Na raz, dwa, trzy wyskoczyły z auta i pognały do środka, tak szybko żeby tylko nie zmoknąć. W środku ludzie chodzili zostawiając za sobą wielkie kałuże.
- lol, dobra... to co, zaczynamy! - pisnęła Alice.
Najpierw w oczy rzuciła się jej niebieska sukienka z koronką. Szybko chwyciła ją i wskoczyła do przebieralni. Kate cierpliwie czekała, w końcu kuzynka odsłoniła zasłonę. Sukienka była fajna, ale jakoś za dużo odsłaniała.
- Eee.. nie. - powiedziała Kate.
- Nie? Fajna jest.
- Może i fajna... ale nie. - powtórzyła.
- Pff... co ty gadasz, mi się podoba. - powiedziała Alice i przejrzała się w lustrze.
- Na wesele.. może coś nie tak bardzo odkrywającego?
Alice odwróciła się do niej.
- Za dużo odsłania?
- No w sumie.. tak, za dużo.
Ze skrzywioną miną dziewczyna zasłoniła zasłonę. Kate podeszła do sukienek i przejrzała je. W oczy rzuciła się jej śliczna pomarańczowa sukienka przed kolana. Złapała ją i podała Alice.
- Ta jest fajna. - powiedziała.
- Eee.. nie.
- Ale przymierz. - poprosiła ją Kate.
Alice chwyciła kieckę i znów zasłoniła zasłonę. Kiedy ją odsłoniła, miała jakąś dziwną minę.
- Wyglądam jak... jakaś baletnica.
- Śliczna jest ta kiecka. - pisnęła Kate. - świetna!
- No nie wiem, wolałabym tą niebieską.
- Nie, ta niebieska odpada.
- Ta też. - dodała Alice przeglądając się w lustrze.
Zasłoniła zasłonkę. Kiedy się już przebrała i wyszła, podeszła z Kate do innych sukienek. Wybrały kilka do przymierzenia. Kate robiła za wieszak, stała obwieszona kieckami.
- Podaj tę różową, żółtą... - mówiła Alice ciągle przebierając się w inną kieckę.
Po 2-ch godzinach, Kate była już tym znudzona.
- Przymierzyłaś chyba już wszystkie. - warknęła Kate.
- Nie, jeszcze zostało kilka.
- Nie Alice, serio. Przymierzyłaś już wszystkie. - przeliterowała ostatnie słowo Kate.
- No co ty gadasz.
Pochodziły po centrum handlowym jeszcze kolejne 2godziny, no prawie 3.
- Usiądźmy i się napijmy czegoś. - poprosiła Kate.
- Nie teraz, nie mam sukienki a popatrz która godzina! - podniosła głos już trochę wkurzona Alice.
- Dopiero siedemnasta. - odburknęła Kate i niechętnie ruszyła za kuzynką.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu z sukienkami. Oglądały każdą z zainteresowaniem, no może Kate z trochę mniejszym bo była juz na prawdę znudzona! Alice wybrała 7 sukienek. Zaczęła je przymierzać i przymierzać i minuty mijały...
- Bierzesz którąś? - zapytała Kate z nadzieją.
- Nie. - odpowiedziała smutno.
- No chyba sobie żartujesz, wiesz ile ty już ich przymierzyłaś?
- Kate! Nie krzycz na mnie!
- To ty na mnie krzyczysz!
- Dobra, uspokój się. - warknęła Alice. - wrócimy się do tego pierwszego.
Kate się skrzywiła.
- Przecież tamte wszystkie już przymierzyłaś.
- Tak. - potwierdziła Alice - ale chyba wezmę tamtą ciemną zieloną.
- Była jakaś zielona? Ja już nawet nie pamiętam.
- Chodź. - powiedziała Alice i pociągnęła Kate za rękę.
Kiedy weszły do sklepu w którym już były, pani dziwnie na nie spojrzała. Alice złapała zgnito zieloną kieckę i jeszcze raz poszła do przymierzalni.
Po chwili odsłoniła zasłonę.
- No i? - zapytała.
- Piękna, cudowna jedźmy już. - poprosiła Kate.
- Też tak uważam. Biorę.
- Taaaak! W końcu! - ucieszyła się Kate.
Alice szybko się przebrała. Podeszła do kasy i zapłaciła. Z zadowoleniem wyszły z centrum handlowego. Kate była tak ucieszona że w końcu wychodzi na świeże powietrze, że aż zapomniała że na dworze strasznie pada.
- Ojejku, dalej pada. - warknęła Alice.
Szybko otworzyły samochód. Całe przemoknięte do suchej nitki wsiadły.
- Już dziewiętnasta!? - pisnęła Kate.
- Co? No to szybko zleciało.
- Głodna jestem.
- Ja też. Zaraz pojedziemy zatankować auto i kupimy sobie po hot-dog'u.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Na dworze było już dość ciemno. Dziewczyny dojechały na stację.
- Pójdziesz zapłacić? - zapytała Alice.
- Dobra.
Wyskoczyły z auta. Alice otworzyła bak i zaczęła lać benzynę, a Kate poszła zapłacić. Kiedy weszła do środka, ujrzała kilku ludzi. Stanęła za jakąś kobietą. Po chwili Alice do niej dołączyła.
- Ja zapłacę, weź batoniki. - powiedziała.
Kate odwróciła się i poszła po jakieś batony. Długo zastanawiała się czy orzechowe czy czekoladowe. Kiedy w końcu wybrała, z zacieszem odwróciła się i do kogoś dobiła.
- Sorki - szepnęła.
Wtedy ta osoba się odwróciła. Kiedy Kate ją ujrzała, upuściła batoniki.
- Mi-Michelle.. - wyjąkała.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Tak, to ja.
Kate schyliła się po batony, wtedy ktoś stanął obok niej. Kiedy ujrzała kto to, znów upuściła batony.
- Max! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Mam być zazdrosna? - zaśmiała się Michelle.
- Kate, Kate cześć. - śmiał się Max.
Kiedy dziewczyna się uspokoiła podniosła batoniki.
- Jestem Kate. - powiedziała i wyciągnęła rękę do Michelle. - Jejku, nie wierzę to ty, to na prawdę ty. Michelle Keegan.
- A to wy się znacie? - zapytała Michelle.
- Tak, to Kate, mówiliśmy ci o niej.
- Aaa... wiem, wiem. Mówiliście, szczególnie Nath.
Kate zrobiła się czerwona.
- Ta.. - szepnęła. Wtedy usłyszała za sobą znajome głosy. Odwróciła się i upuściła batoniki
- Kate!? - krzyknęli i rzucili się na nią.
- Prawie cię nie poznałem, wyglądasz jak jakiś zmoknięty pies. - skomplementował ją Siva.
- Nawzajem. - odpowiedziała i schyliła się po batony, lecz w tym samym momencie zrobił to Nathan.
- Dzięki. - powiedziała gdy podał jej batonika.
- Jejku, ale dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Tom. - Sama jesteś?
- Nie jestem z... - zaczęła ale przerwał jej pisk Alice.
- The Wanted! No nie ogarniam no! - krzyknęła.
- Dopiero siedemnasta. - odburknęła Kate i niechętnie ruszyła za kuzynką.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu z sukienkami. Oglądały każdą z zainteresowaniem, no może Kate z trochę mniejszym bo była juz na prawdę znudzona! Alice wybrała 7 sukienek. Zaczęła je przymierzać i przymierzać i minuty mijały...
- Bierzesz którąś? - zapytała Kate z nadzieją.
- Nie. - odpowiedziała smutno.
- No chyba sobie żartujesz, wiesz ile ty już ich przymierzyłaś?
- Kate! Nie krzycz na mnie!
- To ty na mnie krzyczysz!
- Dobra, uspokój się. - warknęła Alice. - wrócimy się do tego pierwszego.
Kate się skrzywiła.
- Przecież tamte wszystkie już przymierzyłaś.
- Tak. - potwierdziła Alice - ale chyba wezmę tamtą ciemną zieloną.
- Była jakaś zielona? Ja już nawet nie pamiętam.
- Chodź. - powiedziała Alice i pociągnęła Kate za rękę.
Kiedy weszły do sklepu w którym już były, pani dziwnie na nie spojrzała. Alice złapała zgnito zieloną kieckę i jeszcze raz poszła do przymierzalni.
Po chwili odsłoniła zasłonę.
- No i? - zapytała.
- Piękna, cudowna jedźmy już. - poprosiła Kate.
- Też tak uważam. Biorę.
- Taaaak! W końcu! - ucieszyła się Kate.
Alice szybko się przebrała. Podeszła do kasy i zapłaciła. Z zadowoleniem wyszły z centrum handlowego. Kate była tak ucieszona że w końcu wychodzi na świeże powietrze, że aż zapomniała że na dworze strasznie pada.
- Ojejku, dalej pada. - warknęła Alice.
Szybko otworzyły samochód. Całe przemoknięte do suchej nitki wsiadły.
- Już dziewiętnasta!? - pisnęła Kate.
- Co? No to szybko zleciało.
- Głodna jestem.
- Ja też. Zaraz pojedziemy zatankować auto i kupimy sobie po hot-dog'u.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Na dworze było już dość ciemno. Dziewczyny dojechały na stację.
- Pójdziesz zapłacić? - zapytała Alice.
- Dobra.
Wyskoczyły z auta. Alice otworzyła bak i zaczęła lać benzynę, a Kate poszła zapłacić. Kiedy weszła do środka, ujrzała kilku ludzi. Stanęła za jakąś kobietą. Po chwili Alice do niej dołączyła.
- Ja zapłacę, weź batoniki. - powiedziała.
Kate odwróciła się i poszła po jakieś batony. Długo zastanawiała się czy orzechowe czy czekoladowe. Kiedy w końcu wybrała, z zacieszem odwróciła się i do kogoś dobiła.
- Sorki - szepnęła.
Wtedy ta osoba się odwróciła. Kiedy Kate ją ujrzała, upuściła batoniki.
- Mi-Michelle.. - wyjąkała.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Tak, to ja.
Kate schyliła się po batony, wtedy ktoś stanął obok niej. Kiedy ujrzała kto to, znów upuściła batony.
- Max! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Mam być zazdrosna? - zaśmiała się Michelle.
- Kate, Kate cześć. - śmiał się Max.
Kiedy dziewczyna się uspokoiła podniosła batoniki.
- Jestem Kate. - powiedziała i wyciągnęła rękę do Michelle. - Jejku, nie wierzę to ty, to na prawdę ty. Michelle Keegan.
- A to wy się znacie? - zapytała Michelle.
- Tak, to Kate, mówiliśmy ci o niej.
- Aaa... wiem, wiem. Mówiliście, szczególnie Nath.
Kate zrobiła się czerwona.
- Ta.. - szepnęła. Wtedy usłyszała za sobą znajome głosy. Odwróciła się i upuściła batoniki
- Kate!? - krzyknęli i rzucili się na nią.
- Prawie cię nie poznałem, wyglądasz jak jakiś zmoknięty pies. - skomplementował ją Siva.
- Nawzajem. - odpowiedziała i schyliła się po batony, lecz w tym samym momencie zrobił to Nathan.
- Dzięki. - powiedziała gdy podał jej batonika.
- Jejku, ale dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Tom. - Sama jesteś?
- Nie jestem z... - zaczęła ale przerwał jej pisk Alice.
- The Wanted! No nie ogarniam no! - krzyknęła.
sobota, 14 kwietnia 2012
Rozdział -13-
Po przyjeździe na miejsce, chwilę poczekali aż autokar nadjedzie. Po chwili jednak Matt wyskoczył jako pierwszy i rzucił się na rodziców.
- Sieeeema! - krzyknął
- Aleś ty wielki - zdziwiła się Kate. - nie było cię 2 miesiące a urosłeś jak nie wiem...
Chłopak z zadowoleniem stanął obok siostry i stwierdził:
- Już cię przerosłem! - ucieszył się. - w koooońcu!
- Ale i tak jesteś młodszy.
- Ale wyższy!
- Ale nie dużo!
- Ile masz wzrostu? - zapytał.
- No 173. - odpowiedziała z zawachaniem.
- A ja 175! - krzyknął i podskoczył.
- Ale jesteś 3 lata młodszy i jesteś dzieciakiem.
- Ty też.
Zaczął padać deszcz, więc szybko zwinęli się do samochodu. Usadzając się w suchym i miłym miejscu Kate wyjęła komórkę. ehh.. nikt nie napisał.
- Ale pogoda. - warknął Matt. - w Hiszpani to cały czas się opalaliśmy i biegaliśmy po plaży, a tu... masakra.
- My też się cieszymy że wróciłeś synku.
Matt zaczął rozgadywać się jak to było ekstra i w ogóle, ale Kate już to nudziło. Napisała do Alice:
~ ' hej, co u Ciebie? '
Ale kuzynka nie odpisała. Pff.. no trudno. Ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
- A ty Kate? - zapytał Matt.
- C-co, co. - ożywiła się.
- Nico. - odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Ześwirowałeś w tej Hiszpanii.
- Taaatoo, włącz radio. - poprosił Matt.
Tata posłusznie włączył. Klik, klik... nic ciekawego nie leciało, aż nagle.
- The Wante... - i tata przełączył.
Kate się zerwała.
- Tato cofnij to!
Kiedy tata wrócił na poprzednią stację, Kate usłyszała tylko:
- ... no i tyle o The Wanted. Zajmijmy się teraz innymi gwiazdami. - powiedział facet w radiu.
- No dzięki. - warknęła dziewczyna i ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
Wtedy zapiszczał jej telefon.
~ ` Kate pojedziesz ze mną jutro po sukienkę? ' ~ przeczytała.
- Mogę jechać jutro z Alice po sukienkę? - zapytała.
- E... no a czemu nie. - odpowiedziała mama. - A jaką sukienkę?
- No nie wiem, ale co mam lepszego do roboty. - westchnęła i odpisała szybko
~ ' Ok '
Nagle samochód się zatrzymał, wszyscy aż podskoczyli. Kate wyleciał nawet telefon z rąk.
- Co za idiota! - krzyknął tata - kto dał mu prawo jazdy!?
Dziewczyna schyliła się w poszukiwaniu telefonu. Kiedy go znalazła, ze zdziwieniem ujrzała, że włączyło się na nim jakieś zdjęcie. Kiedy się przyjrzała zauważyła że na tym zdjęciu są The Wanted.
- Dziwne przecież nie oglądałam ich zdjęć... - szepnęła do siebie.
- Co ty gadasz? - zapytał Matt
- Eee.. nic co by cię ciekawiło. - powiedziała i schowała komórkę do kieszeni.
- Sieeeema! - krzyknął
- Aleś ty wielki - zdziwiła się Kate. - nie było cię 2 miesiące a urosłeś jak nie wiem...
Chłopak z zadowoleniem stanął obok siostry i stwierdził:
- Już cię przerosłem! - ucieszył się. - w koooońcu!
- Ale i tak jesteś młodszy.
- Ale wyższy!
- Ale nie dużo!
- Ile masz wzrostu? - zapytał.
- No 173. - odpowiedziała z zawachaniem.
- A ja 175! - krzyknął i podskoczył.
- Ale jesteś 3 lata młodszy i jesteś dzieciakiem.
- Ty też.
Zaczął padać deszcz, więc szybko zwinęli się do samochodu. Usadzając się w suchym i miłym miejscu Kate wyjęła komórkę. ehh.. nikt nie napisał.
- Ale pogoda. - warknął Matt. - w Hiszpani to cały czas się opalaliśmy i biegaliśmy po plaży, a tu... masakra.
- My też się cieszymy że wróciłeś synku.
Matt zaczął rozgadywać się jak to było ekstra i w ogóle, ale Kate już to nudziło. Napisała do Alice:
~ ' hej, co u Ciebie? '
Ale kuzynka nie odpisała. Pff.. no trudno. Ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
- A ty Kate? - zapytał Matt.
- C-co, co. - ożywiła się.
- Nico. - odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Ześwirowałeś w tej Hiszpanii.
- Taaatoo, włącz radio. - poprosił Matt.
Tata posłusznie włączył. Klik, klik... nic ciekawego nie leciało, aż nagle.
- The Wante... - i tata przełączył.
Kate się zerwała.
- Tato cofnij to!
Kiedy tata wrócił na poprzednią stację, Kate usłyszała tylko:
- ... no i tyle o The Wanted. Zajmijmy się teraz innymi gwiazdami. - powiedział facet w radiu.
- No dzięki. - warknęła dziewczyna i ze znudzeniem oparła głowę o szybę.
Wtedy zapiszczał jej telefon.
~ ` Kate pojedziesz ze mną jutro po sukienkę? ' ~ przeczytała.
- Mogę jechać jutro z Alice po sukienkę? - zapytała.
- E... no a czemu nie. - odpowiedziała mama. - A jaką sukienkę?
- No nie wiem, ale co mam lepszego do roboty. - westchnęła i odpisała szybko
~ ' Ok '
Nagle samochód się zatrzymał, wszyscy aż podskoczyli. Kate wyleciał nawet telefon z rąk.
- Co za idiota! - krzyknął tata - kto dał mu prawo jazdy!?
Dziewczyna schyliła się w poszukiwaniu telefonu. Kiedy go znalazła, ze zdziwieniem ujrzała, że włączyło się na nim jakieś zdjęcie. Kiedy się przyjrzała zauważyła że na tym zdjęciu są The Wanted.
- Dziwne przecież nie oglądałam ich zdjęć... - szepnęła do siebie.
- Co ty gadasz? - zapytał Matt
- Eee.. nic co by cię ciekawiło. - powiedziała i schowała komórkę do kieszeni.
piątek, 6 kwietnia 2012
Rozdział -12-
- Alice, co ty tu robisz? - zapytała Kate.
- Przyszłam na koncert The Wanted! - pisnęła kuzynka.
- C-co? Koncert w moim pokoju? - zapytała Kate. Wtedy się rozejrzała, nie była w swoim pokoju, ale na zewnątrz domu. - Ej no ja latam po dworze w piżamie?
- Cicho Kate! - uciszyła ją Alice.
Wtedy rozległa się dobrze znana jej piosenka. Odwróciła się. Ujrzała kilka wrzeszczących dziewczyn pod ich domem a na dachu.... na dachu stali The Wanted i śpiewali "Glad you came". Nie mogąc uwierzyć własnym oczom podeszła bliżej.
- Ej no co wy... weźcie na dół złaźcie! - pisnęła.
- Kate specjalnie dla ciebie przyszliśmy, nie cieszysz się!? - wrzasnął Nathan.
- Zaraz któryś z was spanie i nie będzie wam tak wesoło! - krzyknęła wystraszona. Ale chłopcy nadal sobie śpiewali, jak gdyby nigdy nic.
- Zejdźcie no!
- Uspokój się Kate. - krzyknął Max.
- Nie no ok, siedźcie tam sobie! Ja idę do domu i później nie będę was składać!
- Ok, schodzimy. - oznajmił Tom. - Kate się denerwuje.
Wszyscy zsunęli się z dachu jakby zjeżdżali na zjeżdżalni. Kate bardzo to zdziwiło, o co tu chodzi? Nagle wrzeszczące dziewczyny zniknęły. Zrobiło się cicho, no prawie. W głowie grało jej nadal "Glad you came". Odwróciła się, Alice też nie było. Kiedy popatrzyła przed siebie aż podskoczyła. Nath stał bardzo blisko niej, jak mogła nie zauważyć kiedy podszedł.
- Kate, kochanie.... - zaczął.
OTWORZYŁA OCZY. Nad nią stała jej mama.
- Kate, kochanie wstawaj bo się spóźnimy!
- Ale.. ale...
- Wstawaj! Budzę Cię już 15min!
- Ale... gdzie są The Wanted? - zapytała.
Mama popatrzyła na nią dziwnie.
- No na ścianie. - odpowiedziała i odsunęła się tak, że Kate ujrzała ich plakat.
- Uh.. to był sen. - szepnęła.
- Co ty tam mówisz?
- A nie nic...
- No to zbieraj się! Ileż można czekać!?
Dziewczyna posłusznie wstała z łóżka i poszła się umyć. Zamykając za sobą drzwi łazienki popatrzyła w lustro. Była jeszcze bardzo zaspana i nie wiedziała nadal o co chodzi.
Chwyciła szczoteczkę do zębów i wycisnęła trochę pasty. Zaczęła nudno szorować zęby. Zamykając przy tym oczy, tak by przynajmniej na stojąco jeszcze chwile sobie pospać. Minęło około 10min.
- Kate spiesz się! - krzyknęła mama.
Dziewczyna otworzyła oczy, spojrzała w lustro i kogo tam powinna ujrzeć? No tak, siebie.. ale ujrzała tam JAY'A! Przerażona wypluła pastę z wodą na lustro. Wtedy otworzyły się drzwi do łazienki.
- Ruchy!!! - pisnęła mama. Kiedy popatrzyła na lustro dodała - To teraz tak młodzież myje zęby?
Kate z rozdziawioną buzią patrzyła na nią nie wierząc w to, co zobaczyła w lustrze... To było dziwne, nie dość że miała taki dziwny sen to jeszcze zaczyna ich widzieć w lustrze! Mama zamknęła drzwi.
- "Może ja jestem nawiedzona jakaś" - pomyślała. Ze strachem popatrzyła w lustro, z pomiędzy ściekającej pasty do zębów ujrzała siebie.
Kiedy w końcu wyszła z łazienki i umyła lustro, poszła coś zjeść.
- Umyłaś lustro?
- No... - powiedziała i usiadła.
- Ale nie ma czasu na jedzenie! - pisnęła mama - po drodze coś zjemy.
- Ale gdzie my jedziemy?
Mama zmierzyła ją wzrokiem.
- Dziecko.. twój brat wraca z wycieczki, trzeba go odebrać, no nie?
- O lol to dzisiaj? - pisnęła.
- No tak, dzisiaj. O czym ty myślisz, no ja nie wiem po prostu... - powiedziała i popchnęła Kate w stronę wyjścia.
środa, 4 kwietnia 2012
Rozdział -11-
Minęły trzy tygodnie. Przez ten czas Kate nie rozmawiała z chłopakami. Rozumiała to, w końcu mieli wiele koncertów i zaproszeń do różnych programów. Na twitterze też ze sobą nie pisali, bo zepsuł się jej komputer. Czy to był już koniec znajomości? Nie.. po tym co się stało, po tym jak Nathan ją pocałował, to nie mógł być koniec. To mógł być dopiero początek.
- Kate, a ty? - zapytała nauczycielka.
Dziewczyna wyrwała się z zamyślenia.
- No tego.. no ten, ekhem... śledziona. - odpowiedziała bez namysłu.
Klasa się zaśmiała, nauczycielka też.
- To bardzo ciekawe, Sophie gra na gitarze, Adam na perkusji a ty na śledzionie... - powiedziała siadając za biurko. - Chyba pomyliły ci się lekcje panno. Jedyneczka się za takie coś należy.
- E... nie słyszałam pytania po prostu.
Nauczycielka spojrzała na nią spod okularów.
- Nie słyszałaś? No to trzeba było słyszeć.
- Takie banalne rady to może pani dawać swoim dzieciom. - warknęła poddenerwowana Kate.
- Słucham?
- Ugh.. nic. - odwarknęła.
Wieczorem wyszła z Alice do kina. Poszły na horror, wszyscy siedzieli w napięciu, patrząc jak główna bohaterka zostaje pozbawiona głowy. Nie wiadomo czemu, akurat wtedy Kate przypomniała sobie o jej pocałunku z Nath'em. Zaśmiała się.
- Co ty głupia? Przecież to nie było śmieszne! - warknęła Alice.
- Nie sory, o czymś sobie przypomniałam. - odpowiedziała nadal rozbawiona.
- No to sobie przypomnij o tym później, teraz oglądaj!
Film skończył się masakrycznie, wszyscy bohaterowie zostali nadziani w słoiki przez psychopatę.
- Ale czad no nie? Normalnie rzeźnia! - mówiła podekscytowana Alice.
- No...
- A ten koleś to fajne ciacho był no nie? Tylko szkoda że tak skończył.
- Który?
- No ten cały Jonatan.
- E... nie pamiętam.
Alice przystanęła.
- Te! Ty w ogóle patrzyłaś na ten film?
- No... - skłamała Kate. - rzeźnia, jak cholera!
- Ta...
Poszły dalej. Przystanęły sobie przy McDonald'zie. Patrząc na te pamiętne drzwi którymi przywaliła Nathan'owi znów zaczęła się śmiać.
- Ty jesteś nienormalna! - pisnęła Alice. - Cały dzień się śmiejesz jak jakaś głupia!
- Uwierz mi, nie tylko dziś mi tak odbija.
- Oh, słyszałam. Twoja mama mi mówiła, że już pare tygodni zachowujesz się jak świr.
- Ooo... tak Ci mówiła? To miło.
Zajęły stolik i kupiły sobie po hamburgerze.
- Kate... - szepnęła Alice. - Widzisz tego kolesia przy ladzie?
Kate zerknęła w wyznaczone miejsce. Za kasą stał jakiś koleś, wysoki napakowany blondyn.
- No.
- Fajny. Zaraz go poderwę, czekaj. - powiedziała Alice. - Poczekamy tylko na odpowiedni moment.
Akurat wtedy właśnie koleś wyszedł zza lady niosąc na tacy dwa hamburgery i colę. Alice wyskoczyła jak z procy. Poprawiła szybko włosy i szybkim krokiem ruszyła w jego stronę. Kiedy przechodziła obok, niby przypadkiem uderzyła w niego tak, że cała cola wylała się na jej białą bluzkę.
- Ups. - szepnęła
- Ojej, przepraszam! - krzyknął chłopak.
- Oj, to ja przepraszam. Powinnam była uważać.
- Nie, to moja wina.. - zaczął i odłożył tacę na stół.
Siedząca przy stoliku Kate patrzyła na swoją kuzynkę z dziwną miną.
- Żałosne. - powiedziała do siebie.
Jednak sprawa zrobiła się ciekawsza.
- Dlaczego ja mam takiego pecha przy ładnych dziewczynach!? - warknął.
Widać było że Alice się ożywiła.
- Jak mogę Ci to wynagrodzić? - zapytał zmieszany.
- Ty, ja, jutro. - odpowiedziała.
Więcej Kate już nie usłyszała, ale widać było że Alice napisała "ciachu" swój numer na kartce.
- No to do jutra.
Dziewczyna wróciła do stolika. Usiadła z dziwnym uśmieszkiem.
- A nie mogłaś po prostu podejść i zapytać czy nie chciałby się umówić? - zapytała Kate.
- Kochana, ty mnie nie pouczaj, ja jestem w tym ekspertem. - odpowiedziała wycierając chusteczką bluzkę.
- No właśnie widziałam. - zaśmiała się Kate i dopiła resztki coli.
- Kate, a ty? - zapytała nauczycielka.
Dziewczyna wyrwała się z zamyślenia.
- No tego.. no ten, ekhem... śledziona. - odpowiedziała bez namysłu.
Klasa się zaśmiała, nauczycielka też.
- To bardzo ciekawe, Sophie gra na gitarze, Adam na perkusji a ty na śledzionie... - powiedziała siadając za biurko. - Chyba pomyliły ci się lekcje panno. Jedyneczka się za takie coś należy.
- E... nie słyszałam pytania po prostu.
Nauczycielka spojrzała na nią spod okularów.
- Nie słyszałaś? No to trzeba było słyszeć.
- Takie banalne rady to może pani dawać swoim dzieciom. - warknęła poddenerwowana Kate.
- Słucham?
- Ugh.. nic. - odwarknęła.
Wieczorem wyszła z Alice do kina. Poszły na horror, wszyscy siedzieli w napięciu, patrząc jak główna bohaterka zostaje pozbawiona głowy. Nie wiadomo czemu, akurat wtedy Kate przypomniała sobie o jej pocałunku z Nath'em. Zaśmiała się.
- Co ty głupia? Przecież to nie było śmieszne! - warknęła Alice.
- Nie sory, o czymś sobie przypomniałam. - odpowiedziała nadal rozbawiona.
- No to sobie przypomnij o tym później, teraz oglądaj!
Film skończył się masakrycznie, wszyscy bohaterowie zostali nadziani w słoiki przez psychopatę.
- Ale czad no nie? Normalnie rzeźnia! - mówiła podekscytowana Alice.
- No...
- A ten koleś to fajne ciacho był no nie? Tylko szkoda że tak skończył.
- Który?
- No ten cały Jonatan.
- E... nie pamiętam.
Alice przystanęła.
- Te! Ty w ogóle patrzyłaś na ten film?
- No... - skłamała Kate. - rzeźnia, jak cholera!
- Ta...
Poszły dalej. Przystanęły sobie przy McDonald'zie. Patrząc na te pamiętne drzwi którymi przywaliła Nathan'owi znów zaczęła się śmiać.
- Ty jesteś nienormalna! - pisnęła Alice. - Cały dzień się śmiejesz jak jakaś głupia!
- Uwierz mi, nie tylko dziś mi tak odbija.
- Oh, słyszałam. Twoja mama mi mówiła, że już pare tygodni zachowujesz się jak świr.
- Ooo... tak Ci mówiła? To miło.
Zajęły stolik i kupiły sobie po hamburgerze.
- Kate... - szepnęła Alice. - Widzisz tego kolesia przy ladzie?
Kate zerknęła w wyznaczone miejsce. Za kasą stał jakiś koleś, wysoki napakowany blondyn.
- No.
- Fajny. Zaraz go poderwę, czekaj. - powiedziała Alice. - Poczekamy tylko na odpowiedni moment.
Akurat wtedy właśnie koleś wyszedł zza lady niosąc na tacy dwa hamburgery i colę. Alice wyskoczyła jak z procy. Poprawiła szybko włosy i szybkim krokiem ruszyła w jego stronę. Kiedy przechodziła obok, niby przypadkiem uderzyła w niego tak, że cała cola wylała się na jej białą bluzkę.
- Ups. - szepnęła
- Ojej, przepraszam! - krzyknął chłopak.
- Oj, to ja przepraszam. Powinnam była uważać.
- Nie, to moja wina.. - zaczął i odłożył tacę na stół.
Siedząca przy stoliku Kate patrzyła na swoją kuzynkę z dziwną miną.
- Żałosne. - powiedziała do siebie.
Jednak sprawa zrobiła się ciekawsza.
- Dlaczego ja mam takiego pecha przy ładnych dziewczynach!? - warknął.
Widać było że Alice się ożywiła.
- Jak mogę Ci to wynagrodzić? - zapytał zmieszany.
- Ty, ja, jutro. - odpowiedziała.
Więcej Kate już nie usłyszała, ale widać było że Alice napisała "ciachu" swój numer na kartce.
- No to do jutra.
Dziewczyna wróciła do stolika. Usiadła z dziwnym uśmieszkiem.
- A nie mogłaś po prostu podejść i zapytać czy nie chciałby się umówić? - zapytała Kate.
- Kochana, ty mnie nie pouczaj, ja jestem w tym ekspertem. - odpowiedziała wycierając chusteczką bluzkę.
- No właśnie widziałam. - zaśmiała się Kate i dopiła resztki coli.
wtorek, 27 marca 2012
Rozdział -10-
Poszukiwania nie trwały długo. Komórkę znaleźli pod ławką, leżała cała i zdrowa :)
- Uff... na szczęście, nikt jej nie wziął. - odetchnęła z ulgą Kate i schowała komórkę do kieszeni.
- To gdzie się wybieramy?
- Nie wiem...
- No musimy gdzieś Kate zabrać, jeszcze pomyśli, że jesteśmy nudziarzami. - odpowiedział Jay.
- Wcale tak nie pomyślę. - uspokoiła go. - i tak mi się wydaje, że zaraz mama po mnie przyjedzie, dzwoniła 7 razy.
Po kilku minutach, mama znów zadzwoniła. Kate odebrała i zaczęła jej tłumaczyć dlaczego nie mogła wcześniej odebrać, ale mama chyba nie bardzo jej wierzyła.
- No ile razy mam ci mówić, utknęłam w windzie z Nathan'em. - tłumaczyła. - przecież to się ludziom zdarza, no nie?
W końcu Kate usłyszała, że zaraz mama po nią jedzie i za chwilę będzie na miejscu, więc ma wyjść na zewnątrz.
Kiedy odłożyła telefon westchnęła głośno.
- Już jedzie. Jejku, co w tym dziwnego, że utknęłam w windzie?
- Wiesz, gdybyś utknęła sama, to może nie byłoby takiej afery. - zaśmiał się Max.
Kate popatrzyła na Nath'a.
- No wątpię. Muszę jeszcze do toalety. - oznajmiła.
- Iść przypilnować ci drzwi? - zaśmiał się Siva.
- Nie, sama sobie poradzę. - odpowiedziała i poszła w stronę wc. Już w miarę kojarzyła te liczne korytarze.
Całkiem szybko znalazła toaletę. Kiedy załatwiła swoje trudne sprawy, podeszła do umywalki. Umyła ręce i jak zwykle spojrzała w lustro. Poprawiła sobie włosy, pomalowała się błyszczykiem i wyszła. Dość mosno trzasnęła drzwiami. Wracając do chłopców ujrzała ich w tym miejscu gdzie ich zostawiła - przy drzwiach wyjściowych.
- Twoja mama już jest.
- Już? Musi być nieźle wkurzona. - zaśmiała się.
- No to co Kate, nie wiadomo kiedy się spotkamy, więc daj nam po buziaku - zaśmiał się Jay.
Dziewczyna kolejno uściskała i pocałowała w policzek Jay'a, Max'a, Sivę, Tom'a i przyszedł czas na Nath'a.
- No to cześć. - szepnęła i chciała pocałować go w policzek tak jak resztę, lecz wtedy on przytrzymał jej twarz i skierował w kierunku ust. Kate nie wiedziała jak i kiedy zaczęła się z nim całować. Tak się wczuli, że zapomnieli o tym że stoją na korytarzu pełnym ludzi. ♥
- No w końcu! - zaśmiali się chłopcy.
Usłyszała klakson. Oderwała się od Nathan'a.
Chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej Jay.
- No to leć już.
Mama znów zatrąbiła.
Rzuciła szybko "cześć" i wyszła. Przechodząc przez ulicę, obejrzała się w ich stronę i prawie wtedy potrąciło by ją auto. Jak zaczarowana wsiadła do samochodu.
- Po co ty dziecko masz ten telefon, po to żeby odbierać, prawda? No ale ty chyba nie po to go masz, więc po co? Ja w domu się martwię, zostawiłam cię z obcymi dla mnie facetami i co? No powiedz mi, powinnaś nawet sama do mnie zadzwonić i powiedzieć że żyjesz. - mówiła podminowana mama.- A tak w ogóle, to uważaj jak przechodzisz przez ulicę.
Tylko że Kate jej nie słuchała, złapała się za usta i oparła głowę o szybę. Czy to się zdarzyło na prawdę? Może to był sen? Uszczypnęła się - dość często to robiła. Z głupim uśmieszkiem stwierdziła, że to nie sen. Była tak podekscytowana, to był na prawdę ciekawy koniec dnia :)
- Uff... na szczęście, nikt jej nie wziął. - odetchnęła z ulgą Kate i schowała komórkę do kieszeni.
- To gdzie się wybieramy?
- Nie wiem...
- No musimy gdzieś Kate zabrać, jeszcze pomyśli, że jesteśmy nudziarzami. - odpowiedział Jay.
- Wcale tak nie pomyślę. - uspokoiła go. - i tak mi się wydaje, że zaraz mama po mnie przyjedzie, dzwoniła 7 razy.
Po kilku minutach, mama znów zadzwoniła. Kate odebrała i zaczęła jej tłumaczyć dlaczego nie mogła wcześniej odebrać, ale mama chyba nie bardzo jej wierzyła.
- No ile razy mam ci mówić, utknęłam w windzie z Nathan'em. - tłumaczyła. - przecież to się ludziom zdarza, no nie?
W końcu Kate usłyszała, że zaraz mama po nią jedzie i za chwilę będzie na miejscu, więc ma wyjść na zewnątrz.
Kiedy odłożyła telefon westchnęła głośno.
- Już jedzie. Jejku, co w tym dziwnego, że utknęłam w windzie?
- Wiesz, gdybyś utknęła sama, to może nie byłoby takiej afery. - zaśmiał się Max.
Kate popatrzyła na Nath'a.
- No wątpię. Muszę jeszcze do toalety. - oznajmiła.
- Iść przypilnować ci drzwi? - zaśmiał się Siva.
- Nie, sama sobie poradzę. - odpowiedziała i poszła w stronę wc. Już w miarę kojarzyła te liczne korytarze.
Całkiem szybko znalazła toaletę. Kiedy załatwiła swoje trudne sprawy, podeszła do umywalki. Umyła ręce i jak zwykle spojrzała w lustro. Poprawiła sobie włosy, pomalowała się błyszczykiem i wyszła. Dość mosno trzasnęła drzwiami. Wracając do chłopców ujrzała ich w tym miejscu gdzie ich zostawiła - przy drzwiach wyjściowych.
- Twoja mama już jest.
- Już? Musi być nieźle wkurzona. - zaśmiała się.
- No to co Kate, nie wiadomo kiedy się spotkamy, więc daj nam po buziaku - zaśmiał się Jay.
Dziewczyna kolejno uściskała i pocałowała w policzek Jay'a, Max'a, Sivę, Tom'a i przyszedł czas na Nath'a.
- No to cześć. - szepnęła i chciała pocałować go w policzek tak jak resztę, lecz wtedy on przytrzymał jej twarz i skierował w kierunku ust. Kate nie wiedziała jak i kiedy zaczęła się z nim całować. Tak się wczuli, że zapomnieli o tym że stoją na korytarzu pełnym ludzi. ♥
- No w końcu! - zaśmiali się chłopcy.
Usłyszała klakson. Oderwała się od Nathan'a.
Chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej Jay.
- No to leć już.
Mama znów zatrąbiła.
Rzuciła szybko "cześć" i wyszła. Przechodząc przez ulicę, obejrzała się w ich stronę i prawie wtedy potrąciło by ją auto. Jak zaczarowana wsiadła do samochodu.
- Po co ty dziecko masz ten telefon, po to żeby odbierać, prawda? No ale ty chyba nie po to go masz, więc po co? Ja w domu się martwię, zostawiłam cię z obcymi dla mnie facetami i co? No powiedz mi, powinnaś nawet sama do mnie zadzwonić i powiedzieć że żyjesz. - mówiła podminowana mama.- A tak w ogóle, to uważaj jak przechodzisz przez ulicę.
Tylko że Kate jej nie słuchała, złapała się za usta i oparła głowę o szybę. Czy to się zdarzyło na prawdę? Może to był sen? Uszczypnęła się - dość często to robiła. Z głupim uśmieszkiem stwierdziła, że to nie sen. Była tak podekscytowana, to był na prawdę ciekawy koniec dnia :)
piątek, 23 marca 2012
Rozdział -9-
Zamówili spaghetti. Jay pierwszy sięgnął po sos i zaczął go lać..lać i lać...
- Ej no Jay, zostaw trochę sosu! - oburzył się Tom.
- Ale ja lubię jak mi spaghetti pływa!
- To nie zupa. - wtrącił się Max i zabrał Jay'owi sos.
Wszyscy polali sobie spaghetti i zaczęli wcinać.
Kate, która siedziała w środku pomiędzy Sivą a Tom'em czuła że Nath co chwilę na nią zerka i przez to nie umiała jeść.
- Nie smakuje Ci Kate? - zapytał Max.
- Smakuje. - odpowiedziała szybko.
- Bo jak nie, to ja chętnie zjem po tobie. - zaśmiał się Jay.
- Daj dziewczynie zjeść...
Kiedy wszyscy dokończyli swoje porcje, odnieśli talerze i jeszcze na chwilę usiedli.
Wtedy zadzwoniła komórka Tom'a.
- To Kelsey. - powiedział i odebrał.
W tym momencie Kate nerwowo dotknęła swoich kieszeni.
- Co jest?
- Nie mam komórki, musiałam zostawić ją na dole jak siedziałam z mamą. - odpowiedziała i zaczęła przedzierać się przez chłopców. - Zaraz wracam.
- To Nath pójdzie z tobą! - krzyknął Siva i popchnął Nathan'a w jej stronę.
- No własnie, pójdę z tobą. - dodał zmieszany chłopak i razem z Kate wyszedł z restauracji.
Ruszyli w stronę windy. Korytarz nie był długi więc po kilku sekundach znaleźli się w windzie. Kate wcisnęła przycisk i winda ruszyła. Stanęła sobie obok Natha i gdy odwróciła się do lustra za nimi, przypadkiem dotknęła jego ręki. Poczerwieniała i udała że nie zauważyła tego.
- Mam nadzieję, że ta komórka jeszcze tam jest. - skrzywiła się.
Nath chciał coś odpowiedziec ale wtedy winda się zatrzymała.
Kate pobladła.
- Stoimy? - zapytała przerażona.
- No chyba tak... - odpowiedział i podszedł do drzwi.
- O matko, zginiemy! - zaczęła piszczeć i usiadła na ziemi w kącie.
- Kate uspokój się. - zaśmiał się.
Podszedł do przycisków i wcisnął czerwony z dzwonkiem.
- Widzisz, zaraz ktoś po nas przyjdzie. - powiedział.
- Skąd wiesz.. ja słyszałam kiedyś, że jakaś kobieta siedziała 8 dni w windzie i ledwo co przeżyła. - dodała shisteryzowanym głosem.
- Spokojnie, my posiedzimy najwyżej 10min. - próbował ją uspokoić.
Po 15min.
- Gdzie oni są?
- Nie wiem. - odpowiedział i zaczął znowu wciskać przycisk z dzwonkiem.
Nagle zgasło światło w windzie.
- To koniec Nath, to koniec... - zaczęła znowu histeryzować.
- Czekaj, zadzwonię do chłopaków. - powiedział i gdy wyciągał komórkę upadła mu na ziemię.
- Super - warknął i na kolanach zaczął jej szukać.
Nic nie było widać. Było ciemno jak w... ciemności :)
Po chwili:
- Mam! - krzyknął.
Szybko wybrał jakiś numer.
- Max! Zatrzasnęliśmy się w windzie.. - zaczął i opowiedział całą zaistniałą sytuację.
Kiedy się rozłączył, Kate z ulgą westchnęła.
- A widzisz... przeżyjemy. - zaśmiał się.
- No, chyba jednak tak... - odpowiedziała już uspokojona.
Chwilę musieli poczekać i nagle zapaliło się światło. Winda ruszyła.
- No w końcu - szepnęła.
- W końcu? - zaśmiał się. - Nie chciałaś dłużej ze mną siedzieć?
- Nie powiedziałam tego. - oburzyła się.
Kiedy drzwi się otworzyły, wyszli z ulgą. Przed windą stali chłopcy.
- No witamy, witamy! - powitał ich Tom.
- Ej no Jay, zostaw trochę sosu! - oburzył się Tom.
- Ale ja lubię jak mi spaghetti pływa!
- To nie zupa. - wtrącił się Max i zabrał Jay'owi sos.
Wszyscy polali sobie spaghetti i zaczęli wcinać.
Kate, która siedziała w środku pomiędzy Sivą a Tom'em czuła że Nath co chwilę na nią zerka i przez to nie umiała jeść.
- Nie smakuje Ci Kate? - zapytał Max.
- Smakuje. - odpowiedziała szybko.
- Bo jak nie, to ja chętnie zjem po tobie. - zaśmiał się Jay.
- Daj dziewczynie zjeść...
Kiedy wszyscy dokończyli swoje porcje, odnieśli talerze i jeszcze na chwilę usiedli.
Wtedy zadzwoniła komórka Tom'a.
- To Kelsey. - powiedział i odebrał.
W tym momencie Kate nerwowo dotknęła swoich kieszeni.
- Co jest?
- Nie mam komórki, musiałam zostawić ją na dole jak siedziałam z mamą. - odpowiedziała i zaczęła przedzierać się przez chłopców. - Zaraz wracam.
- To Nath pójdzie z tobą! - krzyknął Siva i popchnął Nathan'a w jej stronę.
- No własnie, pójdę z tobą. - dodał zmieszany chłopak i razem z Kate wyszedł z restauracji.
Ruszyli w stronę windy. Korytarz nie był długi więc po kilku sekundach znaleźli się w windzie. Kate wcisnęła przycisk i winda ruszyła. Stanęła sobie obok Natha i gdy odwróciła się do lustra za nimi, przypadkiem dotknęła jego ręki. Poczerwieniała i udała że nie zauważyła tego.
- Mam nadzieję, że ta komórka jeszcze tam jest. - skrzywiła się.
Nath chciał coś odpowiedziec ale wtedy winda się zatrzymała.
Kate pobladła.
- Stoimy? - zapytała przerażona.
- No chyba tak... - odpowiedział i podszedł do drzwi.
- O matko, zginiemy! - zaczęła piszczeć i usiadła na ziemi w kącie.
- Kate uspokój się. - zaśmiał się.
Podszedł do przycisków i wcisnął czerwony z dzwonkiem.
- Widzisz, zaraz ktoś po nas przyjdzie. - powiedział.
- Skąd wiesz.. ja słyszałam kiedyś, że jakaś kobieta siedziała 8 dni w windzie i ledwo co przeżyła. - dodała shisteryzowanym głosem.
- Spokojnie, my posiedzimy najwyżej 10min. - próbował ją uspokoić.
Po 15min.
- Gdzie oni są?
- Nie wiem. - odpowiedział i zaczął znowu wciskać przycisk z dzwonkiem.
Nagle zgasło światło w windzie.
- To koniec Nath, to koniec... - zaczęła znowu histeryzować.
- Czekaj, zadzwonię do chłopaków. - powiedział i gdy wyciągał komórkę upadła mu na ziemię.
- Super - warknął i na kolanach zaczął jej szukać.
Nic nie było widać. Było ciemno jak w... ciemności :)
Po chwili:
- Mam! - krzyknął.
Szybko wybrał jakiś numer.
- Max! Zatrzasnęliśmy się w windzie.. - zaczął i opowiedział całą zaistniałą sytuację.
Kiedy się rozłączył, Kate z ulgą westchnęła.
- A widzisz... przeżyjemy. - zaśmiał się.
- No, chyba jednak tak... - odpowiedziała już uspokojona.
Chwilę musieli poczekać i nagle zapaliło się światło. Winda ruszyła.
- No w końcu - szepnęła.
- W końcu? - zaśmiał się. - Nie chciałaś dłużej ze mną siedzieć?
- Nie powiedziałam tego. - oburzyła się.
Kiedy drzwi się otworzyły, wyszli z ulgą. Przed windą stali chłopcy.
- No witamy, witamy! - powitał ich Tom.
sobota, 17 marca 2012
Rozdział -8-
Co z tego że występ nie udał się? Na początku, Kate trochę się tym przejęła, lecz gdy ujrzała Jay'a od razu humor się jej poprawił. Miło dyskutując z chłopakiem, przypomniała sobie, że przecież mama na nią czeka. Co teraz? Chciała jeszcze spotkać się z resztą chłopaków.
- Moja mama na mnie czeka. - powiedziała. - Miałam iść tylko do ubikacji i wracać, bo już jedziemy.
- Co? O nie.. no to chodź, powiemy Twojej mamie że my Cię odwieziemy do domu. - powiedział i ruszył w stronę korytarza.
- Wątpię że się zgodzi. - mówiła Kate nie nadążając za wielkimi krokami Jay'a.
Kiedy razem doszli do korytarza, w ich stronę rzuciła się mama Kate.
- Ileż można czekać?
- Mamo bo...
- Nie ma czasu, jedziemy. - powiedziała i chyba wtedy zauważyła Jay'a - a pan to kto?
- Jay McGuiness - przedstawił się i podał mamie Kate rękę.
- Niewiele mi to mówi.
- To jest Jay z The Wanted mamo!
Wtedy mama się zamyśliła.
- The Wanted? Tego zespołu?
- No tak, tak!
- Ooh, no to miło mi bardzo poznać. Kate Was uwielbia. Niestety my już musimy jechać.
- No własnie, chciałabym jeszcze tu zostać - powiedziała Kate.
- Dziecko, ja nie będę miała czasu po Ciebie później przyjechać.
- To my ją odwieziemy! - wtrącił się Jay.
Mama Kate zmierzyła go wzrokiem.
- No nie wiem... ja pana nie znam.
- Ja pani też. - zaśmiał się.
- Mamo, ale ja go znam. No proszę, pozwól mi zostać.
- I co? Będziesz wracała sama z czterema facetami do domu?
- Z pięcioma. - poprawił ją Jay.
- Oh, no to jeszcze lepiej.
Kate popatrzyła na nią proszącym wzrokiem, zawsze działał na mamę, ale czy teraz zadziała?
- Kate..
- Mamo, ja ich znam. Przecież nic mi nie zrobią.
- Ile ich znasz? Ile razy ich spotkałaś, dwa, trzy? - szepnęła do niej mama.
- Mam już 17 lat, nie jestem głupia! - pisnęła dziewczyna.
- Ohh, nie mam czasu się z tobą kłócić.
- No to już leć. - popchnęła Kate w stronę wyjścia mamę.
Mama na chwilę jeszcze przystanęła, nie chciała zostawić córki z nieznanymi jej osobami.
- Wiesz co, ja po Ciebie przyjadę. Nie będą Cię obcy ludzie do domu odwozić. - szepnęła jej do ucha mama. - Możesz zostać. Przyjadę po Ciebie pod wieczór.
- O dzięki Ci mamo. - powiedziała Kate i uściskała mamę.
- Proszę jej pilnować. - dodała jeszcze mama wychodząc.
- Zrozumiano! - odpowiedział Jay.
Kiedy mama wyszła, Kate razem z Jayem poszła poszukać chłopaków.
- Było trudno. - Westchnęła.
- Ale się udało.
Idąc długim korytarzem, ujrzeli automat. Jay'owi zachciało się pić i podeszli do niego. Wrzucił monetę i wcisnął przycisk Pepsi.
- Chcesz też coś? - zapytał.
- Nie, dzięki.
Wtedy usłyszała głośne śmiechy i rozmowy. Wielkie drzwi się otworzyły i zza nich wyszli Siva, Tom, Nath i Max z puszkami coca-coli.
- Chłopcy! - pisnęła i rzuciła się w ich stronę.
Po kolei uściskała każdego z nich.
- Co tam Kate? - zapytał Tom.
- Widzieliśmy Cię! A ty nie powiedziałaś nam że śpiewasz! - dodał Max.
- Nie lubię się tym chwalić...
- Ale masz czym. Byłaś świetna. - przerwał jej Siva
- Dzięki.
- My własnie szukamy Jay'a a on sobie z tobą chodzi. Mam być zazdrosny? - zaśmiał się Nath.
- Zazdrosny? - zapytała Kate ze zdziwieniem.
"Mam być zazdrosny?" ciągle słyszała te słowa w myślach. O co mu chodziło?
- To wy się gdzieś szlajacie. - odpowiedział Jay wyrzucając puszkę pepsi.
- To teraz się wszyscy razem poszlajamy.
-No, to co Kate, jesteś głodna? - zapytał Tom.
Wtedy poczuła dopiero pustkę w żołądku.
- No w sumie, to tak.
- Dobrze się składa, bo my też. - powiedział Siva.
- No to idziemy! - powiedzieli razem Tom i Max.
Razem z chłopcami, Kate ruszyła korytarzem do windy. Gdy weszli do niej, Tom wcisnął przycisk 4.
- Maksimum 250kg. - przeczytał Jay. - Mam nadzieję że nie ważymy więcej. - zaśmiał się.
Winda się otworzyła. Ruszyli przed siebie. Idąc tak i dyskutując, w pewnym momencie Siva upadł.
- Co ty Siva, wszystko ok? - zapytał Max.
- Ziemia się zatrzęsła. - odpowiedział chłopak i pozbierał się z ziemi.
Na końcu korytarza, znajdowała się wielka, jasna restauracja. Kiedy weszli do środka, zajęli stół przy oknie.
- Nie no Max, ja chcę usiąść z brzegu! - pisnął Tom.
- Nie! ja często chodzę do wc, więc muszę mieć blisko. -zauważył Max. - wskakuj do środka.
*Sorki że nie pisałam aż tydzień, nie miałam zbytnio czasu. Nadrobię to! :)
- Moja mama na mnie czeka. - powiedziała. - Miałam iść tylko do ubikacji i wracać, bo już jedziemy.
- Co? O nie.. no to chodź, powiemy Twojej mamie że my Cię odwieziemy do domu. - powiedział i ruszył w stronę korytarza.
- Wątpię że się zgodzi. - mówiła Kate nie nadążając za wielkimi krokami Jay'a.
Kiedy razem doszli do korytarza, w ich stronę rzuciła się mama Kate.
- Ileż można czekać?
- Mamo bo...
- Nie ma czasu, jedziemy. - powiedziała i chyba wtedy zauważyła Jay'a - a pan to kto?
- Jay McGuiness - przedstawił się i podał mamie Kate rękę.
- Niewiele mi to mówi.
- To jest Jay z The Wanted mamo!
Wtedy mama się zamyśliła.
- The Wanted? Tego zespołu?
- No tak, tak!
- Ooh, no to miło mi bardzo poznać. Kate Was uwielbia. Niestety my już musimy jechać.
- No własnie, chciałabym jeszcze tu zostać - powiedziała Kate.
- Dziecko, ja nie będę miała czasu po Ciebie później przyjechać.
- To my ją odwieziemy! - wtrącił się Jay.
Mama Kate zmierzyła go wzrokiem.
- No nie wiem... ja pana nie znam.
- Ja pani też. - zaśmiał się.
- Mamo, ale ja go znam. No proszę, pozwól mi zostać.
- I co? Będziesz wracała sama z czterema facetami do domu?
- Z pięcioma. - poprawił ją Jay.
- Oh, no to jeszcze lepiej.
Kate popatrzyła na nią proszącym wzrokiem, zawsze działał na mamę, ale czy teraz zadziała?
- Kate..
- Mamo, ja ich znam. Przecież nic mi nie zrobią.
- Ile ich znasz? Ile razy ich spotkałaś, dwa, trzy? - szepnęła do niej mama.
- Mam już 17 lat, nie jestem głupia! - pisnęła dziewczyna.
- Ohh, nie mam czasu się z tobą kłócić.
- No to już leć. - popchnęła Kate w stronę wyjścia mamę.
Mama na chwilę jeszcze przystanęła, nie chciała zostawić córki z nieznanymi jej osobami.
- Wiesz co, ja po Ciebie przyjadę. Nie będą Cię obcy ludzie do domu odwozić. - szepnęła jej do ucha mama. - Możesz zostać. Przyjadę po Ciebie pod wieczór.
- O dzięki Ci mamo. - powiedziała Kate i uściskała mamę.
- Proszę jej pilnować. - dodała jeszcze mama wychodząc.
- Zrozumiano! - odpowiedział Jay.
Kiedy mama wyszła, Kate razem z Jayem poszła poszukać chłopaków.
- Było trudno. - Westchnęła.
- Ale się udało.
Idąc długim korytarzem, ujrzeli automat. Jay'owi zachciało się pić i podeszli do niego. Wrzucił monetę i wcisnął przycisk Pepsi.
- Chcesz też coś? - zapytał.
- Nie, dzięki.
Wtedy usłyszała głośne śmiechy i rozmowy. Wielkie drzwi się otworzyły i zza nich wyszli Siva, Tom, Nath i Max z puszkami coca-coli.
- Chłopcy! - pisnęła i rzuciła się w ich stronę.
Po kolei uściskała każdego z nich.
- Co tam Kate? - zapytał Tom.
- Widzieliśmy Cię! A ty nie powiedziałaś nam że śpiewasz! - dodał Max.
- Nie lubię się tym chwalić...
- Ale masz czym. Byłaś świetna. - przerwał jej Siva
- Dzięki.
- My własnie szukamy Jay'a a on sobie z tobą chodzi. Mam być zazdrosny? - zaśmiał się Nath.
- Zazdrosny? - zapytała Kate ze zdziwieniem.
"Mam być zazdrosny?" ciągle słyszała te słowa w myślach. O co mu chodziło?
- To wy się gdzieś szlajacie. - odpowiedział Jay wyrzucając puszkę pepsi.
- To teraz się wszyscy razem poszlajamy.
-No, to co Kate, jesteś głodna? - zapytał Tom.
Wtedy poczuła dopiero pustkę w żołądku.
- No w sumie, to tak.
- Dobrze się składa, bo my też. - powiedział Siva.
- No to idziemy! - powiedzieli razem Tom i Max.
Razem z chłopcami, Kate ruszyła korytarzem do windy. Gdy weszli do niej, Tom wcisnął przycisk 4.
- Maksimum 250kg. - przeczytał Jay. - Mam nadzieję że nie ważymy więcej. - zaśmiał się.
Winda się otworzyła. Ruszyli przed siebie. Idąc tak i dyskutując, w pewnym momencie Siva upadł.
- Co ty Siva, wszystko ok? - zapytał Max.
- Ziemia się zatrzęsła. - odpowiedział chłopak i pozbierał się z ziemi.
Na końcu korytarza, znajdowała się wielka, jasna restauracja. Kiedy weszli do środka, zajęli stół przy oknie.
- Nie no Max, ja chcę usiąść z brzegu! - pisnął Tom.
- Nie! ja często chodzę do wc, więc muszę mieć blisko. -zauważył Max. - wskakuj do środka.
*Sorki że nie pisałam aż tydzień, nie miałam zbytnio czasu. Nadrobię to! :)
czwartek, 8 marca 2012
Rozdział -7-
Minęło trochę czasu od koncertu, dokładnie jakieś dwa, trzy tygodnie. Przez ten czas, Kate kontaktowała się z chłopakami przez twittera i czasem ze sobą rozmawiali. Do tego jeszcze rodzice sprawili Kate niespodziankę, która nie bardzo się jej spodobała- zapisali ją na casting do reklamy. Miała zaśpiewać piosenkę do reklamy mleka. Dziewczynie nie spodobał się ten pomysł, przecież rodzice wiedzieli że wstydzi się śpiewać przed wielką ilością osób i to jeszcze obcą. Do tego jeszcze, nie zapytali jej czy w ogóle chciałaby iść na taki casting. No ale cóż, rodzice jak postanowili, tak zrobili. Wkurzyła się na nich, ale wiedziała że oni chcą po prostu by ktoś zauważył jej talent.
W końcu nadszedł ten dzień, dzień castingu - sobota.
- Cała się trzęsę. - powiedziała siedząc jeszcze w aucie.
- No co Ty, będzie dobrze. - powiedziała mama łapiąc ją pocieszająco za rękę.
Dziewczyna popatrzyła przez okno. Pogoda była okropna, było pochmurnie i padał deszcz. Do tego, jeszcze ten głupi casting.
Razem z rodzicami, weszła do wielkiego budynku. Już w środku czuć było napięcie wielu ludzi. Większość siedziała na ławkach i nerwowo czekała na swoją kolej. Niektórzy jednak nie stresowali się, Kate zazdrościła im tego, bo ona trzęsła się jak galareta. Usiadła obok jakiejś dziewczynki, miała około 10-11 lat.
- Głos mi będzie drżał. - pisnęła do mamy.
- Ah, przestań. Nie masz się o co martwić.
Kate wyobraziła sobie tą scenę: wielka, taka że nie da się jej ogarnąć, a przed nią setki ludzi którzy albo ją wyśmieją albo będą bić brawa.
Kate wyobraziła sobie tą scenę: wielka, taka że nie da się jej ogarnąć, a przed nią setki ludzi którzy albo ją wyśmieją albo będą bić brawa.
Na korytarzu zrobiła się cisza. Nagle wielkie czarne drzwi się otworzyły. Wyjrzała z nich niska kobieta z jakąś kartką.
- Mhm... Josh Lemberth - przeczytała i razem z podstarzałym facetem zniknęła za drzwiami.
~
Po 15min. facet wyszedł zza drzwi.
- I jak? - zapytała jakaś kobieta (chyba była jego żoną)
- Nic. Powiedzieli że jestem za słaby.
- Mamo, mamo idźmy stąd - szepnęła Kate - i tak mnie nie wezmą.
- Oh, już jesteśmy, to zostaniemy.
Ludzie wchodzili i wychodzili. Większość wracała ze smutną miną, ale niektórzy wychodzili całkiem zadowoleni, choć się nie załapali do reklamy. Wielkie czarne drzwi otworzyły się ponownie:
- Kate Walters - powiedziała niska blondynka.
Kate zbladła.
- No teraz Ty, powodzenia! - pisnęła podekscytowana mama.
Dziewczyna niepewnie wstała z ławki i poszła w stronę z której wywołano jej imię. Niska blondynka zamknęła za nimi drzwi.
- Nie martw się. - powiedziała
Kate pokiwała głową bez słowa
- Kiedy mam wejść?
- No już, już.
Niska kobieta wypchnęła Kate na scenę. Dziewczynę zatkało. Ujrzała trójkę ludzi, jakąś starszą kobietę, mężczyznę i jakąś dziewczynę - taki był skład jury. Za nimi nie było tak wielu ludzi jak Kate sobie wyobrażała, było ciemno, więc nie widziała ich dokładnie. Niepewnie podeszła do mikrofonu.
- Więc, kogo tu mamy... - zaczął mężczyzna.
- Dziecko, przedstaw się.
- K-Kate Walters.
Mężczyzna zaczął czytać z kartki:
- A więc Kate, 17lat z Liverpoolu. Zgadza się?
Kate pokiwała głową.
- Tak, zgadza się.
- Co zaśpiewasz? - zapytała starsza kobieta, która nie wyglądała zbyt sympatycznie.
- Piosenkę... - zaczęła i na chwilę głos ugrzązł jej w gardle.
- No to tego się domyślamy, a dokładniej? - zapytał facet.
- "I'll be your strength" od The Wanted.
- Ok.
Wszyscy ucichli. Rozległa się muzyka. Kate wzięła głęboki oddech i zaczęła śpiewać. Nie było tak trudno jak sobie wyobrażała. Po prostu nie myślała o tym że ktoś obcy jej słucha, śpiewała sobie swobodnie, tak jak w domu przed kompem. Kiedy skończyła, zauważyła że już tak nie drży.
Uśmiechnęła się niepewnie.
- No... - zaczęła starsza kobieta - nie powiem że źle... ale usłyszałam w środku trochę fałszowałaś.
- A mi się podobało. - powiedziała dziewczyna siedząca na środku.
- Według mnie, było bardzo dobrze, ale myślę że... - zaczął facet
- Wydaje mi się dziecko, że to nie Twój czas. - powiedziała sztywno starsza kobieta.
Kate się uśmiechnęła.
" Dobra bierzcie mnie, albo nie bo do kibelka muszę " - pomyślała.
- Masz bardzo ładny głos, ale chyba nie pasujesz do tej reklamy. - powiedział facet.
- A ja sądzę że ona świetnie pasuje! - oburzyła się dziewczyna po środku.
- Nie, kochana nie... - poklepała koleżankę obok staruszka.
Kate się skrzywiła.
- No dobrze, to dziękujemy Kate.
- Dziękuję.
Zbiegła ze sceny, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Wyszła zza tych strasznych czarnych drzwi a mama od razu rzuciła się w jej stronę.
- I jak!?
- Nie wzięli mnie.
- Co? A to idioci! Nie znają się! nie przejmuj się kochanie. - pocieszyła ją mama.
- Trudno... gdzie tu jest wc?
Mama wzruszyła ramionami.
- Tam trzeba iść za te drzwi i prosto cały czas i jest toaleta. - powiedziała jakaś kobieta czekająca na swoją kolej.
- Oh, dziękuję. - powiedziała Kate i poszła w wyznaczonym kierunku. Poszła prosto, przeszła przez drzwi... szła nadal prosto, prosto...
- Gdzie ten kibel? - syknęła.
do tego, jeszcze nikogo tam nie było, więc nie miała kogo zapytać. Pobłądziła trochę, ale w końcu dotarła do ubikacji.
- No nareszcie!
Po załatwieniu spraw w kibelku, najpierw umyła ręce i wyszła z ubikacji. Idąc innym korytarzem usłyszała znaną jej piosenkę "Lightning" odwróciła się i tak się zasłuchała że chwilę szła tyłem. Wtedy do kogoś dobiła.
Odwróciła się.
- Jay! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Kate, cześć!
- Co Ty tu robisz? - zdziwiła się.
Chłopak przeczesał ręką włosy.
- Przyjechaliśmy obejrzeć casting do tej reklamy. Lubimy mleko, więc wszędzie gdzie jest coś z nim związanego, to my tam jesteśmy. - odpowiedział
- Czyli reszta też tu jest?
- No jasne... - zaczął - A ty, nic nie powiedziałaś że idziesz na casting. - roztrzepał jej włosy.
- No jakoś nie było okazji. - powiedziała poprawiając włosy.
- Trzeba przyznać, masz talent. Dziwię się że Cię nie wybrali.
- To nie mój czas. - zaśmiała się.
Głośno westchnęła.
- Widocznie mi nie wyszło...
- Nie wyszło? Świetnie zaśpiewałaś. Reszta też była zachwycona, a szczególnie Nathan. - zaśmiał się - siedział jak zaczarowany.
Kate niepewnie się uśmiechnęła i poczuła że zaś robi się czerwona.
- I jak? - zapytała jakaś kobieta (chyba była jego żoną)
- Nic. Powiedzieli że jestem za słaby.
- Mamo, mamo idźmy stąd - szepnęła Kate - i tak mnie nie wezmą.
- Oh, już jesteśmy, to zostaniemy.
Ludzie wchodzili i wychodzili. Większość wracała ze smutną miną, ale niektórzy wychodzili całkiem zadowoleni, choć się nie załapali do reklamy. Wielkie czarne drzwi otworzyły się ponownie:
- Kate Walters - powiedziała niska blondynka.
Kate zbladła.
- No teraz Ty, powodzenia! - pisnęła podekscytowana mama.
Dziewczyna niepewnie wstała z ławki i poszła w stronę z której wywołano jej imię. Niska blondynka zamknęła za nimi drzwi.
- Nie martw się. - powiedziała
Kate pokiwała głową bez słowa
- Kiedy mam wejść?
- No już, już.
Niska kobieta wypchnęła Kate na scenę. Dziewczynę zatkało. Ujrzała trójkę ludzi, jakąś starszą kobietę, mężczyznę i jakąś dziewczynę - taki był skład jury. Za nimi nie było tak wielu ludzi jak Kate sobie wyobrażała, było ciemno, więc nie widziała ich dokładnie. Niepewnie podeszła do mikrofonu.
- Więc, kogo tu mamy... - zaczął mężczyzna.
- Dziecko, przedstaw się.
- K-Kate Walters.
Mężczyzna zaczął czytać z kartki:
- A więc Kate, 17lat z Liverpoolu. Zgadza się?
Kate pokiwała głową.
- Tak, zgadza się.
- Co zaśpiewasz? - zapytała starsza kobieta, która nie wyglądała zbyt sympatycznie.
- Piosenkę... - zaczęła i na chwilę głos ugrzązł jej w gardle.
- No to tego się domyślamy, a dokładniej? - zapytał facet.
- "I'll be your strength" od The Wanted.
- Ok.
Wszyscy ucichli. Rozległa się muzyka. Kate wzięła głęboki oddech i zaczęła śpiewać. Nie było tak trudno jak sobie wyobrażała. Po prostu nie myślała o tym że ktoś obcy jej słucha, śpiewała sobie swobodnie, tak jak w domu przed kompem. Kiedy skończyła, zauważyła że już tak nie drży.
Uśmiechnęła się niepewnie.
- No... - zaczęła starsza kobieta - nie powiem że źle... ale usłyszałam w środku trochę fałszowałaś.
- A mi się podobało. - powiedziała dziewczyna siedząca na środku.
- Według mnie, było bardzo dobrze, ale myślę że... - zaczął facet
- Wydaje mi się dziecko, że to nie Twój czas. - powiedziała sztywno starsza kobieta.
Kate się uśmiechnęła.
" Dobra bierzcie mnie, albo nie bo do kibelka muszę " - pomyślała.
- Masz bardzo ładny głos, ale chyba nie pasujesz do tej reklamy. - powiedział facet.
- A ja sądzę że ona świetnie pasuje! - oburzyła się dziewczyna po środku.
- Nie, kochana nie... - poklepała koleżankę obok staruszka.
Kate się skrzywiła.
- No dobrze, to dziękujemy Kate.
- Dziękuję.
Zbiegła ze sceny, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Wyszła zza tych strasznych czarnych drzwi a mama od razu rzuciła się w jej stronę.
- I jak!?
- Nie wzięli mnie.
- Co? A to idioci! Nie znają się! nie przejmuj się kochanie. - pocieszyła ją mama.
- Trudno... gdzie tu jest wc?
Mama wzruszyła ramionami.
- Tam trzeba iść za te drzwi i prosto cały czas i jest toaleta. - powiedziała jakaś kobieta czekająca na swoją kolej.
- Oh, dziękuję. - powiedziała Kate i poszła w wyznaczonym kierunku. Poszła prosto, przeszła przez drzwi... szła nadal prosto, prosto...
- Gdzie ten kibel? - syknęła.
do tego, jeszcze nikogo tam nie było, więc nie miała kogo zapytać. Pobłądziła trochę, ale w końcu dotarła do ubikacji.
- No nareszcie!
Po załatwieniu spraw w kibelku, najpierw umyła ręce i wyszła z ubikacji. Idąc innym korytarzem usłyszała znaną jej piosenkę "Lightning" odwróciła się i tak się zasłuchała że chwilę szła tyłem. Wtedy do kogoś dobiła.
Odwróciła się.
- Jay! - pisnęła i rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Kate, cześć!
- Co Ty tu robisz? - zdziwiła się.
Chłopak przeczesał ręką włosy.
- Przyjechaliśmy obejrzeć casting do tej reklamy. Lubimy mleko, więc wszędzie gdzie jest coś z nim związanego, to my tam jesteśmy. - odpowiedział
- Czyli reszta też tu jest?
- No jasne... - zaczął - A ty, nic nie powiedziałaś że idziesz na casting. - roztrzepał jej włosy.
- No jakoś nie było okazji. - powiedziała poprawiając włosy.
- Trzeba przyznać, masz talent. Dziwię się że Cię nie wybrali.
- To nie mój czas. - zaśmiała się.
Głośno westchnęła.
- Widocznie mi nie wyszło...
- Nie wyszło? Świetnie zaśpiewałaś. Reszta też była zachwycona, a szczególnie Nathan. - zaśmiał się - siedział jak zaczarowany.
Kate niepewnie się uśmiechnęła i poczuła że zaś robi się czerwona.
wtorek, 6 marca 2012
Rozdział -6-
Było już bardzo ciemno, księżyc był w pełni, a na niebie było mnóstwo gwiazd.
- Coś Ci spadło. - powiedział i podniósł jej telefon.
- Ojej, dzięki.
Wtedy usłyszeli pisk w telefonie Kate.
- Aaaa! Kate! Kate! Czy ja słyszałam Nathana Sykesa?
Kate złapała oddech.
- No z tego co widzę... to tak.
- Aaaa! Powiedz że ich kocham, wszystkich!
- Dobra...
Kate się rozłączyła.
- Kocha Was.
- Nie dało się nie usłyszeć. - zaśmiał się.
- Często tak chodzisz i ludzi straszysz? - zapytała.
- Haha, nie... a co, tak strasznie wyglądam?
- No nie o to mi chodziło.
Kate poprawiła włosy.
- Właśnie wyszedłem, bo strasznie tam duszno w środku.
- Oh, no tak. W końcu tyle spoconych fanów skacze pod sceną, więc później nie da się oddychać.
Zaśmiał się.
- A może pójdziesz ze mną do chłopaków? Na pewno się ucieszą.
- Tak myślisz?
- Tak myślę.
- No dobra.
Razem z Nathanem poszli do przebieralni chłopaków. Kate miała nadzieję, że nie są w trakcie przebierania się. Weszła do pomieszczenia i usłyszała głośnie rozmowy.
- Ale Jay umył sobie zęby moją szczoteczką!
- Seev przestań, nie pierwszy i nie ostatni raz tak zrobił. - zaśmiał się Max.
Nath zamknął za nimi drzwi.
- Kate! - krzyknął Tom i razem z chłopakami podszedł uściskać dziewczynę.
- Cześć chłopaki.
- No cześć, cześć.
- A ja Cię widziałem. - powiedział (trochę wyśpiewując to) Siva, który zaczął szukać czegoś w kosmetyczce.
- I nic nam nie powiedziałeś. - szturchnął go Max.
- Ups?
- Siadaj. Taki mały syf mamy, ale gdzieś tam da się usiąść.
- O, dzięki.
Kate położyła torbę obok siebie.
- To co Kate, podobał się koncert?
- Jasne, było świetnie. To dużo lepsze niż słuchanie was na fonie. Wszystko nagrałam, nawet upadek Jay'a.
- Ale to przecież była choreografia taka! - oburzył się Jay
- Pokaż!
Kate dziwnie się poczuła. 5-ciu chłopaków okrążyło ją i zaczęło oglądać filmik z koncertu w aparacie który trzymała.
- Haha! Jay, to wygląda jakbyś zachlany był! - wybuchnął śmiechem Tom.
- Patrzcie na tą jego minę! Jakby się ziemniakiem zadławił!
- Czemu akurat ziemniakiem?
- Nie wiem.. tak jakoś jeść mi się zachciało. - powiedział Siva i wybiegł gdzieś. Po chwili wrócił z wielkim kartonem pizzy. Była wielka, wręcz ogromna! Pyszny zapach pizzy zaczął unosić się w powietrzu. Otworzył pudło i położył na stole.
- Gość pierwszy. - powiedział Nath.
- Mhm.. czuję się teraz taka wyróżniona. - powiedziała i chwyciła kawałek pizzy.
Po niej, chłopcy zaczęli wyciągać kolejne kawałki.
~ Po jakimś czasie ~
- Chyba będę się już zbierać.
- Nieee! - zabuczeli chłopcy równocześnie.
Kate sie zaśmiała.
- To podaj nam swój numer telefonu - poprosił Tom.
- Oh, serio chcecie mój numer telefonu?
- No jasne, fajna dziewczyna jesteś.
Kate zrobiła się czerwona. Ah, jak ona tego nie lubiła! Musiała teraz wyglądać jak burak.
Podała chłopakom numer telefonu, oni w zamian podali jej swoje.
- Ej no, dziewczynę zawstydziłeś Max, teraz się czerwona jak truskawka zrobiła. - zaśmiał się Jay.
- Może to ewolucja! Kate, jesteś Strawberry Woman?
- Haha, jak to brzmi: "Spider Man" schodzi z ekranów, ale za to jego miejsce zajmie "Strawberry Woman". Pozdrawiam, dzisiejsze wiadomości prowadził Tom Parker.
Wszyscy zaczęli się śmiać, bo przy tych krótkich "wiadomościach" Tom robił dziwne pozy.
- Jejku, nigdy nie myślałam że was spotkam. - zaczęła.
- Tylko nie płacz... - powiedział poważnie Max i po chwili się roześmiał.
- Przecież nie płaczę. - zauważyła.
- No wiesz, raz spotkaliśmy taką fankę, nazywała się... - zamyślił się Nath - Amber? Amanda? Jakoś tak... w każdym razie, gdy natknęła się na nas, tak się rozryczała, że jej rodzice musieli ją od nas odciągać. Nieźle ich przy tym skopała. Podobno uspokoiła się dopiero kolejnego dnia.
- No w sumie to się jej nie dziwię. - zaśmiała się.
~
Minęło jeszcze trochę czasu, Kate wstała.
- Miło było.. ale się skończyło.
- Serio już musisz lecieć?
- No tak... niestety.
Chwyciła torbę.
- No szkoda, ale będziemy do Ciebie twettać! - powiedział Jay i przytulił ją.
- No mam nadzieję.
Chłopcy po kolei uściskali Kate. Odprowadzili ją do auta jej taty i pomachali jej. Odwróciła się i też im pomachała, patrząc jak oddalają się i w końcu znikają.
- Coś Ci spadło. - powiedział i podniósł jej telefon.
- Ojej, dzięki.
Wtedy usłyszeli pisk w telefonie Kate.
- Aaaa! Kate! Kate! Czy ja słyszałam Nathana Sykesa?
Kate złapała oddech.
- No z tego co widzę... to tak.
- Aaaa! Powiedz że ich kocham, wszystkich!
- Dobra...
Kate się rozłączyła.
- Kocha Was.
- Nie dało się nie usłyszeć. - zaśmiał się.
- Często tak chodzisz i ludzi straszysz? - zapytała.
- Haha, nie... a co, tak strasznie wyglądam?
- No nie o to mi chodziło.
Kate poprawiła włosy.
- Właśnie wyszedłem, bo strasznie tam duszno w środku.
- Oh, no tak. W końcu tyle spoconych fanów skacze pod sceną, więc później nie da się oddychać.
Zaśmiał się.
- A może pójdziesz ze mną do chłopaków? Na pewno się ucieszą.
- Tak myślisz?
- Tak myślę.
- No dobra.
Razem z Nathanem poszli do przebieralni chłopaków. Kate miała nadzieję, że nie są w trakcie przebierania się. Weszła do pomieszczenia i usłyszała głośnie rozmowy.
- Ale Jay umył sobie zęby moją szczoteczką!
- Seev przestań, nie pierwszy i nie ostatni raz tak zrobił. - zaśmiał się Max.
Nath zamknął za nimi drzwi.
- Kate! - krzyknął Tom i razem z chłopakami podszedł uściskać dziewczynę.
- Cześć chłopaki.
- No cześć, cześć.
- A ja Cię widziałem. - powiedział (trochę wyśpiewując to) Siva, który zaczął szukać czegoś w kosmetyczce.
- I nic nam nie powiedziałeś. - szturchnął go Max.
- Ups?
- Siadaj. Taki mały syf mamy, ale gdzieś tam da się usiąść.
- O, dzięki.
Kate położyła torbę obok siebie.
- To co Kate, podobał się koncert?
- Jasne, było świetnie. To dużo lepsze niż słuchanie was na fonie. Wszystko nagrałam, nawet upadek Jay'a.
- Ale to przecież była choreografia taka! - oburzył się Jay
- Pokaż!
Kate dziwnie się poczuła. 5-ciu chłopaków okrążyło ją i zaczęło oglądać filmik z koncertu w aparacie który trzymała.
- Haha! Jay, to wygląda jakbyś zachlany był! - wybuchnął śmiechem Tom.
- Patrzcie na tą jego minę! Jakby się ziemniakiem zadławił!
- Czemu akurat ziemniakiem?
- Nie wiem.. tak jakoś jeść mi się zachciało. - powiedział Siva i wybiegł gdzieś. Po chwili wrócił z wielkim kartonem pizzy. Była wielka, wręcz ogromna! Pyszny zapach pizzy zaczął unosić się w powietrzu. Otworzył pudło i położył na stole.
- Gość pierwszy. - powiedział Nath.
- Mhm.. czuję się teraz taka wyróżniona. - powiedziała i chwyciła kawałek pizzy.
Po niej, chłopcy zaczęli wyciągać kolejne kawałki.
~ Po jakimś czasie ~
- Chyba będę się już zbierać.
- Nieee! - zabuczeli chłopcy równocześnie.
Kate sie zaśmiała.
- To podaj nam swój numer telefonu - poprosił Tom.
- Oh, serio chcecie mój numer telefonu?
- No jasne, fajna dziewczyna jesteś.
Kate zrobiła się czerwona. Ah, jak ona tego nie lubiła! Musiała teraz wyglądać jak burak.
Podała chłopakom numer telefonu, oni w zamian podali jej swoje.
- Ej no, dziewczynę zawstydziłeś Max, teraz się czerwona jak truskawka zrobiła. - zaśmiał się Jay.
- Może to ewolucja! Kate, jesteś Strawberry Woman?
- Haha, jak to brzmi: "Spider Man" schodzi z ekranów, ale za to jego miejsce zajmie "Strawberry Woman". Pozdrawiam, dzisiejsze wiadomości prowadził Tom Parker.
Wszyscy zaczęli się śmiać, bo przy tych krótkich "wiadomościach" Tom robił dziwne pozy.
- Jejku, nigdy nie myślałam że was spotkam. - zaczęła.
- Tylko nie płacz... - powiedział poważnie Max i po chwili się roześmiał.
- Przecież nie płaczę. - zauważyła.
- No wiesz, raz spotkaliśmy taką fankę, nazywała się... - zamyślił się Nath - Amber? Amanda? Jakoś tak... w każdym razie, gdy natknęła się na nas, tak się rozryczała, że jej rodzice musieli ją od nas odciągać. Nieźle ich przy tym skopała. Podobno uspokoiła się dopiero kolejnego dnia.
- No w sumie to się jej nie dziwię. - zaśmiała się.
~
Minęło jeszcze trochę czasu, Kate wstała.
- Miło było.. ale się skończyło.
- Serio już musisz lecieć?
- No tak... niestety.
Chwyciła torbę.
- No szkoda, ale będziemy do Ciebie twettać! - powiedział Jay i przytulił ją.
- No mam nadzieję.
Chłopcy po kolei uściskali Kate. Odprowadzili ją do auta jej taty i pomachali jej. Odwróciła się i też im pomachała, patrząc jak oddalają się i w końcu znikają.
poniedziałek, 5 marca 2012
Rozdział -5-
- Niebieska bluzka czy różowa? - zapytała Kate przykładając do siebie raz jedną, raz drugą.
- W obydwu Ci ładnie, nie wiem po co tak się stroisz. To tylko koncert. - powiedziała mama.
Kate odwróciła się do wielkiego lustra.
- Ale wyglądać jakoś muszę.
- No to ubierz niebieską.
- Ok
Kate rzuciła różową bluzkę do szafy i szybko ją zamknęła, spodziewając się, że stos ubrań zaraz na nią runie.
- Ale zanim pojedziesz, masz sobie poukładać te ciuchy w szafie.
- No dobra.
~
W końcu nadszedł wieczór. Księżyc zaczął wyłaniać się zza chmur. Kate przywiózł jej tata, Adam. Kiedy wysiadła z samochodu, ujrzała tłum ludzi przed wejściem. Popatrzyła na zegarek - 19:00, czyli do koncertu zostało jeszcze jakieś pół godziny.
- Cześć - przywitała ją jakaś dziewczyna, była wyższa niż Kate, miała ciemne blond włosy i kolorowy aparat na zębach, który rzucał się w oczy. Obok niej stała niższa dziewczyna, była raczej przeciwieństwem tej drugiej. Miała czarne włosy i kolczyk w brwi i nosie, była mocno pomalowana. Wyglądała trochę mrocznie i Kate przez chwilę pomyślała, że ta dziewczyna pomyliła koncerty. Obydwie były gdzieś w przedziale wiekowym 16-18.
- Hej.
- Ja jestem Rose - powiedziała blondyna - a to Mandy - wskazała dziewczynę obok niej.
- Miło, a ja jestem Kate.
Chwilę postały w milczeniu.
- Więc Kate, skąd jesteś?
- Z Liverpoolu.
- My z Londynu. Oh, to takie ekscytujące że w końcu spotkamy The Wanted - mówiła piszczącym głosem Rose. Po chwili złapała Kate za naszyjnik.
- Jaki czad, skąd go masz?
- Od kuzynki dostałam.
- Ou.. ja nie mam kuzynki, szkoda, może też by mi takie cacka kupowała.
Kate się uśmiechnęła.
~
Wszyscy byli już w środku. Kate zaczęła przeciskać się przez tłumy fanów, tak, aby stać jak najbliżej sceny. Rose i Mandy szły za nią i to trochę wkurzało Kate.
Dziewczyny stały prawie przy scenie. Z niecierpliwością czekały na początek.
Po kilku minutach, usłyszały pierwsze dźwięki. Fani zaczęli krzyczeć i piszczeć. Wtedy na scenę wbiegli po kolei Max, Tom, Siva, Jay i Nathan. Obok Kate, stał jakiś facet, miał około 30-lat i trochę dziwnie wyglądał w tłumie skaczących nastolatków.
Koncert zaczął się od "All time low". Wszyscy śpiewali razem z chłopakami. Później zabrzmiało "Gold Forever", "Lose my mind", "Rocket" itd.
W czasie "Glad you came" Kate, miała złudzenie że Siva ją poznał. Po prostu gdy śpiewał, uśmiechnął się w jej stronę. Aj, ale przecież mógł się uśmiechnąć do każdego.
Dziewczyny piszczały jak szalone gdy chłopcy popatrzyli w ich stronę. Kate wszystko nagrywała, w końcu musiała mieć wszystko uwiecznione. Nawet to, gdy Jay się przewrócił o kabel i krzyknął:
- To była część choreografii!
Cały koncert był świetny. Kiedy się skończył, a chłopcy znikli ze sceny, fani ruszyli we wskazane miejsce po autografy i wspólne zdjęcia. Kiedy Kate ujrzała ten tłum przed nią, pomyślała że chyba będzie tu stała ze 3 godziny, no ale nie zniechęciło to jej. Wtedy rozbrzmiał jej telefon. Dzwoniła Alice..
- Możesz mi tu popilnować miejsca?
- Jasne - odpowiedziała pierwszy raz Mandy.
Kate wyszła na zewnątrz. Odebrała.
- No hej.
- I jak?
- Super, to było niesamowite normalnie! - mówiła.
Tak zagadała się z Alice, że kiedy do kogoś dobiła, nie wiedziała o co chodzi.
- Kate!?
Spojrzała na osobę stojącą przed nią i upuściła komórkę.
- W obydwu Ci ładnie, nie wiem po co tak się stroisz. To tylko koncert. - powiedziała mama.
Kate odwróciła się do wielkiego lustra.
- Ale wyglądać jakoś muszę.
- No to ubierz niebieską.
- Ok
Kate rzuciła różową bluzkę do szafy i szybko ją zamknęła, spodziewając się, że stos ubrań zaraz na nią runie.
- Ale zanim pojedziesz, masz sobie poukładać te ciuchy w szafie.
- No dobra.
~
W końcu nadszedł wieczór. Księżyc zaczął wyłaniać się zza chmur. Kate przywiózł jej tata, Adam. Kiedy wysiadła z samochodu, ujrzała tłum ludzi przed wejściem. Popatrzyła na zegarek - 19:00, czyli do koncertu zostało jeszcze jakieś pół godziny.
- Cześć - przywitała ją jakaś dziewczyna, była wyższa niż Kate, miała ciemne blond włosy i kolorowy aparat na zębach, który rzucał się w oczy. Obok niej stała niższa dziewczyna, była raczej przeciwieństwem tej drugiej. Miała czarne włosy i kolczyk w brwi i nosie, była mocno pomalowana. Wyglądała trochę mrocznie i Kate przez chwilę pomyślała, że ta dziewczyna pomyliła koncerty. Obydwie były gdzieś w przedziale wiekowym 16-18.
- Hej.
- Ja jestem Rose - powiedziała blondyna - a to Mandy - wskazała dziewczynę obok niej.
- Miło, a ja jestem Kate.
Chwilę postały w milczeniu.
- Więc Kate, skąd jesteś?
- Z Liverpoolu.
- My z Londynu. Oh, to takie ekscytujące że w końcu spotkamy The Wanted - mówiła piszczącym głosem Rose. Po chwili złapała Kate za naszyjnik.
- Jaki czad, skąd go masz?
- Od kuzynki dostałam.
- Ou.. ja nie mam kuzynki, szkoda, może też by mi takie cacka kupowała.
Kate się uśmiechnęła.
~
Wszyscy byli już w środku. Kate zaczęła przeciskać się przez tłumy fanów, tak, aby stać jak najbliżej sceny. Rose i Mandy szły za nią i to trochę wkurzało Kate.
Dziewczyny stały prawie przy scenie. Z niecierpliwością czekały na początek.
Po kilku minutach, usłyszały pierwsze dźwięki. Fani zaczęli krzyczeć i piszczeć. Wtedy na scenę wbiegli po kolei Max, Tom, Siva, Jay i Nathan. Obok Kate, stał jakiś facet, miał około 30-lat i trochę dziwnie wyglądał w tłumie skaczących nastolatków.
Koncert zaczął się od "All time low". Wszyscy śpiewali razem z chłopakami. Później zabrzmiało "Gold Forever", "Lose my mind", "Rocket" itd.
W czasie "Glad you came" Kate, miała złudzenie że Siva ją poznał. Po prostu gdy śpiewał, uśmiechnął się w jej stronę. Aj, ale przecież mógł się uśmiechnąć do każdego.
Dziewczyny piszczały jak szalone gdy chłopcy popatrzyli w ich stronę. Kate wszystko nagrywała, w końcu musiała mieć wszystko uwiecznione. Nawet to, gdy Jay się przewrócił o kabel i krzyknął:
- To była część choreografii!
Cały koncert był świetny. Kiedy się skończył, a chłopcy znikli ze sceny, fani ruszyli we wskazane miejsce po autografy i wspólne zdjęcia. Kiedy Kate ujrzała ten tłum przed nią, pomyślała że chyba będzie tu stała ze 3 godziny, no ale nie zniechęciło to jej. Wtedy rozbrzmiał jej telefon. Dzwoniła Alice..
- Możesz mi tu popilnować miejsca?
- Jasne - odpowiedziała pierwszy raz Mandy.
Kate wyszła na zewnątrz. Odebrała.
- No hej.
- I jak?
- Super, to było niesamowite normalnie! - mówiła.
Tak zagadała się z Alice, że kiedy do kogoś dobiła, nie wiedziała o co chodzi.
- Kate!?
Spojrzała na osobę stojącą przed nią i upuściła komórkę.
sobota, 3 marca 2012
Rozdział -4-
- No miałaś to odbić! - krzyknęła Cindy
- Oh, no sory nie udało się. - odpowiedziała Kate
- Piłka leciała prosto na Ciebie! Trzeba być sierotą, żeby tego nie odbić!
Kate się skrzywiła.
- To jak taka mądra jesteś, to sama mogłaś odbić. - powiedziała i usiadła na ławce
- Nie pouczaj mnie!
- Oh dobra, nie pluj się tak, bo się odwodnisz! - warknęła Kate.
Cindy zarzuciła nerwowo burzą czarnych włosów i poszła dalej grać w siatkówkę. Nie tylko ona siedziała na ławce, dużo dziewczyn z jej grupy po prostu nie chciały ćwiczyć. Nauczycielka wf-u to była spoko babka, więc problemów z tym u niej nie było. Sama gdzieś chodziła i wracała po swoje uczennice pod koniec lekcji.
~
Po szkole Kate poszła prosto do domu, w końcu musiała pouczyć się do sprawdzianu z biologii. W domu weszła na komputer, oczywiście najpierw na twittera. Przejrzała twetty innych i wtedy w oczy rzucił się jej jeden:
"Jak to miło spotkać wiernych fanów w najmniej oczekiwanym momencie" - napisał Max
- Hmm.. ciekawe o kogo mu chodziło? - zapytała sama siebie, podejrzewając jaka jest odpowiedź.
Namyśliła się i odpisała:
"Jak to miło spotkać swoich idoli pod McDonaldem"
Wysłała.
Niechętnie chwyciła książkę i zamknęła laptopa. Ah, ta biologia...
Po jakiejś godzinie, coś tam już umiała. Czas leciał szybko i nawet nie spostrzegła się że już pora spać. Odłożyła książkę, przebrała się i położyła do łóżka. Miała nadzieję że z tej biologii jakoś jej pójdzie, w końcu cudownych ocen to z niej nie miała.
~
Usłyszała swoją komórkę, szybko otworzyła oczy. Zerwała się z łóżka i podbiegła do fona. No tak, źle ustawiła budzik. Popatrzyła na zegarek: 2:00 w nocy. Wszyscy w domu spali.
Zachciało się jej pić i bardzo cicho poszła do kuchni. Napiła się wody i wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku i popatrzyła przez okno. Była pełnia i leciał jakiś samolot. Postanowiła że zerknie, co tam się dzieje na twitterku. Włączyła laptopa i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Max, Tom, Siva, Jay i Nathan dodali ją do obserwowanych! Siedziała tak i patrzyła w laptopa jak zahipnotyzowana. Kiedy otrząsnęła się, dodała twetta "The Wanted mnie obserwują - ale czadd!" i wyłączyła laptopa. Była tak podekscytowana. W ciągu kilku dni, spotkała TW, rozmawiała z nimi, zrobiła sobie z nimi zdjęcie, a teraz, oni obserwują ją na twitterze! Do tego, niedługo jest ich koncert, na który ma bilety... Długo nie umiała usnąć. Pomyślała, że to dzięki naszyjnikowi z żabką - kto wie? może to i prawda że przynosił jej szczęście.
- Oh, no sory nie udało się. - odpowiedziała Kate
- Piłka leciała prosto na Ciebie! Trzeba być sierotą, żeby tego nie odbić!
Kate się skrzywiła.
- To jak taka mądra jesteś, to sama mogłaś odbić. - powiedziała i usiadła na ławce
- Nie pouczaj mnie!
- Oh dobra, nie pluj się tak, bo się odwodnisz! - warknęła Kate.
Cindy zarzuciła nerwowo burzą czarnych włosów i poszła dalej grać w siatkówkę. Nie tylko ona siedziała na ławce, dużo dziewczyn z jej grupy po prostu nie chciały ćwiczyć. Nauczycielka wf-u to była spoko babka, więc problemów z tym u niej nie było. Sama gdzieś chodziła i wracała po swoje uczennice pod koniec lekcji.
~
Po szkole Kate poszła prosto do domu, w końcu musiała pouczyć się do sprawdzianu z biologii. W domu weszła na komputer, oczywiście najpierw na twittera. Przejrzała twetty innych i wtedy w oczy rzucił się jej jeden:
"Jak to miło spotkać wiernych fanów w najmniej oczekiwanym momencie" - napisał Max
- Hmm.. ciekawe o kogo mu chodziło? - zapytała sama siebie, podejrzewając jaka jest odpowiedź.
Namyśliła się i odpisała:
"Jak to miło spotkać swoich idoli pod McDonaldem"
Wysłała.
Niechętnie chwyciła książkę i zamknęła laptopa. Ah, ta biologia...
Po jakiejś godzinie, coś tam już umiała. Czas leciał szybko i nawet nie spostrzegła się że już pora spać. Odłożyła książkę, przebrała się i położyła do łóżka. Miała nadzieję że z tej biologii jakoś jej pójdzie, w końcu cudownych ocen to z niej nie miała.
~
Usłyszała swoją komórkę, szybko otworzyła oczy. Zerwała się z łóżka i podbiegła do fona. No tak, źle ustawiła budzik. Popatrzyła na zegarek: 2:00 w nocy. Wszyscy w domu spali.
Zachciało się jej pić i bardzo cicho poszła do kuchni. Napiła się wody i wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku i popatrzyła przez okno. Była pełnia i leciał jakiś samolot. Postanowiła że zerknie, co tam się dzieje na twitterku. Włączyła laptopa i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Max, Tom, Siva, Jay i Nathan dodali ją do obserwowanych! Siedziała tak i patrzyła w laptopa jak zahipnotyzowana. Kiedy otrząsnęła się, dodała twetta "The Wanted mnie obserwują - ale czadd!" i wyłączyła laptopa. Była tak podekscytowana. W ciągu kilku dni, spotkała TW, rozmawiała z nimi, zrobiła sobie z nimi zdjęcie, a teraz, oni obserwują ją na twitterze! Do tego, niedługo jest ich koncert, na który ma bilety... Długo nie umiała usnąć. Pomyślała, że to dzięki naszyjnikowi z żabką - kto wie? może to i prawda że przynosił jej szczęście.
środa, 29 lutego 2012
Rozdział -3-
Słońce już zachodziło, zaczęło się ściemniać.
" Nie, to niemożliwe " - pomyślała patrząc jak Tom, Siva, Max i Jay podchodzą do niej i.. Nathana.
" Nie, to niemożliwe " - pomyślała patrząc jak Tom, Siva, Max i Jay podchodzą do niej i.. Nathana.
- Coś się stało Nath? - zapytał Jay - wyglądasz jakbyś dostał z liścia.
- Blisko, ale nie z liścia, tylko z drzwi - zaśmiał się chłopak i przelotnie spojrzał na Kate.
Dopiero wtedy chłopcy zauważyli chyba jej obecność:
- O cześć! - przywitali się prawie równocześnie.
- Hej - odpowiedziała drżącym głosem, nadal nie wierząc w to kogo widzi.
- Zbiłaś naszego Natha? - zaśmiał się Tom - był niegrzeczny?
- Nie.. to znaczy, to nie było celowo. - zająkała się - przepraszam jeszcze raz.
- Dobra spoko, już jest ok.
Kate nie wiedziała co powiedzieć, zabrakło jej słów.
- C-co wy tu robicie? - zapytała z trudem.
- A kto pyta?
- No ja...
- A dokładniej?
Dziewczyna się zaśmiała.
- Kate.
Kate nie wiedziała co powiedzieć, zabrakło jej słów.
- C-co wy tu robicie? - zapytała z trudem.
- A kto pyta?
- No ja...
- A dokładniej?
Dziewczyna się zaśmiała.
- Kate.
- No i od razu lepiej - odpowiedział z głupim uśmieszkiem Siva.
Wtedy zauważyła że Nathan się jej przygląda. Speszyło ją to i zrobiła się cała czerwona. Odruchowo poprawiła włosy.
- Ooh, a nasza Kate nadal w szoku że spotkała takie ciacha - zaśmiał się Tom - chodź tu dziewczyno.
Powiedział i przytulił Kate, reszta chłopców też się przyłączyła. To był taki "masowy przytulasek". Kate myślała że to jej się śni, nawet się uszczypnęła, ale to nie był sen. Wtedy tą piękną chwilę przerwał pisk Alice:
- O matko! The Wanted!
22-latka zaczęła podskakiwać jak mała dziewczynka i rzuciła się po kolei na Nathana, Sivę, Jaya, Maxa i Toma. Nie umiała powstrzymać emocji. Kate przez chwilę nawet zaczęła się za nią wstydzić, ale pomyślała że to raczej dla nich normalne. Na pewno codziennie jacyś fani rzucali się w ich stronę - więc dla nich, to nic nowego.
- No wiesz co Kate, nawet mnie nie zawołałaś! Mnie tam zanudza jakiś koleś, a Ty tu z... The Wanted stoisz.
Alice wyjęła aparat i poprosiła chłopców o wspólne zdjęcia. Cała siódemka pozowała do zdjęć z głupimi minami.
Dziewczyny pogadały jeszcze chwilę z chłopakami. Czuły się świetnie w ich towarzystwie, a szczególnie Kate. Niestety to piękne spotkanie przerwał telefon Maxa.
- Chyba musimy już wracać. - oznajmił
- Szkoda, fajnie się gadało.
- Odezwijcie się do nas dziewczyny, na twitterze albo gdzieś tam - zaproponował Jay.
- Ja już się do Ciebie odezwałam.
- Serio?
- No tak, pisałam do Ciebie pytając jaki masz numer buta.
Jay chwilę się zastanowił.
- Aaa! Pamiętam, było coś takiego. To Ty?
- To ja. - zaśmiała się.
Kate i Alice pożegnały się z chłopakami. Oparły się o ścianę i patrzyły jak chłopcy wsiadają do jakiegoś ciemnego samochodu. Alice włączyła aparat i zaczęła oglądać zdjęcia które przed chwilą sobie zrobiły z Maxem, Tomem, Sivą, Nathem i Jayem.
- Wow... - szepnęła Alice - Ty w to wierzysz dziewczyno? Właśnie spotkałyśmy The Wanted!
Dziewczyny pogadały jeszcze chwilę z chłopakami. Czuły się świetnie w ich towarzystwie, a szczególnie Kate. Niestety to piękne spotkanie przerwał telefon Maxa.
- Chyba musimy już wracać. - oznajmił
- Szkoda, fajnie się gadało.
- Odezwijcie się do nas dziewczyny, na twitterze albo gdzieś tam - zaproponował Jay.
- Ja już się do Ciebie odezwałam.
- Serio?
- No tak, pisałam do Ciebie pytając jaki masz numer buta.
Jay chwilę się zastanowił.
- Aaa! Pamiętam, było coś takiego. To Ty?
- To ja. - zaśmiała się.
Kate i Alice pożegnały się z chłopakami. Oparły się o ścianę i patrzyły jak chłopcy wsiadają do jakiegoś ciemnego samochodu. Alice włączyła aparat i zaczęła oglądać zdjęcia które przed chwilą sobie zrobiły z Maxem, Tomem, Sivą, Nathem i Jayem.
- Wow... - szepnęła Alice - Ty w to wierzysz dziewczyno? Właśnie spotkałyśmy The Wanted!
niedziela, 26 lutego 2012
Rozdział -2-
Sobota 10:00. Ten dzień zaczął się strasznie nudno. Kate nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wtedy zadzwonił jej telefon. Jak zwykle, nie potrafiła go znaleźć. Dźwięk dochodził z okolic szafy. Po krótkich poszukiwaniach, odnalazła go. Szybko odebrała, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Halo? - zapytała
- Cześć Kate! - powitała ją ciepło Alice.
Alice była kuzynką Kate. Miała 22 lata i też mieszkała w Liverpoolu. Spotykały się całkiem często i były najlepszymi przyjaciółkami.
- Cześć Alice
- Nudzi mi się i pomyślałam że zadzwonię do Ciebie i może gdzieś połazimy, co?
- Oh i dobrze zrobiłaś! Ja też umieram z nudów. - odpowiedziała Kate
- No to dobrze się składa, za 10min będę u Ciebie.
Kate ubrała dżinsy, trampki i żółty top. Spięła sobie grzywkę do góry i ubrała swój ulubiony naszyjnik z żabką, który przynosił jej szczęście. Dostała go właśnie od Alice i od tego czasu, gdy gdzieś wychodziła, zawsze go ubierała. Rzeczywiście kilka minut po 10 Alice już była pod domem Kate.
Poszły do sklepu po słonecznik i chodząc po mieście karmiły gołębie. Robiły sobie zdjęcia i nieźle się przy tym bawiły. Pomimo tego że Alice miała 22 lata, zachowywała się jak nastolatka. Zaczepiała ludzi i zadawała im dziwne pytania typu: "Czy zastanawiała się kiedyś Pani, dlaczego bluzkę zakłada się górą a nie dołem?". Zazwyczaj ludzie odpowiadali "nie wiem" albo po prostu mijali je bez słowa. Poszły do centrum handlowego i obleciały je całe ze 2 albo nawet 3 razy. Później dziewczyny poszły do McDonald'a i zajadały się hamburgerami. Nagadały się za wszystkie czasy, Alice nawet zaczęła podrywać chłopaka przy kasie. Kate zauważyła, że zostało im trochę słonecznika. Powiedziała Alice że idzie wysypać go gołębiom, ale Alice jej nie słuchała bo była zajęta nowym kolesiem.
- Alice, zaraz wracam! - powiedziała i wychodząc dość mocno popchnęła drzwi. Wtedy usłyszała czyjeś "AŁA!" i nerwowo wyjrzała na zewnątrz. Jakiś chłopak w kapturze dostał od niej drzwiami w twarz. Odruchowo odwrócił się do niej plecami i złapał się za nos.
- Ojej przepraszam - pisnęła Kate upuszczając paczkę ze słonecznikiem. - Wszystko ok?
- Tak... - odpowiedział
Kiedy się odwrócił zbladła, jej puls przyspieszył i zapomniała jak się oddycha.
- Dobrze się czujesz? - zapytał
- Nath, idziesz? - krzyknął ktoś
Kate poznała ten głos, niepewnie odwróciła głowę i ujrzała 4 chłopaków zmierzających w ich stronę.
- Halo? - zapytała
- Cześć Kate! - powitała ją ciepło Alice.
Alice była kuzynką Kate. Miała 22 lata i też mieszkała w Liverpoolu. Spotykały się całkiem często i były najlepszymi przyjaciółkami.
- Cześć Alice
- Nudzi mi się i pomyślałam że zadzwonię do Ciebie i może gdzieś połazimy, co?
- Oh i dobrze zrobiłaś! Ja też umieram z nudów. - odpowiedziała Kate
- No to dobrze się składa, za 10min będę u Ciebie.
Kate ubrała dżinsy, trampki i żółty top. Spięła sobie grzywkę do góry i ubrała swój ulubiony naszyjnik z żabką, który przynosił jej szczęście. Dostała go właśnie od Alice i od tego czasu, gdy gdzieś wychodziła, zawsze go ubierała. Rzeczywiście kilka minut po 10 Alice już była pod domem Kate.
Poszły do sklepu po słonecznik i chodząc po mieście karmiły gołębie. Robiły sobie zdjęcia i nieźle się przy tym bawiły. Pomimo tego że Alice miała 22 lata, zachowywała się jak nastolatka. Zaczepiała ludzi i zadawała im dziwne pytania typu: "Czy zastanawiała się kiedyś Pani, dlaczego bluzkę zakłada się górą a nie dołem?". Zazwyczaj ludzie odpowiadali "nie wiem" albo po prostu mijali je bez słowa. Poszły do centrum handlowego i obleciały je całe ze 2 albo nawet 3 razy. Później dziewczyny poszły do McDonald'a i zajadały się hamburgerami. Nagadały się za wszystkie czasy, Alice nawet zaczęła podrywać chłopaka przy kasie. Kate zauważyła, że zostało im trochę słonecznika. Powiedziała Alice że idzie wysypać go gołębiom, ale Alice jej nie słuchała bo była zajęta nowym kolesiem.
- Alice, zaraz wracam! - powiedziała i wychodząc dość mocno popchnęła drzwi. Wtedy usłyszała czyjeś "AŁA!" i nerwowo wyjrzała na zewnątrz. Jakiś chłopak w kapturze dostał od niej drzwiami w twarz. Odruchowo odwrócił się do niej plecami i złapał się za nos.
- Ojej przepraszam - pisnęła Kate upuszczając paczkę ze słonecznikiem. - Wszystko ok?
- Tak... - odpowiedział
Kiedy się odwrócił zbladła, jej puls przyspieszył i zapomniała jak się oddycha.
- Dobrze się czujesz? - zapytał
- Nath, idziesz? - krzyknął ktoś
Kate poznała ten głos, niepewnie odwróciła głowę i ujrzała 4 chłopaków zmierzających w ich stronę.
sobota, 25 lutego 2012
Rozdział -1-
Kate wraz z rodziną mieszkała w Liverpoolu i tam też się urodziła. Nie wyróżniała się niczym od innych dziewczyn. Była zwykłą 17-latką o długich ciemnych włosach. Najbardziej interesowała się muzyką, lubiła śpiewać, ale jakoś nigdy nie miała odwagi pokazać swojego talentu komuś z poza jej rodziny. Słuchała różnych wykonawców, ale i tak największymi jej idolami byli The Wanted, każdą ich piosenkę znała na pamięć. Kiedy miała złe dni, włączała sobie którąś z ich piosenek i od razu robiło się jej lżej na sercu. Każdy kto spotykał ją na swojej drodze, uważał ją za bardzo zabawną osobę. Jedną z niewielu rzeczy których nie lubiła był sport. Zawsze na wf-ie to ona była obwiniana o wszystkie przegrane mecze. Przeżywała to ale nie okazywała tego po sobie. Od kiedy zaczęła nałogowo słuchać The Wanted, bardzo chciała pójść na ich koncert i zobaczyć ich na własne oczy. Miała młodszego brata Matta, z którym często się kłóciła. Choć była osobą którą trudno było wyprowadzić z równowagi, to jej brat nieraz na prawdę nieźle ją wkurzał!
Założyła sobie zeszyt i wpisywała do niego informacje o swoich idolach, niektóre z nich były dziwaczne, ale uważała że jako fanka, powinna wiedzieć wszystko.
Założyła sobie konto na Twitterze i codziennie śledziła wpisy chłopaków z TW. Dobrze zapamiętała dzień w którym wysłała do każdego z nich wiadomość o treści "Hej jestem Kate, jestem Waszą wielką fanką i chciałam się zapytać jaki masz numer buta? ". Każdy z chłopaków otrzymał tą wiadomość, lecz wątpiła w to, by któryś z nich odpowiedział na jej pytanie. Jednak gdy zobaczyła że Jay McGuiness odpisał jej, zamurowało ją. Odczytała wiadomość "Cześć Kate, a co, chcesz mi zrobić buty? haha". Nie obchodziło jej to, że nie otrzymała takiej odpowiedzi na jaką liczyła, po prostu była podekscytowana tym że Jay jej odpisał.
Założyła sobie zeszyt i wpisywała do niego informacje o swoich idolach, niektóre z nich były dziwaczne, ale uważała że jako fanka, powinna wiedzieć wszystko.
Założyła sobie konto na Twitterze i codziennie śledziła wpisy chłopaków z TW. Dobrze zapamiętała dzień w którym wysłała do każdego z nich wiadomość o treści "Hej jestem Kate, jestem Waszą wielką fanką i chciałam się zapytać jaki masz numer buta? ". Każdy z chłopaków otrzymał tą wiadomość, lecz wątpiła w to, by któryś z nich odpowiedział na jej pytanie. Jednak gdy zobaczyła że Jay McGuiness odpisał jej, zamurowało ją. Odczytała wiadomość "Cześć Kate, a co, chcesz mi zrobić buty? haha". Nie obchodziło jej to, że nie otrzymała takiej odpowiedzi na jaką liczyła, po prostu była podekscytowana tym że Jay jej odpisał.
piątek, 24 lutego 2012
Hej :)
Hej, jestem Roksana i uwielbiam The Wanted.
Dlatego postanowiłam stworzyć bloga z opowiadaniem z ich udziałem.
Mam nadzieję, że jakoś mi to pójdzie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)